Zemsta na Ukraińcach – siłą napędową Rosjan. Przegląd rosyjskiej propagandy telewizyjnej


Od połowy jesieni trwa nieustanny spadek oglądalności telewizyjnych programów propagandowych w rankingach rosyjskiej TV. Dla najważniejszych rosyjskich propagandystów przybrał on rozmiary wręcz katastrofalne.

Najgorsze oceny

Na liście stu najpopularniejszych rosyjskich programów telewizyjnych w ciągu ostatniego tygodnia znalazł się tylko program „60 minut” Olgi Skabejewej i Jewgienija Popowa. Program osiągnął oglądalność na poziomie 1,5 proc. i zajął 62. miejsce w rankingu najchętniej oglądanych programów według danych Mediascope. To upadek z bardzo wysoka, bo jeszcze w okresie od 17 do 23 października „60 minut” zajmowało aż 15 miejsce. Podobne programy – „Czas pokaże”, „Wieczór z Władimirem Sołowjowem”, „Miejsce spotkań” – w ogóle nie weszły do pierwszej setki. Choć w połowie października wszystkie nie spadły poniżej 63 miejsca. W lipcu program Sołowjowa był aż na siódmym miejscu, a „60 minut” regularnie trafiało do pierwszej dziesiątki.

Teraz zamiast propagandy Rosjanie oglądają Mistrzostwa Świata i „Nową Bitwę Wróżek”. Można wyciągnąć jednoznaczny wniosek, że wojenna tematyka się przejadła.

Więcej zemsty

Propagandyści reagują na ten fakt oczywiście nerwowo. Przede wszystkim martwi się Władimir Sołowjow. I niestrudzenie stara się wzywać naród rosyjski na świętą wojnę z Zachodem, Ukrainą i Antychrystem.

Sołowjow domaga się np. pozbawienia prądu wszystkich mieszkańców Kijowa i wzywa do zemsty: według dziennikarza powinna być “siłą napędową wszystkich Rosjan”. Ciągle powraca też kwestia niemiecka. Po raz kolejny rosyjski prowadzący udaje, że mówi po niemiecku, udając karykaturalnie niemieckiego nazistę. Nieustannie też  porównuje Zełenskiego z Hitlerem.

– Mała ukraińska rzesza nie ma prawa istnieć. Wszyscy Ukraińcy nach Deutschland, do swoich panów! – mówił.

Tezy o „zdradzie Niemców” powtarzał były szef przemysłu kosmicznego Rosji, a obecnie już tylko propagandysta – Dmitrij Rogozin. Podczas wywiadu dla RT (Russia Today) wezwał Rosjan, by przygotowali się do długiej wojny, która musi skończyć się zdobyciem Kijowa.

– Wojna się nie skończy, dopóki nie zniszczymy tego nawisu. Ukrainy jako forpoczty Zachodu. Nie weźmiemy Kijowa. Przed nami wielka, krwawa praca – stwierdził.

Jednak w wypowiedziach tych już nie było słychać tego entuzjazmu jak na początku wojny.

Od wojny do LGBT

Największą specjalistką w rosyjskiej TV do spraw porzucania niewygodnej narracji jest szefowa Russia Today – Margarita Simonjan. Gdy okazało się, że wojenna retoryka już nie działa, postanowiła się wycofać na z góry upatrzone pozycje i wróciła do krytykowania zachodniego stylu życia – robiąc sobie żarty z orientacji seksualnej i rasy.

Simonjan skomentowała wymianę rosyjskiego handlarza bronią Wiktora Buta na amerykańską koszykarkę Brittney Griner. Według Simonjan amerykańskie władze zdecydowały się na powrót Griner do domu, a nie skazanego w Rosji za szpiegostwo byłego żołnierza Marines Paula Whelana, ponieważ koszykarka jest „czarną, narkomanką i lesbijką”. Jak stwierdziła, Whelan nie został wymieniony, ponieważ USA nie potrzebują „białych, heteroseksualnych mężczyzn”.

Inni propagandyści również wrócili do swoich znanych treści. Na antenie Rossija 1 pokazano „amerykańskiego eksperta” Marka Episkoposa, który opowiadał, że życie w amerykańskim Baltimore jest dziś znacznie gorsze niż w Bachmucie, codziennie ostrzeliwanym,  najgorętszym punkcie na froncie rosyjsko-ukraińskim. W Baltimore okazuje się, że przestępczość jest znacznie większa, a do tego panuje nieludzka inflacja.

Choć jeden mały sukces

Olga Skabiejewa, prowadząca program „60 minut” na antenie Rossii 1, konsekwentnie stara się wnieść trochę optymizmu do wojennej tematyki. Bardzo jej zależy na sukcesie. Marzy, by żeby wspominany już Bachmut jak najszybciej został zdobyty przez rosyjskich żołnierzy. Tak bardzo tego chce, że na antenie jej programu pokazano materiał z czeczeńskimi żołnierzami pod tablicą z nazwą miasta, co miało być zapowiedzią rychłego zwycięstwa. Po fakcie okazało się, że pokazani Czeczeni wcale nie są tymi, których Skabiejewa chciałby zobaczyć w Bachmucie.

W programie pokazano bowiem żołnierzy Batalionu Szejka Mansura (przywódcy górali kaukaskich w XVIII wieku), walczących po stronie Sił Zbrojnych Ukrainy.

Arsenij Wiesnin/ vot-tak.tv , jb/ belsat.eu

Aktualności