Rosyjscy najeźdźcy pod wpływem ukraińskich uderzeń rakietowych zmienili logistykę dostaw amunicji – powiedział na antenie telewizji ukraińskiej przedstawiciel grupy wojsk “Wschód” Serhij Czerewaty.
Według niego wiąże się to w szczególności z obawą przed wyładowaniem pocisków bliżej niż 100 km od linii frontu. Zasięg pocisków GMLRS, wystrzeliwanych z przekazanych Ukrainie przez USA wyrzutni HIMARS wynosi 84 kilometry.
– Jeszcze nie brakuje im pocisków, ale systematyczna praca ukraińskich artylerzystów i innych jednostek skomplikowała ich logistykę i już boją się rozładować swoje składy artyleryjskie w odległości mniejszej niż 100 km od linii frontu – wyjaśnił Serhij Czerewaty.
Potwierdził on, że Rosjanie już muszą przewozić amunicję z odległych regionów Federacji Rosyjskiej, co też wskazuje na pewne wyczerpywanie się zasobów. Według prognoz zachodnich analityków, do początku 2023 roku Rosja może całkowicie wyczerpać zdatne do użytku zapasy amunicji, jeśli nie skorzysta z pomocy zagranicznych dostawców lub starych zapasów z czasów sowieckich. Jednak ta amunicja najprawdopodobniej będzie miała wysoki stopień awaryjności.
Według eksperta wojskowego Iwana Kiryczewskiego Siły Zbrojne Ukrainy unieszkodliwiły już niemal 100 proc. przedwojennego stanu czołgów armii rosyjskiej, czyli 2940 jednostek. Armia rosyjska straciła również prawie 6 tysięcy pojazdów opancerzonych – 45 proc. przedwojennego stanu. W walkach z Siłami Zbrojnymi Ukrainy wróg stracił także ponad 2700 zestawów artyleryjskich i wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych, czyli 48 proc. przedwojennej liczby tego typu sprzętu.
Nie oznacza to jednak, że Rosja wkrótce nie będzie miała czym walczyć. Z magazynów wciąż wyciągane są pojazdy zakonserwowane w czasach ZSRR, a Rosyjskie fabryki produkują nowe wozy. Z danych OSINT wynika także, że rosyjskie zakłady naprawcze sprzętu pancernego osiągnęły możliwość remontu nawet 250 czołgów miesięcznie.
pj/belsat.eu wg East24.info
