Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew zagroził Polsce atakiem nuklearnym w przypadku wybuchu wojny światowej.
Tak skomentował słowa polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, że Stany Zjednoczone obiecały Moskwie zniszczenie wszystkich jej wojsk na terytorium Ukrainy, jeśli ta użyje broni nuklearnej. Były prezydent Rosji nazwał go „polskim odpowiednikiem” sekretarza stanu Antony’ego Blinkena.
Miedwiediew powiedział, że Waszyngton nie składał takich oświadczeń, ponieważ Amerykanie są bardziej ostrożni, a atak USA na cele rosyjskie oznaczałby początek wojny światowej.
– I po trzecie, biorąc pod uwagę, że niedawno inny Polak, Duda, ogłosił chęć umieszczenia w Polsce taktycznej broni nuklearnej, Warszawa nie zostanie pominięta i z pewnością otrzyma swoją część radioaktywnego popiołu. Czy tego naprawdę chcecie? – napisał na profilu Twittera.
Moskwa systematycznie grozi użyciem broni nuklearnej, powstrzymując Zachód przed dostarczaniem Ukrainie niektórych rodzajów broni. Choć niektóre rosyjskie “czerwone linie” zostały już przekroczone, niektórzy przywódcy obawiają się eskalacji i wojny nuklearnej.
Na początku wojny Miedwiediew obiecał zorganizowanie „Dnia Sądu”, jeśli Ukraina zaatakuje okupowany Krym. Ataki na cele rosyjskie na półwyspie są prowadzone systematycznie, ale „Dzień Sądu” jeszcze nie nadszedł.
jb/ belsat.eu wg East24.info