Białorusin znalazł w obwodzie homelskim smartfon należący do oficera armii rosyjskiej i przekazał go redakcji portalu Flagsztok w celu zbadania zawartości urządzenia. Dziennikarze znaleźli tam szczegółowe plany rosyjskich wojskowych dotyczące inwazji na Ukrainę.
Po zbadaniu zawartości zaginionego telefonu redakcja portalu stwierdziła, że materiały ze smartfona nie zostały sfałszowane i że można było je zweryfikować. Dziennikarze znaleźli w telefonie osobiste zdjęcia wojskowego: jak przyjechał na Białoruś i jak Rosja przygotowywała atak na Ukrainę, a także korespondencję wojskowego z żoną w komunikatorze Viber i innymi żołnierzami w czatach na Telegramie i WhatsApp.
Z informacji na smartfonie wynikało, że należy on do majora Pawła Jurjanowa, zastępcy dowódcy kompanii pracy wychowawczej z 37. Gwardyjskiej Samodzielnej Brygady Strzelców Zmotoryzowanych stacjonującej w rosyjskim mieście Kiachta. Według zdjęcia paszportowego znalezionego w jego telefonie, major urodził się w jednej ze wsi w Buriacji w 1980 roku.
Na podstawie korespondencji z żoną można ocenić morale żołnierza przed rozpoczęciem inwazji na Ukrainę. Wynika z niej, że przygotowania do ataku rozpoczęły się już w 2021 roku. Pod koniec grudnia żołnierz napisał do żony, że nie będzie miał już żadnych dni wolnych, a na Nowy Rok nie zostanie zwolniony z jednostki wojskowej. Jurjanow poprosił też żonę o przesłanie mu środków uspokajających.
Ponadto Jurjanow musiał na własny koszt zakupić kurtkę i chiński radiotelefon, co może świadczyć o słabym zapleczu technicznym rosyjskich wojskowych, którzy przed inwazją na Ukrainę stacjonowali na Białorusi.
Dziennikarze znaleźli w jego telefonie tematy odczytów, które zorganizował w drodze na Białoruś dla personelu wojskowego: „siły zbrojne Rosji na czele walki z międzynarodowym terroryzmem”, „ekstremizm i terroryzm jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Rosji”, „patriotyzm – statutowy i moralny obowiązek żołnierza”.
Pod koniec stycznia 2021 roku na Białoruś zaczęły napływać pierwsze oddziały rosyjskich żołnierzy. Ze zdjęć pochodzących z telefonu żołnierza wynika, że miejsce tymczasowego rozmieszczenia jednostki Jurjanowa znajdowało się w rejonie rzeczyckim na południu Białorusi. Major najwyraźniej powiedział swojej żonie 4 lutego, że jego podróż nie skończy się tylko na ćwiczeniach wojskowych i nie ukrywał, że może nigdy nie wrócić do domu.
Już na Białorusi, na kilkanaście dni przed inwazją na Ukrainę, okazało się, że część żołnierzy nie otrzymała należnego im wynagrodzenia. Flagsztok naliczył w pamięci telefonu 17 stosownych zgłoszeń. Okazało się, że żołnierze, którzy skarżyli się na brak wypłat, zostali przyjęci do jednostki tuż przed wyjazdem na Białoruś. Nie otrzymali wówczas swoich akt osobowych, więc obiecano im, że pensje otrzymają dopiero w marcu. Niektórzy zapewne już nigdy nie otrzymali żadnych pieniędzy.
6 lutego na czacie w komunikatorze Telegram „Na barykady”, w którym uczestniczył wojskowy, opublikowano szyfry tabeli szkoleniowej, która zawierała nazwy miejscowości i poligonów w obwodzie homelskim. Na tymże czacie dziennikarze znaleźli dowody na wykorzystanie Poleskiego Państwowego Rezerwatu Radiacyjno-Ekologicznego do agresji na Ukrainę. Miejsce rozładunku broni, sprzętu wojskowego i formowania odpowiednich jednostek uderzeniowych zostało wyznaczone jako „opuszczona wieś”.
Dzień przed atakiem na Ukrainę, 23 lutego, Jurjanow sfotografował ład konwoju wojskowego składającego się z 62 pojazdów. 16 marca sfotografował nową listę, ale tym razem pojazdów było tylko 15, z czego jeden został przekreślony. Według dziennikarzy Flagsztoku, numery pojazdów i nazwiska żołnierzy pasowały do nazwisk niektórych osób wchodzących w skład konwoju dzień przed inwazją.
Konta Jurjanowa w mediach społecznościowych są obecnie nieaktywne. Ostatni raz był aktywny we VKontakte 17 lutego, tydzień przed rozpoczęciem wojny. Ostatnie wpisy dokonane przez właściciela telefonu datowane są na 17 marca. W sieci nie pojawiły się nekrologi o śmierci majora autorstwa jego rodziny i współpracowników, nie znaleziono też takich publikacji w buriackich mediach.
Dziennikarze zapytali znajomego Jurjanowa na jednym z portali społecznościowych o jego los. Otrzymali odpowiedź, że major zginął w marcu na Ukrainie. Okupant pozostawił po sobie żonę i dwie małoletnie córki.