Nowy typ wojny: wojna dronów


Rosyjska agresja na Ukrainę to pierwsza w historii wojna, w której drony stosowane są na tak dużą skalę. Mają one znaczenie wojskowe, ale również psychologiczne i polityczne. Teraz to Rosjanie zaczynają się bać, kiedy widzą, że nie potrafią obronić kraju przed atakami ukraińskich bezzałogowców. 

Dziś w nocy dwa bezzałogowe statki powietrzne (drony) spadły w rejonie rosyjskiej jednostki wojskowej koło miasta Saki na okupowanym Krymie. Nie jest jasne, czy zostały zestrzelone, unieszkodliwione przez systemy walki elektronicznej, czy osiągnęły jakieś cele. Przedwczoraj w różne cele na Krymie uderzyło dziesięć ukraińskich dronów. O ile Krym jest w zasięgu nawet stosunkowo niewielkich i prostych bezzałogowców i był atakowany już od miesięcy, to zdarzenia w głębi Rosji są zdumiewające. Ostatniego dnia lutego dron spadł niedaleko obiektu Gazpromu koło Kołomny w obwodzie moskiewskim. Tego samego dnia udany atak dronowy spowodował poważny pożar w rafinerii Rosniefti w Tuapse w Kraju Krasnodarskim.

Jednocześnie w Petersburgu zamknięto na kilka godzin lotnisko Pułkowo, a obrona powietrzna poderwała myśliwce i ogłosiła alarm. Najpierw pojawiły się informacje, że to z powodu „niezidentyfikowanego obiektu” latającego w rejonie Petersburga. Potem, że to tylko ćwiczenia obrony powietrznej.

Foto
Największy atak dronów na obiekty w Rosji. Jeden spadł pod Moskwą
2023.02.28 15:27

Rosja ma coraz większy problem z atakami dronów w głębi kraju. Chaos informacyjny i sprzeczne komunikaty świadczą, że Moskwa nie ma jeszcze jednolitej strategii, jak tłumaczyć tajemnicze eksplozje i polowania na drony. Dla Ukrainy uderzenia setki kilometrów od granic i strefy wojennej są ważnym czynnikiem w wojnie psychologicznej. Jednak nie tylko. Wiele wskazuje na to, że ataki z ostatnich dni to testowanie rosyjskich reakcji i szczelności obrony przeciwlotniczej w różnych miejscach. Te testy mogą oznaczać, że Kijów zamierza rozpocząć podobne ataki na dużo większą skalę.

Nadlatują jerzyki 

Według oficjalnych danych w latach 70. i 80. dla armii radzieckiej zbudowano nieco ponad 150 bezzałogowców Tu-141 Striż (nazwa z języka rosyjskiego oznacza wędrownego ptaka, jerzyka). Pewną liczbę otrzymała w spadku Ukraina. Niektóre z nich rdzewiały w bazach lotniczych, inne stały na cokołach pomników, np. w Winnicy czy w Kijowie. W ZSRR dron miał służyć do przeprowadzania zwiadu za linią frontu przeciwnika. Mógł polecieć kilkaset kilometrów z prędkością zbliżoną do prędkości dźwięku, fotografować i zdobywać dane o ruchach wojsk przeciwnika, a potem wrócić i wylądować z pomocą spadochronów. Ukraińcy wyciągnęli Tu-141 z magazynów tuż po pierwszej rosyjskiej agresji w 2014 roku i zaczęli je modyfikować. Używanie przestarzałych Striżów w dzisiejszych warunkach, jako dronów rozpoznawczych, nie ma większego sensu. Są za duże, trudne w pilotażu i mają prymitywne urządzenia elektroniczne. Jednak wyśmienicie nadają się do roli prostego pocisku manewrującego czy też drona-kamikadze o dużym zasięgu.

Analiza
Stare sowieckie drony z epoki Breżniewa? Czym Ukraińcy zaatakowali rosyjskie lotniska
2022.12.13 15:33

Jeśli Tu-141 ma nie wracać do bazy, to ma fenomenalny zasięg prawie tysiąca kilometrów. Co czyni go bronią o najdalszym zasięgu obecną w ukraińskim arsenale. Ukraińcy montują do „jerzyków” zwykłe bomby lotnicze ważące 120 kg. To właśnie za pomocą takiej improwizowanej broni uszkodzili bombowce strategiczne Tu-95 i Tu-22M3 w bazie Engels pod Saratowem.

Jak Striż przeleciał ponad 700 km niezauważony przez rosyjską obronę przeciwlotniczą? Dała o sobie znać kolejna przewaga archaicznego drona. Jest może stary i duży (ma długość 14 metrów, niemal jak myśliwiec F-16, i rozpiętość skrzydeł 3 metry) i nie leci najszybciej, ale potrafi lecieć na tyle nisko, że jest niezauważalny dla rosyjskich radarów. Jeszcze w ubiegłym roku ukraińskie media informowały, że ukraińskie przedsiębiorstwo obronne Ukroboronprom opracowało nowego drona-kamikadze o zasięgu tysiąca kilometrów zdolnego przenosić głowicę bojową o masie 75 kg. 28 lutego pod Moskwą spadł prawdopodobnie dron UJ-22 Airborne.

Wiadomości
Ukraińskie drony mogą bez przeszkód penetrować terytorium Rosji – twierdzi ekspert
2023.03.01 19:01

To maszyna przeznaczona do zwiadu i naprowadzania artylerii, poszukiwań itd. Może pewnie pełnić funkcje bojowe. Obecnie armia ukraińska i formacje ją wspomagające używają dziesiątków, jeśli nie setek rodzajów dronów różnych zasięgów i przeznaczenia. Część z nich to zwykłe maszyny komercyjne, nieraz modyfikowane własnym sumptem przez żołnierzy (podobnie zresztą robią Rosjanie). Ukraińcy od dawna mocno inwestowali jednak w rozwój technologii i możliwość produkcji własnych zaawansowanych dronów. Ukraiński ekspert wojskowy Jurij Kasianow uważa, że Kijów na razie tylko testuje rosyjską obronę i zamierza uderzać masowymi atakami niewielkich dronów na Rosję.

Wojna nerwów

Wczoraj białoruskie ministerstwo obrony pokazało rosyjski samolot wczesnego ostrzegania Beriew A-50 kołujący po płycie lotniska w Maczuliszczach. Wyglądał na cały i nieuszkodzony. Wcześniej, 26 lutego, samolot rosyjskich sił powietrznych miał być zaatakowany dronami naprowadzanymi przez białoruskich partyzantów z terytorium Białorusi. Pokazówka z samolotem ma służyć demonstracji nieskuteczności ataku. W innym wypadku przyznanie się do straty ważnego samolotu w strategicznym obiekcie w centrum kraju byłoby upokarzające i sygnalizowałoby bezradność obrony przed podobnymi atakami. Rosjanie u siebie nie mogą poszczycić się takimi demonstracjami. Owszem, pewnie jakaś część ukraińskich dronów nie dolatuje do celu, pada ofiarą obrony przeciwlotniczej (zwłaszcza wokół baz wojskowych) czy zwyczajnie ulega awariom. A jednak o tych które dolatują i powodują straty, a przynajmniej o części z nich, Rosjanie się dowiadują.

Wiadomości
Resort obrony w Mińsku publikuje wideo samolotu A-50, dementując jego uszkodzenie
2023.03.01 19:31

Wydawałoby się, że w interesie rosyjskiej propagandy nie leży ujawnianie kompromitujących przypadków uderzeń w centrum kraju. W rzeczywistości jest jednak inaczej. W styczniu na dachu gmachu ministerstwa obrony w Moskwie stanął system obrony przeciwlotniczej Pancyr S1. Dźwig postawił go tam w biały dzień, tak, żeby widzieli to mieszkańcy Moskwy i cały świat. Celem była obrona przeciw atakom dronów, ale i oddziaływanie psychologiczne na Rosjan. Mają wiedzieć, że wojna to poważna sprawa, dotyczy także ich: mieszczan dystansujących się lub uciekających od myślenia o wojnie. Również ujawnianie informacji o atakach ukraińskich dronów temu służy: Rosjanie mają się bać i czuć zagrożeni. Ten strach ma pewnie, w zamierzeniu Kremla, mobilizować do udziału w wojnie. A przynajmniej do wyrozumiałości wobec trudów i kłopotów gospodarczych.

Taki przekaz jest jednak niespójny. Bo z jednej strony Kreml zapewnia, że wojnę wygrywa. Z drugiej, pojawiają się sygnały, że rosyjska armia i państwo mają kłopoty. To niedawne słowa samego Putina, że wojna „idzie ciężko”, czy różne komentarze publicystów telewizyjnych. I wreszcie ujawniane przypadki ataków dronami. Ta niekonsekwencja może być celowa, by budować napięcie wśród Rosjan. A może jest efektem bałaganu w zarządzaniu polityką informacyjną albo wręcz konfliktów wewnątrz kremlowskiej władzy.

– Ukraina nie prowadzi uderzeń na terytorium Rosji, Ukraina prowadzi wojnę obronną z celem zakończenia okupacji swojego terytorium – powiedział po ostatnich przypadkach z dronami w Rosji Mychajło Podolak, doradca szefa biura prezydenta Zełenskiego i dodał – W Rosji narastają procesy paniki i rozpadu, ich objawami są ataki niezidentyfikowanych obiektów na infrastrukturę.

Opinie
Wojna dotarła w głąb Rosji
2022.12.07 18:28

Kijów konsekwentnie dementuje informacje o udziale ukraińskich sił zbrojnych i służb w atakach na Rosję czy w aktach sabotażu w Rosji. Taką strategię przyjął od początku wojny. Ma ona na celu budowę atmosfery niepewności, napięcia i podejrzeń w strukturach służb specjalnych i armii agresora. Rosjanie jednak atakują na dużo większą skalę i znacznie częściej. Przy rosyjskiej „wojnie dronów” przeciw Ukraińcom, przypadki w Rosji są incydentami. A jednak doskonale pokazują, że w „wojnie dronów” Rosja nie jest bezpieczna, a kto mieczem wojuje, ten czasem sam doświadcza bólu odwetu za pomocą miecza.

Michał Kacewicz/ belsat.eu

Inne teksty autora w Dziale Opinie

Aktualności