Rządzący na Białorusi mówił o tym w czasie spotkania poświęconego kwestiom bezpieczeństwa wojskowego w Ministerstwie Obrony.
Alaksandr Łukaszenka tradycyjnie obwinił Zachód o rozpoczęcie wojny wobec Białorusi i wywołanie kryzysu migracyjnego:
– Ci łajdacy doszli do zabijania ludzi. Wczoraj w nocy podrzucili na naszą granicę trupa, tej nocy jeszcze jednego trupa znaleźli. Ten sam wzór. Wrzucają do śpiwora martwego, albo półmartwego i wyrzucają na granicę. Straż graniczna znajduje, a on już nie oddycha – mówił.
Mówił też o migrantach, których znaleziono w bardzo złym stanie na Białorusi, przy granicy. Jego zdaniem, za to też odpowiada Zachód.
Alaksandr Łukaszenka podkreślił też, że Białoruś nie będzie grozić nikomu bronią, ale jest gotowa na natychmiastową odpowiedź w przypadku agresji. Zwrócił się też do premiera Ramana Hałauczenki.
– Trzeba wykorzystać każdą możliwość żeby wspierać teraz armię – mówił.
Zarzucił Zachodowi chęć wywołania wojny Rosji z Ukrainą (rękami Kijowa), w którą ma być wciągnięta Białoruś. Podkreślił, że Ukraina nie ma żadnych przyczyn, aby wzmacniać ochronę granicy. Chodzi o rozpoczętą przez ukraińskie władze operację Polesie związaną z obawami, że migranci ruszą na południe ponieważ nie są w stanie pokonać granicy z Litwą i Polską. Warszawa i Wilno -zdaniem Łukaszenki- “trzymają w napięciu” Białoruś ponieważ w przypadku konfliktu Ukrainy z Rosją, Mińsk wesprze Moskwę.
Rządzący w Mińsku skomentował także spotkania premiera Mateusza Morawieckiego w Londynie. Oskarżył Polaków i Brytyjczyków o spisek.
– Jestem pewien, że w ciągu roku – dwóch oni chcą na rozkaz Ameryki rozwalić Unię Europejską – zaznaczył.
pp/belsat.eu wg Biełta, SB