Prigożyn, gorący kartofel dla Łukaszenki


Łukaszenka na razie triumfuje, że udało mu się zakończyć kryzys w Rosji. Tyle że skutki mogą być dla niego złe, bo Prigożyn i jego ludzie pozostaną instrumentem w rękach Kremla – pisze Michał Kacewicz.

Putin, Prigożyn, a zakulisowo pewnie inne, prominentne postacie z Kremla – to główni aktorzy tragifarsy z ostatniego weekendu w Rostowie nad Donem. Jest i inny aktor, który odegrał podwójną rolę w tej sztuce. Bo wziął na siebie rolę scenarzysty, a może i sprzątacza po przedstawieniu. To Łukaszenka.

W środku kryzysu ze zbuntowanymi „wagnerowcami” wkroczył do negocjacji, jako pośrednik między oburzonym, ale sparaliżowanym decyzyjną niemocą Putinem, a śrubującym żądania Prigożynem. Na skutek wynegocjowanego porozumienia „wagnerowcy”, którzy pozostaną lojalni wobec Prigożyna i on sam mają znaleźć schronienie na Białorusi. Tyle wiadomo z ujawnionych publicznie szczegółów porozumienia.

Według źródeł ukraińskich rzeczywista liczba “wagnerowców”, którzy zdecydują się na wyjazd na Białoruś, może być niewielka. A i tak część z nich tylko przez pewien czas będzie się na Białorusi przygotowywała do wyjazdu na kolejne misje – w Afryce, czy na Ukrainie. Upłynęło jeszcze za mało czasu, by ocenić ilu “wagnerowców” pozostanie przy Prigożynie, a ilu wstąpi w szeregi regularnej armii rosyjskiej. Nie jest również jasne, czy na Białorusi rozpocznie się rekrutacja do formacji najemniczej Prigożyna. Jeśli tak, to Łukaszenka i jego służby będą chcieli zachować kontrolę nad tym procesem i najprawdopodobniej nad “wagnerowcam”. A to może poskutkować konfliktem z czułym na punkcie kontroli nad swoją firmą Prigożynem.

Rozjemca Łukaszenka 

Niewątpliwie dla Łukaszenki udział w negocjacjach w czasie kryzysu w Rosji i sukces rozmów to duży splendor. Przynajmniej z perspektywy relacji wewnątrzrosyjskich i białorusko-rosyjskich. Przecież nie dalej jak kilka tygodni temu żywe były spekulacje co z Białorusią „po Łukaszence”, bo wychodziły na światło dziennie informacje o złym stanie zdrowia dyktatora.

Najczęściej powtarzana hipoteza zakładała, że tak czy inaczej, Rosja będzie miała wiodącą rolę w modelowaniu nowej władzy w Mińsku. To nie były dobre dla pozycji Łukaszenki spekulacje. Niezależnie od faktycznego stanu jego zdrowia, ferment w białoruskiej elicie rządzącej nie służył  dyktatorowi. Co innego tak ważna rola w negocjacjach w czasie wewnątrzrosyjskiego kryzysu.

Łukaszenka zawsze aspirował do roli arbitra w rosyjskich sprawach. Podejmował się przecież takiej roli, pośrednicząc między skłóconymi partiami, czy w protestach społecznych epoki Borysa Jelcyna. To było jednak dawno, w latach 90. Putin po przyjściu do władzy skutecznie wyciął wszelkich pośredników z rosyjskiego podwórka i pozbawił Łukaszenkę złudzeń, że może wtrącać się do kremlowskiej polityki. Dziś apetyt Łukaszenki na jakąś rolę w rosyjskiej polityce zapewne wzrósł, ale chyba przedwcześnie. Najpierw będzie musiał uporać się z problemem, jaki sobie zgotował przygarniając Prigożyna i jego ekipę.

Wiadomości
Jak Łukaszenka rozmawiał z Prigożynem: 30 minut przekleństw
2023.06.27 18:07

Niemal od razu pojawiły się spekulacje, do czego mogą być użyci „wagnerowcy” na terytorium Białorusi. I np. teorie, że mogą przygotowywać uderzenie, bądź co najmniej operacje dywersyjne wobec sąsiedniej Ukrainy. Albo zajmą się prowokacjami na granicy białorusko-polskiej. To oczywiście możliwe, ale bardziej prawdopodobne, że posłużą do budowania napięcia.Już sam fakt, że pojawiają się w polskich (i zachodnich) mediach spekulacje, że „wagnerowcy” mogą naruszać granice Białorusi i atakować sąsiadów, jest dla reżimów z Mińska i Moskwy korzystny.

Białoruś od początku wojny Rosji z Ukrainą uczestniczy w cyklicznych operacjach psychologicznych, których celem jest budowanie napięcia na północnych, ukraińskich granicach. Cel – absorbowanie uwagi i zaangażowania stosunkowo dużych, ukraińskich jednostek wojskowych na granicy z Białorusią, by nie mogły być wysłane na południowo-wschodni front. Od dwóch lat białoruskie władze prowadzą również działania przeciw swoim zachodnim sąsiadom. W 2021 r. rozpoczął się kryzys graniczny, którego celem dla Łukaszenki było destabilizowanie granicy Polski i Litwy.

Wiadomości
Odrzutowce Prigożyna wyleciały spod Mińska
2023.06.28 09:00

Ten kryzys wcale się nie skończył. Przeciwnie, sytuacja na polsko-białoruskiej granicy staje się coraz poważniejsza. Np. wczoraj próbowało się nielegalnie z Białorusi przedostać do Polski 176 osób. Najprawdopodobniej w czerwcu liczba takich przekroczeń zbliży się do 3 tys. W lipcu ponownie ruszają bezpośrednie rejsy z Bagdadu do Mińska. Samoloty Iraqi Airways będą latać dwa razy w tygodniu.

„Wagnerowcy” na Białorusi będą dodatkowym czynnikiem służącym do budowania napięcia. Niekoniecznie przez sam ich udział w akcjach dywersyjnych. Akurat od tego Łukaszenka ma własne służby, lepiej zaznajomione z topografią terenu i doświadczone w prowokowaniu polskiej straży granicznej. Białoruska i rosyjska propaganda będzie jednak podgrzewać atmosferę grozy i serwować najbardziej sensacyjne warianty zaangażowania “wagnerowców” przeciw bezpieczeństwu sąsiadów Białorusi. Przynajmniej do tego przyda się ich zła sława.

Gorący kartofel

Dla Łukaszenki Prigożyn jest jednak czynnikiem ryzyka. Po pierwsze ambicje watażki sięgają Moskwy, nie Mińska. Na Białorusi może znaleźć chwilowo bezpieczną przystań, ale docelowo jest zaangażowany w intrygi pałacowe na Kremlu. Nie do końca jest jeszcze jasne, co osiągnął Prigożyn swoim „buntem”. Na razie uzyskał taktyczne ustępstwo Putina i przyczynił się do uwypuklenia licznych słabości rosyjskiej władzy.

Nie wiadomo, czy kremlowska koteria, która mu sympatyzowała, wygrała, albo czy osiągnęła jakieś porozumienie z Putinem i innymi koteriami. To ważne pytania, bo od tego zależy przyszłość Prigożyna, ale i rzeczywiste korzyści, bądź straty Łukaszenki na zaangażowaniu w kryzys.

Wiadomości
Łukaszenka komentuje skutki puczu Prigożyna. „Tu nie ma bohaterów”
2023.06.27 11:18

Putin od czasu kryzysu mówi nieustannie, że wszystkie służby i struktury siłowe skupiły się w czasie „buntu” wokół Kremla, naród był zjednoczony i dzięki temu udało się wygrać z buntownikami. To zaklinanie rzeczywistości. Było dokładnie odwrotnie. Nastąpił paraliż, bezład struktur państwa w dobie kryzysu. Jednak Putin mówi trochę o swoich marzeniach i celach. Chciałby takiego skupienia służb i ich pełnej kontroli. Będzie do tego dążył. Jeśli uda mu się pewna sanacja struktur i systemu ich dowodzenia, to niewykluczone, że przystąpi do zemsty na buntownikach. Nie od razu. Zemsta będzie rozciągnięta w czasie, ale niechybnie dotknie i Łukaszenkę. O ile w porę nie ustawi się “pod” tę kremlowską frakcję, która zwycięży rozpoczęty właśnie okres rywalizacji i intryg o władzę.

Wiadomości
Zachód prosił Ukrainę, by nie eskalowała sytuacji podczas puczu Prigożyna – CNN
2023.06.27 09:38

Problem polega na tym, że w rosyjskich intrygach i walkach o władzę nie ma jasno wytyczonej linii frontu. Wrogowie i przyjaciele często zmieniają strony i zawierają sojusze. Także i tym wypadku Prigożyn może być instrumentem w rozgrywce jakiejś koterii przeciw Putinowi, ale może i grać w tej samej drużynie.

Jest też wreszcie też biznes Prigożyna i źródło jego dochodów to wojna i operacje w Afryce. Ten model biznesowy zakłada nierozerwalny związek z interesami Rosji, jej polityką zagraniczną, wsparciem i powiązaniami z rosyjskimi służbami specjalnymi i armią. Po prostu nie może być inaczej.

Prigożyna i jego „wagnerowców” nie stać na jakąkolwiek autonomię względem Rosji. A to oznacza, że na koniec i tak pozostaną instrumentem w rękach Kremla. Łukaszenka może więc liczyć na długoletnią znajomość z Prigożynem. Ponoć panowie polubili się lata temu, kiedy Prigożyn był elitarnym restauratorem w Petersburgu, a Łukaszenka bywał w jego lokalach przy okazji wizyt w Rosji.

Być może białoruski dyktator wymyślił sobie, że uczyni z części „wagnerowców” coś w rodzaju kolejnej gwardii przybocznej do zadań specjalnych np. na wypadek białoruskich protestów przeciw jego władzy. Niby takich formacji „pretorian” od pilnowania społeczeństwa ma wiele, ale w jego sytuacji nigdy za wiele.

Łukaszenka już przecież opowiadał swoim generałom, jak to „wagnerowcy” doświadczeni na froncie, mogą się wojenną wiedzą podzielić z białoruskimi wojskowymi. Tu białoruski satrapa może się rozczarować. Jeśli w ogóle na Białorusi rzeczywiście znajdzie się licząca się grupa rosyjskich najemników, to na pewno nie będzie działać w interesie Mińska. Łukaszenka wyciągnął wprawdzie gorący kartofel Prigożyna z ogniska Putina. Teraz ów kartofel będzie parzył w Mińsku.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności