„Z mielonego nie da się już zrobić mięsa”. Koniec buntu Prigożyna to nie koniec historii
Przywódca Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn podczas negocjacji z białoruskim dyktatorem Aleksandrem Łukaszenką obiecał powstrzymać natarcie kolumn swojej “prywatnej armii” na Moskwę. Polityka i walka o władzę to nie film, który można zatrzymać na jakimś odcinku, przewinąć do tyłu lub zacząć oglądać od początku bez konsekwencji. Zwłaszcza w kraju takim jak Rosja w obecnym stanie. Ropień powiększył się jeszcze bardziej i jest wiele spraw, które jeszcze bardziej się pogorszyły po „anulowaniu buntu” – tłumaczy Taras Zahorodny, partner zarządzający Narodowej Grupy Antykryzysowej Ukrainy.
Po pierwsze, gdzie jest wideo z Władimirem Putinem na tle Kremla, który jest gotowy do mężnego prowadzenia obrony Moskwy, tak jak powinien to zrobić pewny siebie autorytarny przywódca? Odkąd zwiał, blok władzy widzi to i będzie szukał innej alternatywy, jakakolwiek by ona była. Lub – najprawdopodobniej – już tak naprawdę stracił władzę, chociaż oficjalnie będzie sprawował urząd. Na razie.
Po drugie, co zrobić z tymi, którzy wspierali Grupę Wagnera w FSB, armii, Gwardii Narodowej i regionalnych elitach? Podobno są ich setki tysięcy. Zacząć karać? To znów spowoduje osłabienie aparatu siłowego. Doprowadzi to do konfrontacji na pełną skalę. Przestać karać? Potem znów zdradzą i niewiele zrobią, by chronić reżim. Bo nic im za to nie było.
Warunki do rozpoczęcia porządnej wojny domowej w Rosji nie zniknęły.
Trzecie: jak zachowają się teraz ci, którzy nie zdradzili? Będą domagać się więcej stanowisk i uprawnień oraz kary dla tych, którzy zdradzili. A więc wracamy do drugiej kwestii…
Czwarte: Jewgienij Prigożyn i wagnerowcy nie odeszli, ale pokazali, że mogą robić, co chcą, i nic za to się nie stanie. Dzieje się tak pomimo faktu, że Putin nazwał ich „rebeliantami”. Nie da się takich rzeczy robić bezkarnie. Ale jeśli Putin zacznie karać, może zobaczyć kolejny marsz, jeszcze bardziej udany. Co więcej, wszyscy widzieli, jak szybko Putin i elity zwiały. Oznacza to, że wiara w sukces następnego przewrotu tylko wzrosła.
Po piąte – kto odpowie za zestrzelone śmigłowce?
Po szóste – jak się teraz czują ci, którzy ginęli na Ukrainie za Putina (który znowu zwiał z Moskwy) i kto widział, że Wagner po prostu wycofał się i wyszedł z frontu, ale nie dostał za to żadnej kary?
Tak naprawdę jest to tylko krótka lista poruszonych kwestii. Co więcej, podstawowe kwestie, które do tego doprowadziły, również nie zostały rozwiązane. Dlatego – spokojnie. Warunki do rozpoczęcia porządnej wojny domowej w Rosji nie zniknęły. To tylko próba.
pj/belsat.eu
