Reżim pożera własne dzieci? Kim jest zbiegły za granicę białoruski premier


Były premier Białorusi Siarhiej Rumas niespodziewanie odnalazł się we Włoszech. Jednocześnie jego bliscy współpracownicy są przesłuchiwani przez KGB w sprawie korupcji.

Informacja o zniknięciu Siarhieja Rumasa pojawiła się wczoraj. Potem jego żona przyznała, że były polityk i bankier wyjechał do Włoch, gdzie mieszkają jego dzieci.

Siarhiej Rumas stał na czele rządu w latach 2018-20. Posadę stracił na początku czerwca ub.r., na dwa miesiące przed przedwyborami prezydenckimi . Wcześniej kierował państwowymi Biełagroprombankiem i Bankiem Rozwoju. Prawdopodobnie jego ucieczka jest związana właśnie z kierowaniem tymi instytucjami. I to właśnie managerzy Biełagroprombanku mieli trafić na przesłuchanie lub nawet trafić do aresztu śledczego KGB.

Wiadomości
Łukaszenka rozwiązał rząd. Tuż przed wyborami
2020.06.03 19:26

Jak informuje portal Tut.by, na stanowisku szefa Banku Rozwoju Siarhiej Rumas zajmował się, między innymi, inwestycjami w tak zwane „problemowe sektory”, między innymi, w obróbkę drewna Może o tym świadczyć, że służby przesłuchują również szefa firmy drzewnej Barysaudreu Andreja Sysawa.

Według białoruskiego ekonomisty Jarosława Romańczuka (biał. Jarasłau Ramańczyk)Rumas zajmował się obsługiwaniem finansowych schematów pomiędzy państwową nomenklaturą i strukturami siłowymi. Jego zdaniem jego wątpliwą „zasługą” było doprowadzenie do sytuacji, w której jedynie 30 proc. dochodów firm trafia do banków.

Według dziennikarza ekonomicznego Biełsatu Stanisława Iwaszkiewicza Rumas był częścią systemu gospodarczego Białorusi, który jest nastawiony na transferowanie środków do ludzi z otoczenia Łukaszenki. I biorą w tym udział przedsiębiorstwa państwowe oraz struktury siłowe.

Jednak Rumas , w administracji Łukaszenki uważany za zwolennika liberalnych reform i prywatyzacji jest też dobrym kolegą byłego szefa Biełgazprombanku Wiktara Babaryki, który nie został dopuszczony do wyborów i aresztowany.

Rumas był częścią białoruskiej nomenklatury. Mieszkał na osiedlu wysokich urzędników w podmińskich Drozdach.
Zdj. Belsat.eu

Według Andreja Stryżaka, założyciela funduszu pomocy represjonowanym BySol, Rumas znalazł się w niebezpieczeństwie, gdyż uważano go za człowieka, który mógł teoretycznie rzucić wyzwanie Łukaszence.

W sierpniu żona Siarhieja Rumasa opublikowała ich wspólne zdjęcie z dachu siedziby Banku Rozwoju z pozytywnym komentarzem dotyczącym odbywającej się w tle antyprezydenckiej demonstracji. Później zdjęcie zniknęło, za to Alaksandr Łukaszenka powiedział, że w odpowiednim czasie zwolniono niektórych urzędników.

Szef sklepu z odzieżą patriotyczną Symbal.by Paweł Bieławus wspomina, że czasie gdy Rumas stał na czele przewodniczącego Białoruskiej Federacji Futbolu, na trybunach białoruskich stadionów przestano prześladować kibiców przychodzących z biało-czerwono-białymi flagami czy godłem Pogoni.

Według Andreja Stryżaka informacja o zatrzymaniu współpracowników Rumasa świadczy, że obecna władza wpadła w paranoję i zaczęła prześladować również ludzi systemu.

– Powinni być gotowi, że trafią do aresztów, będą na nich pisać donosy. Jestem pewien, że wewnątrz systemu toczy się walka buldogów i ludzie donoszą na siebie, próbując pozbyć się konkurentów. I jedyne co można poradzić bankowcom i urzędnikom: pomyślcie, zadecydujcie co robić, bo do każdego przyjdą – podkreśla.

Według Stryżaka służby specjalne obecnie usilnie poszukają dowodów przestępstw, sprawdzając wszelkie przedsięwzięcia dobroczynne związane z Bankiem Rozwoju, a nawet Turowski Zakład Mleczarski związany z bankiem.

jb/ belsat.eu

Aktualności