Sprawdziliśmy, jak drużyny sportowe z Białorusi radzą sobie na rosyjskich turniejach i dlaczego nie udało się zintegrować białoruskich drużyn piłkarskich.
Białoruś udostępniła Rosji swoje terytorium dla ataku na Ukrainę, przez co razem z Rosją została objęta międzynarodowym zakazem występów sportowych – z wyjątkiem piłki nożnej. W tej dyscyplinie białoruskie kluby i reprezentacja nadal mogą brać udział w międzynarodowych zmaganiach. Jeszcze przed 2021 rokiem niektóre drużyny innych dyscyplin z Białorusi brały udział w rosyjskich turniejach i meczach ligowych. Wtedy tłumaczono to interesami reprezentacji. Teraz jest to jedyna opcja.
W piłce nożnej sytuacja ma się inaczej. Rosjanie są objęci pełnym zakazem, co oznacza, że ich kluby i drużyny nie mogą uczestniczyć w rozgrywkach międzynarodowych. W ciągu dwóch lat sankcji wobec Rosji zagrać z nią zgodziły się reprezentacje Kuby, Kamerunu, Kenii, Kataru, Iraku, Iranu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Kataru i Uzbekistanu. Jak widać, nie ma w tym gronie ani jednego demokratycznego państwa europejskiego, ani takiego, które byłoby członkiem UEFA.
Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że Rosjanie wywierają dużą presję na swoich białoruskich kolegów, chcieliby, by odbył się towarzyski mecz między reprezentacjami Białorusi i Rosji, ale strona białoruska unika tego jak tylko może. Chodzi o to, że białoruskie drużyny, jak wspomniano wyżej, w przeciwieństwie do swojego wschodniego sąsiada, mogą uczestniczyć w międzynarodowych rozgrywkach, choć z pewnymi ograniczeniami. Jednak gdyby zagrały mecz z reprezentacją Rosji, mogłyby również zacząć podlegać sankcjom. A strona białoruska i tak stąpa po cienkim lodzie – jak dotąd Rosjanom udało się doprowadzić do rozegrania meczy towarzyskich z młodzieżową reprezentacją Białorusi: jeden wygrali Rosjanie – 3:1, w drugim Białorusini pokonali rywala – 5:1.
Rosjanie zaproponowali, by białoruskie kluby zostały włączone do mistrzostw Rosji, jednak pomysł ten również jest kompletnie oderwany od realiów.
– Dopóki strona białoruska może uczestniczyć w międzynarodowych rozgrywkach i zarabiać pieniądze, nie wejdzie do takiego projektu, ponieważ automatycznie zostaną nałożone sankcje i wszystkie drzwi zostaną zamknięte. A Rosjanie tak naprawdę nie potrzebują w mistrzostwach Rosji białoruskich klubów z ich śmiesznymi budżetami jak na rosyjskie standardy – mówi dziennikarz sportowy z Białorusi.
Warto w tym miejscu przypomnieć sobie historie z Krymu – po anektowaniu półwyspu Rosjanie przez dziewięć lat nie włączali krymskich klubów do swoich mistrzostw z powodu możliwych sankcji, a dopiero gdy te sankcje zostały nałożone na wszystkie rosyjskie drużyny i nie było nic do stracenia, krymskie kluby zaczęły uczestniczyć w czwartej lidze mistrzostw Rosji.
Oprócz różnych turniejów piłki ręcznej na poziomie drużyn narodowych różnych pucharów przyjaźni, męskie kluby z Białorusi i Rosji zjednoczyły się we wspólnym turnieju Ligi SEHA. Pięć klubów z Rosji, cztery z Białorusi i jeden chiński. Białoruś była reprezentowana przez Miaszkou Brześć, SKA Mińsk, Maszeka Mohylew i Homel. W poprzednim sezonie to drużyna z Brześcia wygrała turniej. Teraz ponownie są faworytami i zajmują pierwsze miejsce – jak dotąd nie przegrali żadnego meczu. Wcześniej brzeski klub finansowany przez Gazprom znalazł się w pierwszej ósemce z krajów Europy.
Obecnie drużyny nie biorą udziału w europejskich pucharach, ale właściciel i założyciel brzeskiego klubu Alaksandr Miaszkou nadal dobrze płaci swoim zawodnikom. Dlatego w drużynie gra wielu znanych sportowców – Białorusini Maksim Baranau, Wiaczasłau Szumak, Iwan Mackiewicz, Alaksiej Szynkiel, Hleb Harbuz, Alaksandr Padszywałau, Andrej Jurynok i inni, jest też sporo obcokrajowców: czterech z Rosji i trzech z krajów bałkańskich.
Dynama Mińsk gra w Kontynentalnej Lidze Hokejowej (KHL) od 2008 roku, ale do tej pory stołeczny klub nie osiągnął żadnych znaczących sukcesów, z wyjątkiem wejścia do pierwszej rundy play-off KHL. Drużyna nie ma większych osiągnięć, mimo że w Dynama zainwestowano kosmiczne jak na Białoruś pieniądze. Środki mogą się znaleźć w każdej chwili, bo drużynę uwielbia Alaksandr Łukaszenka.
Drużynie milcząco patronuje były hokeista i biznesmen Dzmitryj Baskau, który jest objęty międzynarodowymi sankcjami, a drużyną zarządza jego prawa ręka i wieloletni przyjaciel Arciom Karkocki.
W mińskim Dynamie gra 14 obcokrajowców: siedmiu Kanadyjczyków, sześciu Rosjan i jeden Amerykanin. Trenerem klubu jest Rosjanin – Dmitrij Kartalny.
Klub zajmuje jednak słabe, ósme miejsce w swojej lidze, co – biorąc pod uwagę zainwestowane środki – trudno nazwać sukcesem. Jednocześnie budżet klubu wynosi około 17 mln dolarów, a na same zarobki sportowców miński klub wyda w tym sezonie 5 milionów dolarów.
W mistrzostwach Rosji w siatkówce mężczyzn gra najlepszy białoruski klub siatkarski w kraju – Szachcior z Salihorska. Plasuje się on w środku tabeli rosyjskiego pucharu i zajmuje dziewiąte miejsce na 16 uczestników. W klubie gra sześciu obcokrajowców: czterech Rosjan, Serb i Kubańczyk. Natomiast w siatkarskiej Superlidze kobiet białoruska Mianczanka z Mińska zajmuje przedostatnie miejsce. W drużynie grają tylko dwie zawodniczki spoza Białorusi – z Rosji i Turcji.
Najgorsze wyniki notuje klub koszykarski Mińsk, który przegrał wszystkie 23 mecze w mistrzostwach Rosji i zajmuje ostatnie miejsce. Jednocześnie w klubie gra siedmiu obcokrajowców.
– Białoruskim klubom trudno jest konkurować z rosyjskimi budżetami. Kiedyś [oszczędzanie na klubach] było tłumaczone interesami białoruskiej reprezentacji narodowej, ale teraz, gdy białoruskie reprezentacje są objęte zakazem, nie wiem, na co wydawać tak ogromne pieniądze? – mówi nasz ekspert, dziennikarz sportowy.
Widzimy, że tylko w piłce ręcznej białoruskie kluby mogą konkurować z klubami rosyjskimi, a poza tym nie dość, że są zmuszone do gry w Rosji, to większość miejsc dla obcokrajowców w białoruskich drużynach zajmują Rosjanie.
Siarhiej Swirkou: Czy gra w mistrzostwach kraju agresora jest etyczna?
Rozmawialiśmy z Siarhiejem Swirkowem, byłym wicedyrektorem mińskiego klubu piłki ręcznej Wiciaź, który został zlikwidowany po protestach w 2020 roku.
– To globalne pytanie, na które nie da się tak łatwo odpowiedzieć. Obejmuje ono wiele mniejszych kwestii: czynnik ekonomiczny, rozwój sportowy, interakcję z międzynarodowymi federacjami i tak dalej. Ale najważniejszą rzeczą dla mnie jest teraz to, czy etyczne jest rywalizowanie na mistrzostwach kraju agresora? – mówi Swirkou.
Czy udział białoruskich klubów w mistrzostwach Rosji przyniesie jakieś korzyści pod względem rozwoju sportowego?
– Trzeba przyznać, że poziom rosyjskich mistrzostw w większości dyscyplin sportowych jest wyższy niż białoruskich. Zauważmy, że udział w najsilniejszych mistrzostwach automatycznie podnosi poziom profesjonalizmu sportowca. Czy to dobrze, czy źle? Oczywiście, że dobrze. Silny sportowiec to silna drużyna narodowa. Do tematu reprezentacji jeszcze wrócimy. Świetnie, wysłaliśmy najlepszych zawodników i najlepsze drużyny na mistrzostwa Rosji, skierowaliśmy tam środki finansowe. A co zostanie dla tych klubów, które nie wezmą w tym udziału? A takie na pewno będą. Nasze mistrzostwa zostaną znacznie osłabione – wyjaśnia rozmówca.
A jakie korzyści ekonomiczne przynosi udział w tych rozgrywkach?
– Zacznijmy od tej pozytywnej. Przed naszymi klubami otwiera się duży rynek i nowe możliwości marketingowe oraz reklamowe. Będą w stanie przyciągnąć dużych inwestorów. Zawsze jest jakieś „ale” – pojawią się dodatkowe koszty. Na pierwszy rzut oka można mówić o dwóch głównych pozycjach w kosztach, które pojawiają się od razu. Wzrosną koszty logistyczne. Czym innym jest podróżowanie po Białorusi autobusem, a czym innym lot samolotem do Rostowa. A jeśli do Władywostoku? Koszty logistyczne wzrosną kilkakrotnie. Drugą kwestią jest wyposażenie naszych boisk sportowych. Większość naszych obiektów nie dostanie licencji. Jestem jednak prawie pewien, że wymagania zostaną złagodzone. A za jakie środki nasze kluby będą spłacać wynikające z tego koszty finansowe? Byłbym bardzo szczęśliwy, jeśli kluby osiągnęłyby stuprocentową samowystarczalność. Ale jestem realistą. I jestem pewien, że budżety klubów zostaną opracowane z uwzględnieniem wsparcia państwa. A teraz najciekawsze: skąd będzie ono pochodzić? Racja, zostanie odebrane innym klubom, zaczną obciążać podmioty, które już teraz borykają się z problemami. To wszystko odbije się na ludziach.
Aleś Lauczuk, ksz, jb/ belsat.eu