Białoruś. Reżim karze niezależnego dziennikarza za... zachodnie sankcje. Konfiskują mu mieszkanie


Mieszkanie Zmiciera Kazakiewicza zostało skonfiskowane – poinformował 20 maja w białoruskiej telewizji państwowej propagandysta Ihar Tur. Ma być ono sprzedane z tytułu „rekompensaty strat wynikających z sankcji” wobec Mińska. Dziennikarz schronił się przed innymi represjami za granicą.

Z wypowiedzi Ihara Tura wynika, że ​​reżim Łukaszenki miał wobec Kazakewicza dwa zarzuty – widziano go na obchodach „Dnia Woli”, nieuznawanego przez władze w Mińsku święta niepodległości, a także dziennikarz miał wzywać do nałożenia na Białoruś sankcji. 16 maja zajęto należące do mężczyzny mieszkanie. Prawdopodobnie miało to miejsce w ramach sprawy przeciwko 104 osobom, które Komitet Śledczy zamierza pociągnąć do odpowiedzialności karnej za udział w tegorocznych, organizowanych za granicą uroczystościach z okazji rocznicy proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej.

– Poza tym, co powiedział nam „dziennikarz” Tur, nie wiem nic. Swoimi kanałami spróbuję uzyskać jakąś informacje o tym, co to za sprawa karna, z jakiego powodu ją wszczęli i kto prowadzi dochodzenie wstępne – komentuje sytuację Zmicier Kazakiewicz.

białoruś represje dziennikarze konfiskata mieszkania
Kadr z materiału na temat konfiskaty mieszkania Zmiciera Kazakiewicza w białoruskiej telewizji ONT.

Uzasadnienia działania służb, które zaprezentowano w reżimowej telewizji ONT, dziennikarz uważa za pozbawione sensu:

– Nie mam pojęcia, jak oni to wszystko ze sobą połączyli. Oni nie wiedzą, czy jestem za sankcjami czy przeciw. I w jaki sposób mogłem deklarować ich poparcie, chodząc na kulturalne i społeczno-polityczne imprezy, które organizowano na przykład w Warszawie? Nie rozumiem. I nie sądzę, żeby wartość mojego mieszkania mogła pokryć choćby jedną dziesiątą strat, jakie Białoruś ponosi obecnie z powodu sankcji. To wszystko kłamstwa, bzdury i zemsta.

Wiadomości
Komitet Śledczy Białorusi grozi konfiskatą mieszkań 104 Białorusinom za granicą. Za udział w Dniu Wolności
2024.05.17 12:19

W skonfiskowanym mieszkaniu Kazakiewicz z rodziną mieszkał 12 lat, z czego przez 9 lat spłacał kredyt. Nadal są w nim zameldowane cztery osoby, w tym niepełnoletni syn mężczyzny. Tur poradził im oraz zmarłej matce dziennikarza, aby poszukali innego lokum i stwierdził, że „administracja pójdzie im na rękę, ale w granicach rozsądku”.

– Prędzej czy później odzyskam dom, a ci, którzy skuszą się na jego zakup niech wiedzą, że kiedy już wszyscy wrócimy i będziemy mieli nową, demokratyczną władzę, po prostu będą musieli go zwrócić. I nowa władza na pewno nie zrekompensuje im pieniędzy, które zapłacili rządowi Łukaszenki – zapowiada Kazakiewicz.

Dziennikarz jest gotów walczyć o swój majątek na drodze prawnej, choć ma świadomość, że na razie nie ma co liczyć na pozytywne rezultaty.

Arsen Rudenka, md / belsat.eu / PAP

Aktualności