Palina Szarenda-Panasiuk, nauczycielka polskiego i opozycjonistka z Brześcia skazana za napaść na milicjantów i znieważenie Łukaszenki miała zostać zwolniona 21 maja. Została jednak przeniesiona do aresztu śledczego w Homlu na dwa dni przed końcem kary i prawdopodobnie będzie miała postawiony nowy zarzut.
O tym, że Palina Szarenda-Panasiuk nie wyszła z więzienia, poinformował jej mąż. 19 maja, na dwa dni przed końcem wyroku przewieziono ją z Kolonii Karnej nr 24. Andrej Szarenda w rozmowie z portalem Mediazona powiedział, że jego żona została znowu oskarżona o „złośliwe nieposłuszeństwo wobec wymagań kierownictwa zakładu karnego”.
Przedłużanie wyroku w przypadku Paliny Szarendy-Panasiuk nie jest nowością. Początkowo została skazana na dwa lata kolonii karnej za napaść na milicjantów w czasie przeszukania i znieważenie Alaksandra Łukaszenki. Potem już w kolonii karnej została dwukrotnie skazana w sumie na dwa kolejne lata za łamanie więziennego regulaminu – czyli niepodporządkowanie się więziennej administracji. Jest to częstą praktyką stosowana wobec więźniów politycznych, by nie wypuszczać ich na wolność.
Jej sprawę skomentował też w swojej „kpiącej” manierze kanał Telegramu prowadzony przez pracowników wydziału MSW ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej i korupcji (HUBAZiK). Mimo mylącej nazwy jest to milicyjny oddział używany do brutalnego tłumienia antyłukaszenkowskich protestów i represjonowania opozycji.
– Kto w ogóle powiedział, że Szarenda-Panasiuk powinna była wyjść? Opinia publiczna nie powinna się martwić, wszyscy „bojownicy o wolność” pozostaną tam, gdzie ich miejsce – napisano.
Przypomnijmy, że 3 stycznia 2021 roku nauczycielka języka polskiego, opozycyjna działaczka i matka dwójki dzieci Palina Szarenda-Panasiuk została zatrzymana we własnym domu w Brześciu. Podczas zatrzymania miała zerwać z twarzy jednego z funkcjonariuszy kominiarkę i negatywnie komentować ich działania. Opozycjonistka podczas procesu ostro krytykowała sędziów, wydających polityczne wyroki. Opowiadała o prześladowaniach więźniów sumienia w aresztach i o wykorzystywaniu wobec opozycjonistów psychiatrii karnej.
Jeszcze w areszcie ogłosiła głodówkę w proteście przeciwko nieludzkiemu traktowaniu. W kolonii karnej wystąpiła o zrzeczenie się białoruskiego obywatelstwa.
Po przeniesieniu jej do kolonii karnej w Rzeczycy na wschodzie Białorusi nie ustały próby złamania jej ducha. W marcu 2024 r. w kolonii białoruska państwowa TV wypuściła o niej propagandowy materiał, w którym wyglądająca na śmiertelnie wyczerpaną, więźniarka przyznawała się do swoich win i chwaliła “resocjalizację” przez pracę. Mąż skazanej, który z dziećmi uciekł z Białorusi, podkreślał, że jego żona, dając wywiad propagandystom, po prostu walczyła o przetrwanie.
Kamera uchwyciła też żółtą plakietkę oznaczającą, że przyznano jej status więźnia „skłonnego do ekstremizmu” – oznacza to zaostrzenie kontroli i dalsze pogorszenie warunków odsiadki. Napis na niej głosił, że wyrok kończy się 21 maja. Na początku maja okazało się też, że nad więźniarką ustanowiony dozór prewencyjny – procedurę stosuje się w stosunku do osób zwolnionych z więzienia. Fakt ten dawał nadzieję, że władze rzeczywiście planują ją wypuścić. Jak się okazało, nadzieje te okazały się płonnymi.
jb/ belsat.eu