Wojna Rosji z Zachodem. Realna groźba czy plan straszenia wojną?

Kolejne doniesienia o poważnym zagrożeniu rosyjską agresją na Europę brzmią alarmistycznie. Od nas zależy, czy damy Rosji wykorzystać narrację o nieuchronności wielkiej wojny, czy rzetelnie zadbamy o bezpieczeństwo. 

W ostatnich dniach i tygodniach w mediach pojawia się sporo alarmujących ostrzeżeń, analiz i prognoz. Wszystkie mają jeden, wspólny mianownik: Rosja zaatakuje Europę. Najmocniejsze były rewelacje niemieckiego dziennika Bild, który powoływał się na źródła w wywiadzie, rządzie i Bundeswehrze. I twierdził, że Rosja zaatakuje Europę pod koniec tego roku. Wcześniej upora się z Ukrainą. Do takiego scenariusza ma się przygotowywać niemiecka armia.

Wiadomości
Niemcy. Raport ministerstwa obrony straszy bliską wojną Rosji przeciwko NATO
2024.01.15 11:23

W podobnym tonie ostrzegał szwedzki rząd, wprawiając w zdumienie dość pacyfistyczne i nieprzyzwyczajone do myśli o wojennym zagrożeniu społeczeństwo tego skandynawskiego kraju. Pål Jonson, szwedzki minister obrony powiedział 9 stycznia, że „wojna może przyjść do Szwecji” i nie można wykluczyć ataku na Szwecję.

W bardziej zawoalowany sposób, ale jednak wyraźnie wskazując niebezpieczeństwo rosyjskiego ataku wypowiadali się poważni politycy i analitycy z Danii, Norwegii, czy krajów bałtyckich. Dwa miesiące temu o niebezpieczeństwie odzyskania przez rosyjską armię pełnej zdolności bojowej w 5-7 lat po zakończeniu wojny na Ukrainie mówił Petr Pavel, prezydent Czech. Apelował o przyspieszenie zbrojeń w Europie i uświadomienie sobie zagrożenia możliwą inwazją Rosji. Wreszcie jesienią ostrzegał Wołodymyr Zełenski, diagnozując, że jeśli dojdzie do zamrożenia wojny na Ukrainie, to Rosja około 2028r. zaatakuje państwa bałtyckie.

Prognozy brzmią alarmująco i powinny już skłonić rządy państw NATO to działania. I taki też pewnie jest ich cel. Ostrzeżenia są z pewnością częścią batalii narracyjnej i mają przynieść skutki polityczne. Co do tego jakie, nie ma już prostej odpowiedzi.

Rzecz jasna od razu na polu dywagacji o zagrożeniu wojennym pojawiły się kontrargumenty. Z jednej strony głosy, że alarmistyczne apele to część rosyjskiej propagandy, która ma wzbudzić lęk przed wojną w Europie i wymusić na Zachodzie ustępstwa w sprawie Ukrainy. Z drugiej strony, że Rosja weszła na drogę ekspansji militarnej i nie wobec niej alternatywy, a rosyjskie społeczeństwo przystosowało się do warunków wojennych.

Jest i trzecia strona: na przekonaniu Zachodu, że Rosja pójdzie dalej, zależy Ukrainie. Bo Kijów forsuje koncepcję powstrzymania Rosji teraz, na ukraińskiej ziemi, ale potrzebuje do tego potężnego wsparcia z Zachodu.

Wiadomości
Zełenski w Davos: osłabienie presji na Rosję wydłuża wojnę o kolejne lata
2024.01.16 17:01

Wojenne scenariusze

Według Bilda niemiecki rząd ma zakładać, że do poważnej eskalacji napięcia dojdzie już za kilka tygodni, kiedy Władimir Putin, jeszcze przed marcowymi wyborami, zarządzi nową falę mobilizacji na dużą skalę. Do wojska miałoby być wcielone 200 tys. poborowych. Pozwoliłoby to rosyjskiej armii rozpocząć wiosną ofensywę na dużą skalę na Ukrainie i doprowadzić do przełamania frontu.

Niemiecki dziennik pisze o „pokonaniu ukraińskich sił zbrojnych do czerwca”. Wprawdzie co oznacza „pokonanie” nie precyzuje. Taka sytuacja dałaby, według niemieckiego scenariusza, wolną rękę Putinowi do eskalacji na zachodzie. Czyli np. do wykorzystania rosyjskiej mniejszości w krajach bałtyckich (głównie na Łotwie i w Estonii) do destabilizacji sytuacji w tych krajach.

Kolejnym krokiem eskalacyjnym mają być zaplanowane na wrzesień w Rosji i na Białorusi duże ćwiczenia wojskowe „Zapad 2024”. Rosja, jak wiadomo, pod przykryciem manewrów już raz przygotowywała się do agresji – na Ukrainę i płynnie przeszła od ćwiczeń wojskowych do inwazji. W ten sam sposób wyglądały przygotowania do inwazji na Czechosłowację i Afganistan. Według tego scenariusza NATO zareaguje wysyłając do północno-wschodniej Polski i na Litwę do 300 tys. żołnierzy, w tym duży kontyngent Bundeswehry.

Niemieckie źródła mówią o eskalacji, która ma się odbywać również dzięki odwróconej uwadze USA, zajętych jesienią wyborami prezydenckimi i prawdopodobnym transferem władzy w Białym Domu. Ten scenariusz był szeroko komentowany w światowych mediach. W Europie wzbudził szczególne emocje. Jednocześnie zrodził pytania, czy epatowanie zagrożeniem wojennym, szczególnie właśnie teraz, nie leży w rosyjskim interesie?

Analiza
Atak Rosji na kraje NATO – „tabloidowe sianie paniki” czy realne zagrożenie?
2024.01.16 16:12

Rosja od dawna prowadzi narrację zagrożenia wojną i jej nieuchronności. Od czasu agresji na Ukrainę Moskwa nasiliła starania, by przekonać Zachód, że wielka wojna w Europie jest nieuchronna. To nie tylko pohukiwania kremlowskich propagandystów, grożących regularnie i tydzień w tydzień, że Rosja „spali Londyn, Warszawę i Berlin”. Rosyjskie działania narracyjne zawsze są wielowymiarowe i podbudowane rzeczywistymi działaniami. Eskalacją wojny grożą przecież rosyjscy politycy (Dmitrij Miedwiediew regularnie, ale i sam Putin).

Jeśli Bild opisuje scenariusz wzrostu napięcia związany z rosyjskojęzyczną mniejszością w krajach bałtyckich, to przecież nie jest on bezpodstawny. Zwłaszcza w ostatnim czasie napięcie rośnie. Łotysze wyrzucili z kraju lidera jednej z rosyjskich organizacji, a Putin nazwał ich stosunek do mniejszości rosyjskiej „świństwem”.

Wiadomości
Łotwa. Władze chcą wydalić z kraju prawie tysiąc obywateli Rosji, ale nie mogą się z nimi skontaktować
2024.01.16 17:13

Kreml nie musi wiele robić, by przekonywać Zachód, że może rozpocząć operację „pod fałszywą flagą” w krajach bałtyckich. Percepcja mediów, ekspertów i polityków opiera się na doświadczeniu z przeszłości i dostrzeganiu pola możliwości. W przeszłości Rosja tak działała: wykorzystywała mniejszość rosyjską, bądź rosyjskojęzycznych do wzniecania rebelii, której potem przysyłała wsparcie. Tak było na Krymie, Donbasie, czy w Mołdawii.

Putin nie kryje, że chce być opiekunem rosyjskojęzycznych na obszarze poradzieckim. Regularne straszenie wsparciem dla rosyjskich diaspor jest ważnym instrumentem oddziaływania na Bałtów, ale i Kazachstan, Białoruś, czy Mołdawię. O Ukrainie nie wspominając, bo właśnie doświadczenie ukraińskie zbudowało przekonanie, że „operacji specjalnych” Putina będzie więcej.

Analiza
Powolna modernizacja, sowiecka spuścizna i masa problemów. Czy armie Azji Środkowej mają szansę w starciu z Rosją?
2024.01.14 19:49

Rosjanie umiejętnie podgrzewają takie obawy. Temu m.in. służą operacje kryzysów migracyjnych na granicy z Polską, Litwą, czy ostatnio – Finlandią i Norwegią. Incydenty z udziałem rosyjskich samolotów naruszających przestrzeń powietrzną państw NATO, czy z rakietami wlatującymi, jak ostatnio do Polski również temu służą, oprócz testowania obrony przeciwlotniczej. I wreszcie dyslokacja na Białorusi taktycznej broni jądrowej i rosyjskich baz oraz procesy integrujące białoruską i rosyjską armię również przyczyniają się do wzrostu napięcia w regionie.

Nie bez znaczenia jest i sugerowana często przez Putina (zwłaszcza w czasie trwającej teraz kampanii wyborczej) opinia, że wojna na Ukrainie jest tylko częścią globalnej konfrontacji Rosji z Zachodem. Dla Moskwy upowszechnienie wrażenia o nieuchronności wojny jest bardzo ważnym instrumentem oddziaływania w polityce zagranicznej. Moskwa ostrzega w ten sposób: ostrożnie, bo my jesteśmy gotowi. I jest faktycznie gotowa wymuszać rozwiązania dla siebie korzystne – np. w sprawie Ukrainy, za pomocą eskalacji napięcia do progu wojny, ale czy jest gotowa ten próg przekroczyć?

Komentarze
Wojna domowa i milion uchodźców w 2024 roku. Czy prognoza Foreign Policy dla Białorusi ma sens?
2024.01.06 12:52

Wszystko w głowach

Rosyjska armia poniosła na Ukrainie ogromne straty. Odtworzenie zdolności sił zbrojnych Putina do stanu sprzed 2022r. zajmie według różnych ocen od kilku lat do co najmniej dekady. A i tak rosyjską armię nawet przed inwazją na Ukrainę dzieliła przepaść od natowskich armii, jeśli chodzi o niektóre, bardzo ważne obszary: np. w lotnictwie, systemach elektronicznych, czy marynarce wojennej. W tych obszarach Rosja nie jest w stanie szybko, a nawet średniookresowo nadrobić zaległości. Nie jest po prostu równorzędnym przeciwnikiem dla sił powietrznych, czy marynarek państw NATO.

Niewątpliwie natomiast rosyjska armia nabyła w czasie trwającej wojny wiele doświadczenia. Media skupiają się na żenujących często porażkach i licznych przypadkach dyletanctwa i nieudolności rosyjskich dowódców i żołnierzy. A jednak w tle tych głośnych przypadków rosyjskie siły zbrojne po prostu uczą się wojny. Klasycznej, lądowej wojny z przeciwnikiem ciężko uzbrojonym w podobny, lub nieco tylko starszy sprzęt, jakim dysponuje armia ukraińska. Trwająca dwa lata wojna pozwoliła przetestować system mobilizacyjny i odtworzyć zdolności produkcyjne w przemyśle obronnym.

Opinie
Ogromne rosyjskie straty nie zatrzymają Putina
2023.12.20 11:37

Może nie na oczekiwaną skalę, ale jednak rosyjski przemysł zaczął pracować w trybie wojennym bardziej, niż jakikolwiek przemysł w Europie (nie licząc Ukrainy). Owszem, możliwości technologiczne, czy potencjał gospodarczy Rosji jest nieporównywalnie mniejszy od państw NATO, ale to rosyjskie społeczeństwo i gospodarka przyzwyczaiło się do myśli o życiu w państwie w stanie wojny.

Wszystko się rozgrywa finalnie w głowach. Zachodnie społeczeństwa nie dopuszczają takiej myśli do siebie. Przeciwnie, w każdym z nich jest grupa ludzi, która jest gotowa pójść na każde ustępstwo, byle nie było wojny. Co skrzętnie wykorzystuje Rosja napędzając strach przed wojną właśnie. Pokazują to wyniki wyborów i badania preferencji wyborczych w przypadku ugrupowań i polityków apelujących o pokój za każdą cenę, a przynajmniej za cenę nie zmieniania życia społecznego i gospodarczego na tryb przygotowań do potencjalnego i realnego zagrożenia ze strony Rosji.

Rosjanie zaadaptowali się do warunków państwa w stanie wojny. Wielu z nich na tyle nauczyło się żyć w przeświadczeniu, że tak po prostu da się funkcjonować, że stworzyli Putinowi kolejną przewagę. Dali mu społeczeństwo pogodzone z ofiarami, wyrzeczeniami i gotowe umierać dla idei ekspansji terytorialnej państwa.

Wiadomości
Ukraina. Ruszyła produkcja systemów artyleryjskich w standardzie NATO
2024.01.17 17:48

I równocześnie pewną pułapkę. Bo Putin dziś nie ma dla Rosjan innego pomysłu, niż idea państwa w nieustannej ekspansji. Nie da się prosto wrócić do realiów życia sprzed 2022r. Z uwagi na sankcje, degradacją gospodarki, ale i zmiany w sposobie myślenia Rosjan o otaczającym ich świecie i transformację systemu władzy z autorytarnej w kierunku totalitarnej. Tego nie da się szybko odwrócić. Bez względu na to, czy u władzy pozostanie w przyszłości Putin, czy ktoś inny, Rosja weszła na ścieżkę konfrontacji i element siłowy w jej polityce zagranicznej pozostanie głównym instrumentem.

Dlatego trudno nazwać pojawiające się w zachodnich mediach i opiniach polityków ostrzeżenia „rosyjskim blefem”. I tylko częściowo alarmistyczne opinie mogą grać w interesie Rosji. Jeśli zostaną poważnie potraktowane, ze świadomością czym jest dzisiejsza Rosja i w jakiej bezalternatywnej sytuacji się znalazła, to alarm może działać przeciw niej. Po pierwsze zarówno ujawniony przez Bilda scenariusz, jak i ostrzeżenie szwedzkich, czy czeskich polityków niewątpliwie mogą działać w interesie Ukrainy.

Wiadomości
Francja wprowadza “gospodarkę wojenną” – minister obrony
2024.01.18 09:00

Wprost mówią bowiem, że jeśli teraz Ukraina przegra i upadnie, to Rosja przystąpi do dalszej ekspansji. Owo warunkujące „jeśli” jest tu bardzo ważne. Scenariusz z Bilda dość mgliście mówi wprawdzie o ryzyku przegrania przez Ukrainę wojny. Nie tłumaczy na czym „przegranie” miałoby polegać. Na okupacji całego terytorium Ukrainy przez Rosję? Jego dużej części? Na upadku państwa, czy złożeniu  hołdu lojalności wobec Moskwy? Żadna z tych opcji, poza możliwym rozszerzeniem rosyjskiej strefy okupacyjnej w przypadku drastycznie złej sytuacji na froncie, nie wygląda na prawdopodobną.

I nawet w przypadku skrajnie pesymistycznego rozwoju sytuacji, siły rosyjskie będą związane na Ukrainie i to na długo. Właściwie jedyną sytuacją, w której Rosja mogłaby mieć częściowo rozwiązane ręce do działań na innych kierunkach, to zamrożenie ukraińskiego frontu. I dlatego też alarmistyczne scenariusze są wykorzystywane przez ukraińską dyplomację do wzmocnienia apeli o dostawy uzbrojenia. Kijów mówi, że jedyne prawdziwe zatrzymanie armii Putina to jej rozbicie na Ukrainie. Zachód z kolei jest przekonany, że upowszechnienie świadomości zagrożenia pomoże nakłonić wyborców do zwiększania wydatków na zbrojenia. Póki co nie wiadomo, która opowieść zwycięży i skłoni jej adresatów do działania.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności