“Nie chcemy tam być”. Dlaczego Białorusini opuszczają swoją ojczyznę w czasie wojny na Ukrainie. I dlaczego wracają na Białoruś


Dworzec Warszawa Zachodnia, zdj.: КК / Biełsat

Korespondenci Biełsatu udali się na warszawski Dworzec Zachodni, by sprawdzić, jakie nastroje panują wśród Białorusinów, którzy zdecydowali się przekroczyć polsko-białoruską granicę w ostatnim czasie. O tym, dlaczego Białorusini decydują się wyjechać lub wrócić właśnie teraz, nasi dziennikarze porozmawiali z pasażerami autobusów jadących na Białoruś i powracających stamtąd.

Na dworzec Warszawa Zachodnia dojeżdżamy autobusem numer 128 z żółto-niebieską flagą przy przednim oknie. Warszawa jest cała w barwach Ukrainy. Dwie dziewczyny obok nas mówią po rosyjsku, półszeptem. Akcent ukraiński. Na monitorach wyświetlane jest hasło “Jesteśmy z Wami”.

Dworzec cierpienia

Już na przystanku autobusowym na pasażerów czeka wolontariusz. Wyjaśnia ludziom, gdzie mają się udać. A potem…

Jeśli przyjeżdża się tu po raz pierwszy od początku wojny, to można przeżyć prawdziwy szok. Aby dojść do siebie, stoisz w milczeniu, przesiąkając niepokojem i dezorientacją, które wypełniają każdy milimetr tej przestrzeni. Spojrzenia dzieci, obrazy matek, poczucie bólu. Dworzec rozbrzmiewa wielojęzycznym krzykiem. Nie słychać tu jednak śmiechu dzieci. Nie widać uśmiechów…

Dworzec Warszawa Zachodnia, zdj.: КК / Biełsat

Czekając na odjazd dwóch autobusów na Białoruś (do Pińska i Mińska), rozmawiamy z polską wolontariuszką, która wyjaśnia, że przekierowuje osoby, które się do niej zgłaszają, do różnych punktów koordynacyjnych. Tam, z kolei, starają się rozwiązywać problemy z noclegiem lub transportem z dworca do miejsc tymczasowego pobytu.

– Niektórzy docierają do nas, znając dalszą drogę, inni przybywają zupełnie w ciemno i nie wiedzą, co robić ani dokąd iść dalej. Pomagamy im wszystkim – mówi wolontariuszka.

Wiadomości
Film Biełsatu „Gdy kwiaty nie milczą” wyróżniony w Rydze
2022.03.09 16:04

Na pytanie, ilu uchodźców z Ukrainy przechodzi dziennie przez stację, kręci głową: – Nie wiem. Bardzo dużo… Tysiące.

Według innego wolontariusza pomoc uchodźcom organizuje tu administracja stolicy i samorząd warszawskiej dzielnicy Wola. Wiele osób chce pomagać także indywidualnie. Chłopak przyznaje jednak, że wolontariuszy jest naprawdę za mało. Zachęca ludzi do zgłaszania się jako wolontariusze.

“To przerażająca sytuacja: dwóch Hitlerów, którzy grożą całemu światu…”

Coraz bliżej odjazdu autobusu do Pińska, niebo nad dworcem robi się czarne – pada grad. Kilkanaście osób na peronie ósmym nie chowa się jednak przed gradem i czeka dalej. Młodzi chłopcy z niezbyt dużym bagażem przyznają, że do Pińska wracają po pracy. Nie chcą rozmawiać o wojnie. Ale po usłyszeniu mojego zdania, że “wielu ludzi ucieka z Białorusi”, do rozmowy włącza się starszy mężczyzna.

Dworzec Warszawa Zachodnia, zdj.: КК / Biełsat

– A kto niby opuszcza Białoruś? Nikt nie wyjeżdża! Wszystko jest w najlepszym porządku – mówi i odchodzi.

Starsza kobieta na peronie prosi o wyłączenie dyktafonu. Mówi, że zatrzymała się u córki w Warszawie, “opiekowała się wnuczką”, a teraz wraca do męża. Przyznaje, że wraca niechętnie.

– On nie chce tu przyjechać, uparty jak osioł… Bylibyśmy tu wszyscy razem – mówi kobieta o swoim mężu.

Podchodzimy do dwóch kobiet w średnim wieku z wózkiem. Wyjaśniają, że zamierzają dostać się do Rosji przez Białoruś.

– Tak, my nie jesteśmy stąd, jedziemy na Białoruś z Ukrainy. Musimy jakoś dotrzeć do Rosji. Dlaczego? Jesteśmy obywatelkami Rosji. Przedzieramy się przez Polskę, bo nie chciałyśmy jechać bezpośrednio do Rosji. Gdzie dokładnie? Nie powiem… – zakończyła jedna z kobiet.

Grad, który przerodził się w deszcz, wreszcie dobiega końca. Autobus z Pińska (przewoźnik “Pinsktrans”) przyjeżdża z 20-minutowym opóźnieniem, prawie razem z autobusem do Mińska.

Dworzec Warszawa Zachodnia, zdj.: КК / Biełsat

– Uważam, że w takich trudnych sytuacjach należy być blisko rodziny, więc jadę do żony – mówi mężczyzna w wieku 30 lat, który przygotowuje swój bagaż do załadowania.

– Dlaczego nie zabrałem tu mojej żony? Ponieważ jest ona obywatelką Rosji. Kiedy przyjadę, na miejscu zdecydujemy, co robić dalej. Najprawdopodobniej wrócimy tu już razem. Jeśli oczywiście będziemy mieli czas, jeśli nie będzie za późno. To przerażająca sytuacja: dwóch Hitlerów, którzy grożą całemu światu… – dodaje.

Raport
Bieg z przeszkodami. Emigrujący z Rosji opozycjoniści skarżą się na prześladowania za granicą
2022.03.09 15:10

Oba autobusy z Warszawy na Białoruś (do Pińska o 16:55 i do Mińska o 17:30) odjeżdżają wypełnione tylko w połowie. Chcemy jednak zaczekać również na autobus z Mińska (przyjazd o 19:30). Wracamy więc na dworzec kolejowy.

“Do Białorusinów nic nie mamy, ale wasz Łukaszenka to potwór”

Młodzi chłopcy w kolejce do kasy biletowej, widząc, że są filmowani, machają do nas rękami. Podchodzimy do nich. Najpierw pytają, jak zostać dziennikarzami, potem mówią, że przyjechali tu jako wolontariusze z Gdyni, gdzie pracują, ale nie mają pieniędzy – więc jadą, żeby znowu zarobić. Pochodzą ze wschodniej części Ukrainy.

– Nie, nic nie mamy do Białorusinów. Wiemy, że nawet na Ukrainie Białorusini walczą z okupantami. Ale ten wasz Łukaszenka to potwór… – mówi jeden z nich.

Dworzec Warszawa Zachodnia, zdj.: КК / Biełsat

Dworzec autobusowy jest całkowicie zapełniony. Nie ma jednak paniki. Zgłaszają się ochotnicy, także z zewnątrz. Na środku poczekalni stoi mężczyzna oferujący darmowe przejazdy taksówkami po Warszawie. Niedaleko niego stoją kobiety z dużymi transparentami z napisem: “Pomoc z zakwaterowaniem dla uchodźców”.

Obok przechodzi młody człowiek z kijem hokejowym i dużą sportową torbą z napisem “Russia”. W jego oczach widać to samo zakłopotanie i ból, co u pozostałych. Nie wiemy, kim jest hokeista, bo gdy zobaczył kamerę, od razu zniknął.

Dworzec Warszawa Zachodnia, zdj.: КК / Biełsat

Obserwujemy sytuację. Starszy mężczyzna w okularach czyta Biblię w grubej skórzanej okładce. Inny, na wózku inwalidzkim, pije herbatę. W pobliżu dzieci śpią na torbach…

“Każdego dnia do oczu napływają mi łzy – to jest nie do wytrzymania”

Autobus z Mińska (przewoźnik “Minsktrans”) przyjeżdża 10 minut wcześniej niż przewiduje rozkład jazdy (19:30). Jest wiele pustych miejsc. Jednak, jak powiedział nam jeden z pasażerów, przy przekraczaniu granicy z Polską autobus był pełny, tylko większość pasażerów wysiadła w Białymstoku.

Dworzec Warszawa Zachodnia, zdj.: КК / Biełsat

Podchodzimy do pary, która właśnie odebrała swój bagaż.

– Wyjechaliśmy na razie tylko po to, aby odpocząć – mówi mężczyzna.

– Najpierw dwa tygodnie, żeby odpocząć i odetchnąć, a potem zobaczymy. Jesteśmy przerażeni! Mój ojciec jest Ukraińcem. I bardzo martwimy się o sąsiadujący kraj.

– Codziennie do oczu napływają mi łzy, to jest nie do wytrzymania. Dlatego nie chcemy tam być i lepiej jest być tutaj. Na razie – kontynuowała kobieta.

Wiadomości
Rosyjski jeniec: pozwolono nam strzelać do ludności cywilnej
2022.03.09 12:11

Powiedziała również, że nie miała problemów z zakupem biletów z Mińska do Warszawy, również na trasie “Minsktransu”. Kupili je na dwa dni przed wyjazdem (ale nie było już miejsc na kursy przewoźnika “Ecolines”). Na granicy z Polską stali około sześciu godzin.

Inny chłopak, którego udało nam się złapać, zanim wszyscy pasażerowie kursu z Białorusi połączyli się z tłumem uchodźców z Ukrainy, mówił dość lakonicznie: “Po prostu stamtąd uciekłem…”.

Dworzec Warszawa Zachodnia, zdj.: КК / Biełsat

7 marca liczba ukraińskich uchodźców, którzy przyjechali do Polski przekroczyła milion osób. Według polskich strażników granicznych 90 proc. z nich to obywatele Ukrainy, pozostali to przedstawiciele stu innych narodowości. Na razie nie wiadomo, ilu z nich to Białorusini. Tylko w 2021 roku 4379 Białorusinów otrzymało zezwolenia na pobyt stały lub czasowy na Ukrainie, ale liczba Białorusinów na Ukrainie była prawdopodobnie znacznie wyższa.

5 marca litewska straż graniczna poinformowała, że napływ Białorusinów chcących przekroczyć granicę z Litwą wzrósł o 30 proc. Zaznaczono, że są to głównie osoby w wieku poborowym. Na razie nie mamy bieżących statystyk dotyczących Białorusinów od polskiej straży granicznej. Wygląda jednak na to, że Białoruś przeżywa kolejną falę emigracji.

zk, ksz, pp/ belsat.eu

Aktualności