W ciągu drugiej połowy 2016 r. wielokrotnie wzrósł import zamienników nabiału z Ukrainy na Białoruś. Jednak ze statystyk wynika, że Białorusini wcale nie konsumują więcej tego typu produkcji.
Kryzys gospodarczy w Rosji i podwyżka cen żywności wymusiła na Rosjanach kupowanie tanich produktów seropodobnych, w których tłuszcz mleczny zastępowany jest tłuszczem roślinnym.
Jak okazuje się na rosyjski rynek przez Białoruś mogą trafiać tysiące ton zamienników serów z Ukrainy, mimo obowiązującego w Rosji embarga na ukraińską żywność.
Rosyjskie Narodowe Stowarzyszenie Producentów Mleka „Sojuzmołoko” skierował do rosyjskich instytucji zajmujących się kontrolą produkcji żywnościowej Rosselchoznadzoru i Rospotrebnadzoru raport. Według analizy porównawczej danych celnych, w drugiej połowie br. doszło do gwałtownego wzrostu poziomu importu produktów seropodobnych z Ukrainy na Białoruś, gdzie jednak nie zwiększył się popyt na tego typu towary. Zdaniem przedstawicieli „Sojuszmołoka” nie zjedzone przez Białorusinów zamienniki serów trafiają bez jakiejkolwiek kontroli na terytorium Federacji Rosyjskiej.
Od stycznia do lipca br. Ukraina eksportowała na terytorium Rosji jedynie 198 ton produktów seropodobnych. A w samym lipcu-sierpniu nagle wielkość tego eksportu wzrosła do poziomu 4 tys. ton. Zdaniem rosyjskich producentów nabiału Białoruscy konsumenci nie są w stanie poradzić sobie sami z tak ogromną ilością tego niby-sera.
„Znaczna część tego surogatu przy pomocy wymiany etykietki z oznaczeniem kraju pochodzenia towaru jest dalej wysyłana do Federacji Rosyjskiej.” – konstatują autorzy raportu.
Rosjanie ostatnio również oskarżyli Białoruś o analogiczny reeksport jabłek i grzybów. Według danych rosyjskiej Prokuratury Generalnej, Białoruś w ub.r. wyeksportowała do Rosji pięć razy więcej tego typu produkcji niż sama wyprodukowała.
Jb/ www.belsat.eu/pl/ http://milknews.ru
fot. CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=50892