Białoruski prezydent powiedział, że niedoszły kandydat na prezydenta Wiktar Babaryka zdążył już „zapłakać” podczas śledztwa w sprawie Biełgazprombanku.
Podczas wizyty w 103 Witebskiej Samodzielnej Gwardyjskiej Brygadzie Powietrznodesantowej Alaksandr Łukaszenka opowiedział o losach śledztwa w sprawie Biełgazprombanku. Jego długoletni były szef Wiktar Babaryka, który zapowiedział kandydowanie w wyborach, trafił do aresztu oskarżony o machinacje finansowe. Razem z nim około 30 jego byłych współpracowników.
Fragment wystąpienia białoruskiego prezydenta pokazano 19 lipca w programie w wiadomościach w państwowej TV Biełaruś.-1.
– Jeśli myślicie, że wszystko, co jest pokazywane w telewizji, co mówią śledczy, jest politycznym zamówieniem, to w ogóle nie mam o czym z wami rozmawiać — powiedział Łukaszenka.
Jak stwierdził, nie ma takiego zamówienia, a śledczy działają swobodnie. Podkreślił, że “złodziej musi być w więzieniu”, a wszyscy są traktowani jednakowo. Według Łukaszenki żaden z zatrzymanych nie jest więźniem sumienia.
– Wszyscy ci, co poszli siedzieć, a jest ich już około 30. Wszyscy zeznają, a ten (Babaryka – Belsat.eu) już zdążył zapłakać. Gdy go nie zarejestrowali, zaszlochał i zaczął zeznawać — dodał.
Wiktar Babaryka i jego syn Eduard zostali uznani przez białoruskich obrońców praw człowieka za więźniów politycznych 19 czerwca.
Łukaszenko poinformował, że polecił śledczym z KGB i prokuratury, aby przygotowali „wszystkie materiały, dla specjalistów z Interpolu, Stanów Zjednoczonych, Polski i Rosji”.
– I pokażemy im te dokumenty i będzie jasne, czy Łukaszenka się kogoś boi i czy rzeczywiście popełniono przestępstwo. Dlatego jesteśmy otwarci – powiedział prezydent.
jb/belsat.eu