Od dziś białoruskie i rosyjskie ciężarówki nie mogą przekraczać przejścia granicznego Kukuryki – Kozłowicze, które było ostatnim terminalem towarowym otwartym na polsko-białoruskiej granicy. Biełsat sprawdził, co to oznacza dla przewoźników i jak teraz będą transportowane towary z Europy Wschodniej do Zachodniej.
Zgodnie z decyzją podpisaną przez ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego, od 1 czerwca Polska zamyka granicę z Białorusią dla ciężarówek, ciągników siodłowych, przyczep, naczep i składów zarejestrowanych na terenie Białorusi i Rosji. Ograniczenia te będą trwać do odwołania.
De facto są to nałożone na reżim Alaksandra Łukaszenki sankcje gospodarcze za represje wobec Związku Polaków na Białorusi, a w szczególności członka zarządu organizacji, grodzieńskiego dziennikarza Andrzeja Poczobuta. 26 maja Sąd Najwyższy Białorusi odrzucił apelację i pozostawił w mocy wyrok skazujący go na 8 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Niezależne białoruskie organizacje obrony praw człowieka uważają działacza mniejszości polskiej za więźnia politycznego.
Wprowadzone przez Warszawę ograniczenia nie są pierwszymi w ostatnim czasie. Od ponad roku zarejestrowane na Białorusi ciężarówki nie mogą wjechać do Unii Europejskiej, w tym Polski, jednak nie dotyczyło to przyczep i naczep. Obowiązywał następujący do tej pory schemat wytłumaczył Biełsatowi białoruski przedsiębiorca Alaksiej Dryk, który założył w Polsce firmę transportową.
– Naczepę na białoruskich numerach podprowadzano na białoruską stronę granicy. W strefie odprawy celnej po prostu zmieniano “głowę” [ciągnik siodłowy – przyp. belsat.eu]. Odczepiano białoruską i podczepiano samochód tej samej firmy, tylko zarejestrowany w Polsce. W ten sposób towar mógł jechać dalej – tłumaczy biznesmen.
Właśnie przeciwko temu protestowali ostatnio polscy przewoźnicy. Skarżyli się, że Białorusini zdominowali rynek przewozów, bo po terytorium Polski i dalej do Europy Zachodniej jeżdżą ciężarówki białoruskich firm, ale pod przykrywką swoich filii w Polsce i na Litwie.
Według naszego rozmówcy obecnie białoruscy przewoźnicy mają kilka wyjść. Pierwszym z nich jest przeładunek towaru.
– Zestaw złożony z ciągnika i naczepy na polskich numerach przekracza granicę, spotyka się w terminalu celnym z białoruskim zestawem i naczepy są tam przeładowywane. Czyli zamiast przepięcia ciągnika, trzeba przenieść cały towar z jednej naczepy do drugiej. A to dodatkowe koszty i strata czasu – tłumaczy.
Firma Alaksiejsa Dryka przewozów z Białorusi i na terenie Białorusi nie prowadzi. Zna on jednak nastroje Białorusinów, którzy mają firmy po obu stronach granicy.
– Rozmawiałem wczoraj z kolegą, który na razie nie wie, co robić. Powiedział, że myśli i czeka. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z najgorszym scenariuszem, będzie ograniczał działalność. O ile nie wymyśli czegoś nowego – dodał.
Najgorszym scenariuszem dla białoruskich przewoźników byłaby odpowiedź władz w Mińsku. Jeśli Białoruś odpowie takimi samymi sankcjami wobec ciężarówek zarejestrowanych w Polsce, ruch towarowy pomiędzy obu państwami zamrze – prognozuje nasz rozmówca.
– Wszyscy przewoźnicy na Białorusi czekają na odpowiedź białoruskich władz. Jeśli uchwalą taki sam zakaz dla ciągników z polską rejestracją, to będzie to całkowite załamanie, koniec wszelkiego ruchu.
W takim przypadku pozostaje drugie rozwiązanie: wybór trasy przez Litwę i Łotwę. Białoruską granicę z tymi państwami mogą na razie przekraczać ciągniki z wszystkich państw Unii Europejskiej, za wyjątkiem Polski. Polskie ciężarówki muszą jechać przez Kukuryki – Kozłowicze.
Trzecim wyjściem jest rejestracja środków transportu w Kazachstanie: ciężarówek z tego państwa nie dotyczą żadne zakazy w Rosji, Białorusi i Unii Europejskiej. Nie wiadomo jednak, jak długo potrwa takie okno możliwości, bo Astana z pewnością będzie bronić swoich przedsiębiorców.
Należy przypuszczać, że nowe ograniczenia odbiją się na statystykach przewozu towarów. A te z roku na rok są dla Białorusi coraz gorsze. O ile w 2019 roku białoruską granicę pokonało 5,8 proc. mniej towarów niż w roku 2018, to w 2022 roku było to 25,4 proc. mniej rok do roku, a obecnie zapowiada się wynik na poziomie minus 30,3 proc.
Sierhiej Krot, pj/belsat.eu