Ukraiński dron zaatakował rosyjską strategiczną stację radarową w obwodzie krasnodarskim. Pisał o tym na swoim kanale Telegram były szef Roskosmosu i senator z okupowanej przez Rosję części obwodu zaporoskiego Dmitrij Rogozin, znany ze swoich gróźb pod adresem Zachodu.
Senator oskarżył Stany Zjednoczone o zainspirowanie ataku, co oznacza wyjście poza rywalizację technologiczną w powstrzymywaniu zagrożenia jądrowego.
– Waszyngton zlecił zbrodnię, zatrudniając nieodpowiedzialnego bandytę, który próbuje uszkodzić obiekt naszego systemu ostrzegania przed atakiem rakietowym – podkreślił.
Takie działania – twierdzi Rogozin – grożą bezpośrednim starciem dwóch potęg nuklearnych – Rosji i Stanów Zjednoczonych. Jest przekonany, że atak na placówkę był zaplanowany z wyprzedzeniem.
Mówimy o stacji Woroneż-DM zlokalizowanej w Kubaniu. O jego uszkodzeniach poinformował 24 maja kanał Telegramu The War Zone bazując na zdjęciach satelitarnych obiektu. Przedstawiciele Ukrainy nie skomentowali tej informacji.
Stacja jest kompleksem radarów o ultrawysokiej częstotliwości. Ostrzegają przed nuklearnymi rakietami balistycznymi. Obydwa budynki, w których znajdowało się wyposażenie stacji, zostały uszkodzone, co widać też na zrobionych im zdjęciach.
Eksperci podkreślają, że jest to wrażliwy system, którego nawet niewielkie uszkodzenie może wyłączyć go na długi czas.
Analitycy, z którymi rozmawiał The War Zone, uważają, że powodem ataku było wykorzystanie przez Rosję tego kompleksu do śledzenia wystrzeleń ukraińskich rakiet ATACMS. Sama stacja ma jednak za zadanie wykrywać przede wszystkim rakiety lecące ze znacznie większych odległości. Eksperci uważają, że samo uderzenie w taki kompleks mogłoby wywołać odwetowy atak nuklearny, gdyż Woroneż-DM jest częścią rosyjskiego systemu ostrzegania przed atakiem rakietowym.
Stacja Woroneż-DM znajduje się w mieście Armawir. Zastąpiła radziecką stację radarową Gabala, która po rozpadzie ZSRR znalazła się w Azerbejdżanie: Moskwa próbowała negocjować umowę dzierżawy z Baku, ale strony nie doszły do porozumienia w sprawie ceny, w wyniku czego w 2012 roku rosyjska armia zamknęła stację i wywiozła całe wyposażenie w 2012 roku. Dzięki radarowi w Armawirze rosyjskie wojsko może monitorować sytuację na niebie nad południową Europą – aż do północnego wybrzeża Afryki.
Wiktor Wołkow, Vot-tak.tv jb/ belsat.eu