„Szczenięcy zachwyt". Rosyjska prasa o wizycie Bidena w Kijowie i Warszawie


Jak się okazało, rosyjska propaganda zareagowała na wizytę prezydenta USA Joe Bidena na Ukrainie i w Polsce dość sztampowo i przewidywalnie. Na dodatek jeszcze nie pomógł jej szef FSB. Zmęczenie materiału, zaskoczenie czy po prostu wszystko już było?

W tym tygodniu naturalnie Polska zaistniała w przekaźnikach propagandowych Kremla w związku z przyjazdem prezydenta USA. Niektóre amerykańskie media, powołując się na źródła w administracji USA, napisały, że Amerykanie najpierw ostrzegli Rosjan o wizycie Joe Bidena  w Kijowie. Z kontekstu tych artykułów wynika, że po to, by Rosja nawet nie próbowała w żaden sposób tej wizyty zakłócić, bo to mogłoby doprowadzić do eskalacji między USA a Rosją. Informacja poufnymi kanałami miała dojść do Moskwy kilka godzin przed pojawieniem się Bidena w stolicy Ukrainy.

Propaganda rosyjska złapała się kurczowo tego wątku. Typowy jest tekst publicysty Aleksandra Griszyna w Komsomolskiej Prawdzie pod tytułem „Szczenięcy zachwyt Ukrainy. Dlaczego tak naprawdę Biden przyjechał do Kijowa”.

– Godne uwagi, że Zełenski i tu nie zrezygnował ze swojej taniej sztuczki, którą wypróbowuje na wszystkich swoich wysoko postawionych gościach – minutę przed tym jak Biden wyszedł z katedry, w całym Kijowie zawyły syreny. Doprawdy, Zełenski uważa Amerykanów za frajerów i głupków. Nie ma żadnych wątpliwości, że Biden mógł pojawić się w Kijowie tylko w jednym przypadku – jeśli Moskwa była zaznajomiona z grafikiem jego pobytu w Kijowie i do tego gwarantowała, że w czasie jego wizyty ani jedna rakieta albo bomba lotnicza nie spadnie na terytorium Kijowa. Tani blef i tanie popisy Zełenskiego, który nie powstrzymał się przed tym, żeby pokazać jak Rosja „dokonuje brutalnej agresji” na Ukrainę, i poprosić, korzystając z okazji, o samoloty i jeszcze więcej broni, nie miały na Amerykanów żadnego wpływu. Biden spokojnie spacerował po placu” – pisze autor.

Warto zaznaczyć, że syreny w Kijowie i innych miastach Ukrainy włączane są częściej niż nadlatują jakieś rosyjskie pociski. Obrona przeciwlotnicza Ukrainy ostrzega mieszkańców za każdym razem, gdy wywiad zauważy jakiś niepokojący ruch po stronie agresorów (na przykład poderwanie bombowców wystrzeliwujących rakiety balistyczne), który potencjalnie mógłby oznaczać ataki.

Dalej czytamy w tekście „Komsomołki”.

– Z ukrpublikatorów (…) wylewa się fontanna zwycięstwa – mówią, że Biden przyjechał, żeby pokazać swoje wsparcie i na pewno coś poważnego przywiózł, by pomóc Ukrainie. Szczenięca rozkosz i tyle radości, jakby Biden już odrzucił „Wagnera” od Bachmutu i osobiście rozgromił kilka pododdziałów Ministerstwa Obrony, a po drodze „wyzwolił” przynajmniej Sołedar. Joseph Robinettowicz rzeczywiście ogłosił, że Ukraina dostanie nowy pakiet pomocy od USA, ale wydzielony pakiet to 500 milionów dolarów USA – zbyt mały, żeby był naprawdę znacznym powodem wizyty prezydenta USA w Kijowie. A i ogłoszą go oficjalnie dopiero jutro, we wtorek – napisał Griszyn w tekście „na gorąco” napisanym w poniedziałek.

W podobnym tonie (że wizyta Bidena w Kijowie to czysty amerykański PR, z pomocą Wołodymyra Zełenskiego, który nie miał większego znaczenia, a mógł się odbyć tylko dzięki łaskawości i humanitaryzmowi Rosji) utrzymanych jest wiele komentarzy rosyjskich mediów reżimowych. Nieco więcej kreatywności pojawiło się w programie osławionej propagandystki Olgi Skabiejewej.

Goście zgodzili się, że Biden dostał gwarancje bezpieczeństwa od Rosji. W pewnym jeden z nich momencie mówi, że „można byłoby oczywiście utłuc Bidena”, ale… Nie zdołał jednak dokończyć zdanie, bo w słowo weszła mu Skabiejewa mówiąc:

– Czyli utłuc Bidena to jest za dużo, a grozić Putinowi jest ok i wysadzać Nord Stream 2 też w porządku? Ja nie mówię o agresji. Mówię o logice. Gdzie ona tu jest?

Całą, jakże ciekawą wymianę zdań rosyjskich ekspertów o „utłuczeniu Bidena”, można obejrzeć i wysłuchać tu:

Problem dla propagandzistów wynikł jednak taki, że jeszcze tego samego dnia portal rbc.ru (jeden z ostatnich w miarę rzetelnych, oczywiście jak na rosyjskie standardy) zacytował słowa szefa FSB Aleksandra Bortnikowa:

– Nie dawaliśmy gwarancji bezpieczeństwa Bidenowi podczas wizyty w Kijowie.

Bortnikow potwierdził jednocześnie, że USA powiadomiły Moskwę o wizycie Bidena kanałami dyplomatycznymi. Dodał, że współpraca Rosji i USA „po linii służb specjalnych” dotyczy przede wszystkim walki z międzynarodowym terroryzmem, ale nie jest to na takim poziomie jak wcześniej, i, jak powiedział, nikomu to nie służy. Zastanawiające słowa – nie tylko w kontekście sprzeczności z propagandą dotyczącą wizyty Bidena w Kijowie. Można odnieść wrażenie, że szef FSB trochę tęskni za współpracą z Amerykanami.

Jeżeli chodzi o wizytę Bidena w Polsce, to w oczekiwaniu na nią (w weekend, gdy jeszcze nie było wiadomo, że Biden przybędzie do Kijowa) propaganda odpowiednio przygotowała widzów. Duża część programu innego znanego propagandysty kremlowskiego Władimira Sołowiowa została poświęcona naszemu krajowi. Goście programu Sołowiowa doszli do wniosku, że do zdobycia Warszawy Rosjanom „nie jest potrzebny ani jeden żołnierz”, bo „Polskę można rzucić na kolana w ciągu godziny”. Ton nadawał były izraelski dyplomata, a obecnie mieszkaniec Rosji i propagandysta Jakow Kedmi. Fantazjował też o cofnięciu Polski do epoki kamienia łupanego i w ogóle o nieistnieniu Polski.

W samej wizycie Bidena w Polsce propaganda niemalże rozpaczliwie próbowała znaleźć jakieś wpadki lub zgrzyty. Powielana jest więc informacja, że jeden z członków delegacji Bidena przed kamerami spadł „na łeb i szyję” z trapu, podczas wychodzenia z samolotu. W ogóle od samego początku prezydentury Bidena propaganda rosyjska kreuje jego wizerunek jako starca (często określany jest jako „dziadek”), który ma problemy z poruszaniem i rozumieniem, co się wokół niego dzieje. Dlatego tak bardzo czujne oko rosyjskich obserwatorów nastawione było na takie sytuacje. Co prawda z trapu spadł anonimowy członek delegacji, a nie sam Biden, ale, jak się wydaje, dobre i to.

Redakcje kremlowskie dużo uwagi poświęciły też innej sytuacji, gdy podczas powitania Bidena przez prezydenta Polski Andrzeja Dudę na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego Biden w pewnym momencie przed szpalerem warty honorowej zawahał się, w którym kierunku ma iść. Sytuacja, jaka co jakiś czas zdarza się dyplomacji. Wystarczyła jednak portalowi RIA (jeden z tradycyjnych liderów w rosyjskiej propagandzie) stworzyć cały tekst pod tytułem: „Film z nieudanej ucieczki Bidena przed Dudą na czerwonym dywanie poszedł w świat”.

– Na kadrach widać jak Biden razem z polskim kolegą idą prosto po czerwonym dywanie, a potem po wybrzmieniu specjalnego sygnału (…) decyduje się skręcić na lewo. Ale specjalnie podstawiony człowiek, jak i sam Duda, podpowiedzieli Bidenowi odpowiedni kierunek – czytamy.

W tekście tym też przypomniana jest informacja, że jeden z członków delegacji amerykańskiej spadł z trapu samolotu.

Aż wreszcie na sam koniec wizyty Rosja doczekała się potknięcia na trapie samego Joe Bidena. Nagłówek w RIA Nowosti donosi:

– Biden potknął się i upadł przy odlocie z Warszawy.

Jest to powielane także przez inne rosyjskie portale, na ogół nawet bez zmieniania tytułu. Utrwalany jest przekaz, że to najważniejszy efekt wizyty.

Na koniec warto zaznaczyć, że Biden jednak nie upadł, bo utrzymał równowagę. Ale kto by tam wchodził w szczegóły…

Ponadto obiektywnie należy powiedzieć, że tego rodzaju wpadki Bidena podchwytuje nie tylko propaganda rosyjska. Odbijają się szerokim echem wśród przeciwników politycznych Bidena w USA, gdzie jak wiadomo, trwa ostra walka polityczna. Nie można wykluczyć, że pracują też w samych USA rosyjskie trolle i boty.

Nieco ożywienia do rosyjskiej propagandy o wizycie Bidena na Ukrainie i w Polsce wprowadził Moskowskij Komsomolec. Już tytuł jest zachęcający:

– Wieszcz z Polski powąchał zdjęcie Bidena i odkrył tajemnicę spotkania w Kijowie

Sam tekst jest jednak znowu rozczarowujący, bo niewiele w nim jest konkretów. Moskowskij Komsomolec napisał, że

– Najsłynniejszy polski jasnowidz z Człuchowa Krzysztof Jackowski obwąchał zdjęcia prezydentów Rzeczpospolitej Andrzeja Dudy i USA Josepha Bidena i stworzył prognozę. Były tokarz oświadczył, że amerykański lider przyjechał na Ukrainę i do Polski w celu zakończenia konfliktu (…) – czytamy.

Dalej cytowany jest sam jasnowidz z Człuchowa mówiący, że sytuacja jest trudna, i że ma takie wrażenie, że Biden był zdziwiony rozmową z Zełenskim i zmuszony był pokazać mu pewne realia. Dodał, że Biden złożył też jego zdaniem jakąś propozycję Dudzie, której polski prezydent nie mógł odrzucić.

Jak pisze Moskowski Komsomolec, Jackowski:

– Przewidział, że Warszawa otrzyma od Waszyngtonu trzy ważne zadania. Jednym z nich będzie obrona granic z Białorusią. Jasnowidz oświadczył, że w Polsce będzie zwiększony pobór do służby wojskowej. Ale na terytorium republiki nie zauważył żadnych wrogich działań.

Mimo, że bohaterem tekstu jest jasnowidz, sprawa wciąż więc pozostaje niejasna.

Na tym tle wyróżnia się Rossijskaja Gazieta (gazeta rządowa!), która zamieściła całkiem normalny jak na warunki rosyjskie artykuł na temat wizyty Joe Bidena w Polsce i na Ukrainie. W zasadzie jedyną złośliwością jest określenie prezydenta USA mianem „patrona” prezydenta Polski, no i oczywiście w tekście jest o tym, że członek delegacji amerykańskiej spadł z trapu samolotu.

Duża część artykułu to cytaty z amerykańskiego portalu Politico, który napisał, że wizyta Bidena pokazuje, iż rośnie rola Europy Środkowej w NATO. W artykule jest też o niektórych politykach Parti Republikańskiej krytykujących Bidena za zaangażowanie na rzecz Ukrainy, ale w konkluzji autor nie zostawia złudzeń, pisząc, że i tak większość amerykańskiej klasy politycznej popiera obecną politykę.

W tym tygodniu warto odnotować również, że Zachód coraz śmielej na rosyjską propagandę reaguje swoją, o ile można to tak nazwać,  propagandą. Już sam przyjazd Bidena do Kijowa u progu 1. rocznicy pełnowymiarowej inwazji rosyjskiej jest mocnym przekazem. Biden nie tylko swoim przyjazdem, ale też wyglądem i językiem ciała nawiązywał do wizerunku nieustraszonego i opanowanego amerykańskiego kowboja czy też policjanta, a przy tym dziarskiego starszego pana. Wydaje się, że to między innymi odpowiedź na rosyjską propagandę, że Biden jest żałosny i zniedołężniały.

Podobnie można interpretować oprawę przemówienia w Warszawie mającą, jak się wydaje, pokazać prezydenta USA jako lidera wolnego świata, zdeterminowanego, ale otwartego, w otoczeniu tysięcy ludzi (w dużej mierze młodych), niemal jak gwiazdę pop.

Podczas wizyty w Kijowie obie strony (ukraińska i amerykańska) odpowiedziały też na rosyjską propagandę zawłaszczająca symbole chrześcijańskie i opisującą Zachód jako zgniły, bezbożny i satanistyczny. Biden i Zełenski podczas wizyty w Katedrze św. Michała (Monastyr Michajłowski, głowna świątynia autokefalicznej Cerkwi Ukrainy) dali się sfotografować i sfilmować pod murem przedstawiającym św. Michała Archanioła i innych aniołów, pogromców szatana.

Okazało się to bardzo celne, bo od razu nerwowo zareagowała na portalu społecznościowym rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.

– A któż z nich jest prawosławny? – napisała Zacharowa.

W krótkim wpisie Zacharowej można dopatrzyć się wielu podtekstów (na przykład antysemickich i antykatolickich resentymentów obecnych w rosyjskiej myśli politycznej i kulturze od wieków albo typowej rosyjskie ignorancji polegającej w tym przypadku na niewiedzy, że św. Michał Archanioł to symbol Rusi). Ale najważniejsze jest to, że zagranie na symbolice chrześcijańskiej szczególnie mocno ubodło Kreml.

Innym przykładem czegoś, co można nazwać propagandą Zachodu wobec Rosji, jest gest premier Włoch Giorgi Meloni i premiera Polski Mateusza Morawieckiego. Meloni przybyła do Kijowa po Bidenie, a wcześniej była w Polsce, gdzie spotkała się z prezydentem Polski Andrzejem Dudą i właśnie polskim premierem. Spotkanie miało miejsce w jednej z restauracji w Warszawie, jak się wydaje, wybranej nieprzypadkowo. Szefowie rządów obu krajów spotkali się bowiem pod ścianą z mapą przedstawiającą mityczne Śródziemie z trylogii “Władca pierścieni” Johna R.R. Tolkiena. Nagrali też wspólne przesłanie, także z nawiązaniami religijnymi (do Jana Pawła II).

Skąd nawiązanie do “Władcy pierścieni”? Już od poprzedniej inwazji rosyjskiej, w latach 2014-15, Ukraińcy zaczęli używać takich nawiązań, nazywając na przykład żołnierzy agresorów “orkami”. Po 24 lutego 2022 roku za pośrednictwem internetu porównania wojny do świata Tolkiena upowszechniły się w wielu innych krajach. Ale jeśli chodzi o świat dyplomatyczny, to temat otworzył sam Władimir Putin. Podczas szczytu Wspólnoty Niepodległych Państw pod koniec roku wręczył dziewięć pierścieni liderom krajów związanych z Moskwą świadomie lub nieświadomie pozycjonując się jako Sauron, władca ciemności. W tym kontekście więc najprawdopodobniej należy odczytywać symbolikę, do jakiej odwołali się Meloni i Morawiecki: walczymy z Sauronem.

Foto
Dziewięć Pierścieni Putina. Tylko Łukaszenka przyjął dar “władcy Mordoru”
2022.12.27 13:44

Niedawno szef Czeczenii z nadania Kremla Ramzan Kadyrow znowu powiedział, że trzeba walczyć z satanizmem w całej Europie, a szczególnie w Polsce.  Jak połączyć przekaz o Putinie-Sauronie z przekazem o walce z satanizmem w obronie prawosławia czy islamu (w przypadku Kadyrowa)? Sensu tu nie należy się doszukiwać, chodzi o to, zeby coś się działo.

Wiadomości
Kadyrow: Polska będzie następna, a Rosja pomoże Śląskowi uzyskać niepodległość
2023.02.07 09:00

MaH/belsat.eu

 

Aktualności