Ekspert: Mołdawia dźwiga ciężar kryzysu uchodźczego ponad własne siły

Mimo niewielkich zasobów finansowych oraz ograniczonych możliwości kadrowych Mołdawia zdołała w bardzo krótkim czasie zorganizować efektywny system obsługi ukraińskich uchodźców. W działania pomocowe masowo włączyli się też sami Mołdawianie, którzy oferują bezpłatnie transport z granicy do Kiszyniowa lub do przejść granicznych z Rumunią, a także nocują potrzebujących we własnych domach. Kryzys uchodźczy wywołany przez rosyjską napaść na Ukrainę bardzo obciąża jednak mołdawski budżet i instytucje publiczne. Kiszyniów apeluje więc o pomoc do swoich zachodnich partnerów.

„Mołdawianinie, jesteście kosmiczni”

Od momentu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę do 19 marca, granicę Mołdawii przekroczyło ok. 360 tysięcy Ukraińców. Choć większość z nich od razu udała się w dalszą podróż na Zachód, kierując się w stronę granicy z Rumunią, a potem ku Polsce, Niemcom czy Bułgarii to wielu postanowiło pozostać w Mołdawii. Dziś to ok. 100 tysięcy osób. Ich decyzja motywowana jest mieszanką nadziei, tęsknoty, strachu i pragmatyzmu.

Uchodźcy na ukraińsko-mołdawskiej granicy w miejscowości Palanca. Drugi dzień rosyjskiej inwazji, 25.02.2022 r.
Zdj. gov.md

Uciekający przed wojną Ukraińcy to niemal wyłącznie kobiety i dzieci. Jak informują mołdawskie władze, niepełnoletni stanowią aż połowę, tj. 50 tysięcy wszystkich uchodźców znajdujących się obecnie na terenie kraju. Ukrainki nie chcą oddalać się od swoich domów i od pozostawionych w kraju mężów, braci, synów czy ojców. Liczą, że wojna szybko się skończy i że niedługo już będą mogli wrócić do siebie.

Innym powodem są pieniądze. Mołdawia jest po prostu tańsza niż państwa UE. Łatwiej więc i rozsądniej czekać na zmianę sytuacji właśnie tutaj. Wreszcie, kraj ten jest po prostu swojski. Zdominowana przez sowiecką architekturę i rozwiązania infrastrukturalne estetyka mołdawskich miast do złudzenia przypomina często miejscowości, z których przybyli ukraińscy uchodźcy. Co więcej, można się tu bez trudu porozumieć po rosyjsku, a język ten, mimo że nieoficjalny, stosowany jest nawet w wielu dokumentach, czy urzędowych formularzach. Psychiczny komfort, jaki daje brak poczucia wyobcowania jest na wagę złota dla uciekających przed wojną, często straumatyzowanych, a na pewno wystraszonych ludzi.

Kierowcy-wolontariusze na ukraińsko-mołdawskiej granicy w miejscowości Palanca. Drugi dzień rosyjskiej inwazji, 25.02.2022 r.
Zdj. gov.md

Do pozostania zachęca wreszcie (a może przede wszystkim) mołdawska gościnność, której symbolem – jednym z wielu – jest wymalowany w barwy ukraińskiej flagi ogromny gmach byłego hotelu „National”, który wita wjeżdżających do centrum Kiszyniowa. Od początku wojny Mołdawianie masowo zaangażowali się w pomoc dla swoich sąsiadów. Na główne przejścia graniczne z Ukrainą ruszyli taksówkarze, kierowcy autobusów i setki zwykłych ludzi gotowych bezpłatnie przewozić uchodźców do Kiszyniowa lub na granicę z Rumunią.

Ukraińcy otrzymują od Mołdawian nie tylko transport i dobre słowo, ale też żywność oraz dach nad głową. Aż 70-90% wszystkich uchodźców przebywających teraz w Mołdawii gości dziś w prywatnych mieszkaniach lub hotelach. Internet pełen jest wzruszających świadectw wdzięczności Ukraińców wobec swoich mołdawskich sąsiadów. Jeszcze w pierwszych dniach wojny mołdawskie media społecznościowe obiegł wpis Wadyma Sokrowyszczuka, w którym opowiadał on jak jego rodzinę natychmiast, jeszcze na granicy wyposażono w lokalne karty SIM, a potem odwieziono do Kiszyniowa, zaopatrzono w jedzenie, środki czystości, a nawet pieniądze i znaleziono mieszkanie. Na odchodne przekazano im też słowa właścicielki nowego lokum, która stanowczo zabroniła brać pieniądze za zakwaterowanie w jej domu. „Mołdawianie, jesteście po prostu kosmiczni”, pisał Sokrowyszczuk.

Miasteczko namiotowe na ukraińsko-mołdawskiej granicy w miejscowości Palanca. Drugi dzień rosyjskiej inwazji, 25.02.2022 r.
Zdj. gov.md

Na wysokości zadania stanęło także mołdawskie państwo. Już w połowie pierwszego dnia rosyjskiej inwazji na Ukrainę, na jednym z największych przejść granicznych, położonym na południu kraju w miejscowości Palanca (ok. 30 km od Odessy) wyrosło miasteczko namiotowe, w którym przybywający do Mołdawii uchodźcy mogli się ogrzać, odpocząć, otrzymać opiekę medyczną a nawet znaleźć tymczasowe zakwaterowanie. Dzień później podobny obóz powstał także na północy, przy przejściu granicznym w miejscowości Călărăşeuca sąsiadującej z ukraińskim Mohylewem Podolskim.

Władze uruchomiły także specjalne połączenia autobusowe umożliwiające uchodźcom przejazd z przejść granicznych do Kiszyniowa. W całym kraju zaczęto tworzyć ośrodki dla uchodźców. Hale sportowe, centra wystawowe, a nawet położone w mniejszych miejscowościach kina i domy kultury wyposażono w łóżka, środki higieny osobistej i żywność. Dziś jest ich w kraju około 100. Szybko uruchomiono także specjalny serwis internetowy dopomoga.gov.md oferujący wszystkie niezbędne informacje, w tym tak nieoczywiste jak lista stacji benzynowych na terenie kraju wraz z aktualnym cenami sprzedawanego na nich paliwa.

Tymczasowe znaki drogowe w języku ukraińskim i rosyjskim zamontowano po to, by łatwiej kierować potokiem uchodźców.
Zdj. gov.md

W połowie marca przy mołdawskich szosach zainstalowano nawet tymczasowe znaki drogowe w języku ukraińskim i rosyjskim, pomagające przejeżdżającym przez Mołdawię uchodźcom łatwiej dotrzeć do głównych przejść granicznych z Rumunią. Tym którzy pozostali, tj. w znacznej mierze ukraińskim dzieciom, zaoferowano zaś m.in. dostęp do mołdawskiego systemu oświaty.

Cztery procent

Chwaleni powszechnie za świetne przygotowanie i efektywne zarządzanie kryzysem uchodźczym mołdawscy urzędnicy tłumaczą, że choć oczywiście Mołdawia pomaga Ukraińcom ze względów czysto ludzkich, to jednocześnie po prostu musiała dobrze przygotować się na obecną sytuację. Gdyby władze w Kiszyniowie zawczasu nie opracowały planu działania na wypadek wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej i związanego z tym napływu uciekających przed nią ludzi, to sytuacja szybko stałaby się dramatyczna i mogłaby zakończyć się katastrofą zarówno dla samych Ukraińców jak i dla Mołdawii. Prawda jest zresztą taka, że mimo nadspodziewanie dobrej organizacji i przykładnej gościnności, niewielka i do tego uboga Mołdawia nie jest w stanie na dłuższą metę samodzielnie radzić sobie z obsługą tak ogromnej liczby potrzebujących wsparcia ludzi. Wspomniane 100 tysięcy przebywających w jej granicach osób stanowi bowiem aż 4% populacji kraju, który na co dzień zamieszkuje 2,6 mln obywateli. Jak mówią mołdawscy urzędnicy, obsługa uchodźców kosztuje budżet ok. 1 mln USD dziennie. Dla Mołdawii, jednego z najbiedniejszych krajów Europy o PKB per capita trzykrotnie mniejszym niż polskie, to naprawdę sporo.

Tymczasem jeszcze przed wojną mołdawskie finanse publiczne trzeszczały w szwach. Dość powiedzieć, że budżet na rok 2022 oficjalnie zakładał deficyt wysokości ok. 15 mld lejów (tj. ok. 735 mln Euro), co stanowiło aż ¼ wszystkich planowanych wydatków. W ciągu ostatnich dwóch lat piętno na budżecie odcisnęła pandemia COVID-19. Odczuwalne koszty dla skarbu państwa generuje też znaczna (choć potrzebna) podwyżka emerytur, wprowadzona 1 października ub.r.

Uchodźcy na ukraińsko-mołdawskiej granicy w miejscowości Palanca. Drugi dzień rosyjskiej inwazji, 25.02.2022 r.
Zdj. gov.md

Co gorsza, finanse republiki wydrenował też kryzys gazowy, wywołany zarówno rosnącymi cenami surowca jak i politycznie motywowanymi działaniami Gazpromu, z którym Kiszyniów musiał prowadzić niełatwe negocjacje w sprawie nowego kontraktu. W efekcie w ciągu ostatnich kilku miesięcy władze zmuszone były wesprzeć spółkę Moldovagaz, tj. krajowego operatora gazowego w spłacaniu zadłużenia wobec rosyjskiego koncernu. Słowo „zmuszone były” jest tu całkiem na miejscu. W razie nieuregulowania bieżącego zadłużenia, Rosja groziła bowiem Mołdawii natychmiastowym wstrzymaniem dostaw. Kiszyniów zdecydował się także na kosztowne dopłaty do rachunków gazowych dla ludności. W sumie – do tej pory – wszystkie wydatki związane z obsługą kryzysu gazowego przekroczyły wyraźnie sumę 100 mln dolarów, będącej odpowiednikiem niemal 4% planowanych dochodów budżetowych na rok 2022. To zawrotna suma. Dla porównania, 4% dochodów budżetowych Polski na bieżący rok to ok. 4,7 mld dolarów.

Nie chodzi jednak tylko o pieniądze. Mołdawia po prostu nie jest w stanie fizycznie gościć zbyt wielu uchodźców. Mówi się, że obecne 100 tysięcy to właściwie górna granica zdolności absorpcyjnych tego kraju. Tymczasem, choć liczba ta uległa w ostatnich dniach ustabilizowaniu, władze w Kiszyniowie zdają sobie sprawę z tego, że sytuacja może ulec gwałtownemu pogorszeniu, szczególnie w razie rozpoczęcia przez Rosjan szturmu na Odessę. Jeśli choćby 1/3 mieszkańców tego milionowego miasta zdecyduje się na ucieczkę, to na granicy z Mołdawią w ciągu zaledwie kilku godzin znajdą się setki tysięcy zdesperowanych ludzi, którym trzeba będzie natychmiast pomóc.

Wiadomości
Rosja atakuje, ale na froncie nie ma żadnych sukcesów
2022.03.21 08:49

Wołanie o pomoc

Mołdawskie władze od początku kryzysu apelują więc do zachodnich partnerów o wsparcie finansowe, materialne i logistyczne oraz pomoc w organizacji transportu na zachód tych uchodźców, którzy chcą opuścić Mołdawię. Odzew na te prośby – choć widoczny i coraz większy – jest jednak z perspektywy Kiszyniowa wciąż niewystarczający. Póki co pomocy finansowej udzieliły Mołdawii m.in. Niemcy (3 mln euro) i Litwa (750 tys. euro). 6 marca podczas wizyty w Kiszyniowie wsparcie zadeklarował także sekretarz stanu USA, Anthony Blinken, który dał do zrozumienia, że Kiszyniów będzie mógł liczyć na część środków z wartego 2,75 mld dolarów planowanego pakietu dla państw pomagającym uchodźcom z Ukrainy, ale do tej pory fundusze te nie zostały uruchomione.

Mężczyzna rozdaje żywność uchodźcom na ukraińsko-mołdawskiej granicy w miejscowości Palanca. Drugi dzień rosyjskiej inwazji, 25.02.2022 r.
Zdj. gov.md

Nieco wcześniej, bo na początku marca pomoc w wysokości 15 mln euro zapowiedział komisarz UE ds. Rozszerzenia Olivér Várhelyi. Aż 100 mln euro i to w formie bezzwrotnego grantu zaoferował Kiszyniowowi Bukareszt, ale środki te raczej nie zostaną wykorzystane na wsparcie Mołdawii w obecnym kryzysie. Przeznaczone są one bowiem na realizację dwustronnych projektów rozwojowych i infrastrukturalnych, a decyzję o ich wydzieleniu dla Mołdawii podjęto jeszcze przed wojną. Tym niemniej, Rumunia wspiera swojego wschodniego sąsiada materialnie, dostarczając do Mołdawii m.in. paliwo i pomoc humanitarną. Transporty z pomocą materiałową różnego rodzaj wysłały też do Mołdawii inne państwa UE, w tym Dania, Austria, Chorwacja, Holandia czy Grecja. Niezależnie dostawy organizuje także ONZ.

Powoli zaczynają działać także tzw. zielone korytarze, pozwalające na szybki transport uchodźców z Mołdawii do innych krajów UE. 8 marca Kiszyniów w porozumieniu z Bukaresztem zorganizował regularne połączenie umożliwiające bezpośredni przewóz osób z granicy mołdawsko-ukraińskiej do znacznie mniej obciążonej kryzysem uchodźczym Rumunii. W kraju tym przebywa obecnie 80 tysięcy uciekających przed wojną Ukraińców, co stanowi zaledwie 0,4% jego populacji.

Jednocześnie 12 marca podczas swojej wizyty w Kiszyniowie, minister spraw zagranicznych Niemiec, Annalena Baerbock zapowiedziała, że jej kraj przyjmie 2500 ukraińskich uchodźców, którzy dotarli do Mołdawii. 17 września Mołdawia podpisała zaś umowę z UE, dzięki której mołdawskich pograniczników wesprzeć będzie mógł Frontex (Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej).

Rosyjska propaganda

Poza problemami finansowymi i logistycznymi związanymi z obsługą uchodźców, Mołdawia od początku wojny zmagać się musi też z nie mniej istotnym problemem – narastającą antyukraińską propagandą płynącą z Moskwy, czy też inspirowaną przez Moskwę. Mechanizm jest prosty. Rosyjskie fabryki trolli i popularne wciąż w Mołdawii rosyjskie media podchwytują prawdziwe (choć incydentalne) bądź sfabrykowane historie i nagrania przedstawiające „niewłaściwe” zachowania ukraińskich uchodźców i kolportują je dalej. Sprawia to, że marginalne przypadki lub fejki zaczynają urastać w wyobraźni społecznej do rangi zjawiska powszechnego. Lokalni analitycy mówią wprost – to skoordynowana kampania mająca na celu nastawienie Mołdawian przeciwko uchodźcom.

Ratowniczka pomagająca uchodźcom na ukraińsko-mołdawskiej granicy w miejscowości Palanca. Drugi dzień rosyjskiej inwazji, 25.02.2022 r.
Zdj. gov.md

Próbując walczyć z rosyjską propagandą mołdawskie służby zablokowały dostęp m.in. do lokalnej wersji serwisu Sputnik czy strony internetowej Kanału Pierwszego rosyjskiej telewizji. Mołdawskie stacje telewizyjne wstrzymały także retranslację rosyjskich programów informacyjnych i analitycznych. Mimo to, propagandowy przekaz wciąż trafia do mieszkańców kraju przede wszystkim za pomocą mediów społecznościowych. Póki co, wola niesienia pomocy ukraińskim sąsiadom jest jednak bardzo wyraźna.

Kamil Całus dla belsat.eu

Więcej tekstów autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności