W sobotę wieczorem na antenie TVN24 minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski powiedział, że Warszawa rozważa możliwość zamknięcia dwóch ostatnich czynnych przejść granicznych na granicy z Białorusią. Pomimo wprowadzenia przez polskie władze strefy buforowej na najgorętszym odcinku granicy, próby szturmu na nią przez nielegalnych migrantów pod nadzorem białoruskich służb specjalnych wciąż trwają.
Odpowiadając na pytania dziennikarza programu telewizyjnego Fakty po Faktach, szef polskiego MSZ nie wykluczył możliwości zwiększenia presji na władze Białorusi w przypadku kontynuowania ataków migrantów.
– W związku z działaniami Białorusi rozważamy możliwość zamknięcia wszystkich przejść granicznych. Obecnie badamy konsekwencje takiej decyzji dla polskiej gospodarki i społeczności lokalnych – powiedział Sikorski.
Wskazywał, że na przykład “Finowie zamknęli przejścia graniczne z Rosją i skończyło się rumakowanie”.
Obecnie na granicy polsko-białoruskiej działają jedynie dwa z sześciu przejść. Pozostałe zostały zamknięte przez władze polskie w odpowiedzi na nieprzyjazne działania Mińska. Ciężarówki mogą wjeżdżać do Polski przez przejście graniczne Kozłowicze-Kukuryki, a przewozy pasażerskie są dokonywane przez przejście graniczne Brześć-Terespol.
Według Białorusinów, z którymi rozmawiał rosyjskojęzyczny portal Biełsatu Vot Tak już teraz oczekiwanie na przekroczenie granicy samochodem osobowym, w zależności od dnia i sytuacji na granicy, może zająć od 12 do ponad 24 godzin w jedną stronę. Rozmówcy zauważają, że w ciągu ostatniego roku zdarzały się sytuacje, gdy na wjazd do Polski trzeba było czekać w kolejce na granicy około dwóch dni.
Teraz obawiają się, że słowa Sikorskiego mogą wywołać zwiększenie ruchu i kolejki na granicy jeszcze się wydłużą.
– Wielu z nas ma w Polsce bliskie osoby, krewnych i przyjaciół. Wiele osób wyjechało po 2020 roku (kiedy reżim Łukaszenki stłumił masowe protesty przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich – Belsat.eu). Przejście graniczne w Terespolu to ostatnia szansa, aby ich zobaczyć. Przez Gruzję i Turcję nie można latać. Dla wielu jego zamknięcie będzie osobistą katastrofą i tragedią. Jeśli naprawdę chcą skrzywdzić Łukaszenkę, niech zamkną ruch towarowy – stwierdził w rozmowie z Vot Tak mieszkaniec przygranicznego Kobrynia, którego bliscy i krewni mieszkają w Polsce.
Poparcie dla pomysłu zamknięcia właśnie przejścia towarowego z Białorusią wyraził Paweł Łatuszka, jeden z liderów białoruskiej opozycji na uchodźstwie. Podkreślił, że może być to narzędzie nacisku także w sprawie wypuszczenia więźniów politycznych na Białorusi – w tym Andrzeja Poczobuta.
W sumie w Polsce mieszka ponad 300 tysięcy obywateli Białorusi. Co najmniej dwie trzecie wyemigrowało po stłumieniu masowych protestów w 2020 r. Białorusini stanowią drugą po Ukraińcach największą grupę cudzoziemców mieszkającą w Polsce.
Tymczasem polska Straż Graniczna zauważa, że po wprowadzeniu strefy buforowej na ponad 60-kilometrowym odcinku granicy z Białorusią (całkowita długość granicy białorusko-polskiej wynosi 398,62 km) zmniejszyła się liczba prób jej przekroczenia przez migrantów. W pierwszym tygodniu funkcjonowania strefy buforowej – według oficjalnych danych – liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy spadła o prawie 30 proc.: z ponad 1100 do około 750.
Decyzja o utworzeniu strefy buforowej została podjęta po śmierci polskiego żołnierza Mateusza Sitka, który 6 czerwca zmarł w wyniku rany zadanej mu tydzień wcześniej przez jednego z migrantów szturmujących granicę.
Iwan Łysiuk/ Vot-tak.tv jb/ belsat.eu