14 stycznia nad Morzem Azowskim siły ukraińskie zestrzeliły samolot rozpoznania radiolokacyjnego A-50 i trafiły rosyjski samolot Ił-22, który zdołał jednak wylądować w Anapie. Teraz wyszło na jaw, że podczas ataku wyeliminowano dowódcę iljuszyna, majora Wiktora Klimowa.
Poinformował o tym oficer ukraińskich sił zbrojnych Anatolij Stefan ps. Stirlitz. Rosja również potwierdziła tę informację, twierdząc, że Wiktor Klimow „zginął bohatersko podczas pełnienia obowiązku służbowego”.
W Internecie pojawiły się informacje powołujące się na rodzinę rosyjskiego pilota, że dowódca Ił-22 został ranny odłamkiem. Zmarł jeszcze gdy samolot był w powietrzu, więc drugi pilot musiał lądować zamiast niego. Wiadomo, że on także został ranny.
Wiadomo, że zabity major Wiktor Klimow był starszym pilotem doświadczalnym jednostki wojskowej 27237. Jego ojciec, Iwan Klimow, był nawigatorem w eskadrze w Tichoriecku.
– Grzebiemy nasze dzieci… jego ojciec Wania Klimow jest z naszego rocznika – napisał rosyjski pilot doświadczalny Aleksandr Garnajew.
14 stycznia nad Morzem Azowskim trafiono jednocześnie dwa rosyjskie samoloty – Ił-22 i samolot radarowy dalekiego zasięgu A-50. Ten ostatni został zniszczony, a Ił-22 zdołał wylądować w Anapie w Kraju Krasnodarskim – poinformował szef Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy Kyryło Budanow.
Ołeksij Hetman, weteran wojny rosyjsko-ukraińskiej i major rezerwy, twierdzi, że uszkodzenia kadłubu samolotu Ił-22 z opublikowanych później zdjęć wskazują, iż mógł zostać trafiony przez rakietę przeciwlotniczą. Hetman zauważył, że takie rakiety eksplodują w powietrzu w momencie zbliżania się do samolotu i uwalniają chmurę odłamków, która przeszywa samolot.
pj/belsat.eu