Alaksandr Biryłau od 26 lat pracował jako adwokat i w tym czasie reprezentował wiele osób, które naraziły się reżimowi Alaksandra Łukaszenki. Jednak komisja atestacyjna białoruskiego Ministerstwa Sprawiedliwości uznała teraz, że nie ma odpowiednich kwalifikacji zawodowych.
Prawnik był dotychczas obrońcą – między innymi – dziennikarza i działacza mniejszości polskiej Andrzeja Poczobuta, oskarżonego o wzniecanie nienawiści, działania na szkodę Białorusi i skazanego na 8 lat kolonii karnej. Reprezentował też go w latach 2011-2012, gdy dziennikarz dostał zarzuty dyskredytacji Alaksandra Łukaszenki.
Biryłau ostatnio prowadził też sprawę grodzieńskiego dziennikarza Pawła Mażejki, oskarżonego o „promowanie działalności ekstremistycznej”. Był jego obrońcą już w latach 2001-2002, gdy razem ze swoim szefem redaktorem naczelny niezależnej gazety Pahonia Mikołą Markiewiczem zasiedli na ławie oskarżonych za „dyskredytację prezydenta”.
W białoruskim systemie sądowym adwokaci mają małą szansę na wybronienie swojego klienta czy obniżenie wyroku, szczególnie w procesach politycznych. Jednak mają prawo dostępu do oskarżonego w areszcie i często są jedynym źródłem informacji o jego stanie. Od powyborczych protestów w 2020 r. białoruskie władze konsekwentnie odbierają uprawnienia adwokatom współpracującym z opozycyjnymi działaczami lub niezależnymi dziennikarzami.
jb/ belsat.eu wg radiosvaboda