Sankcje Zachodu stawiają pod znakiem zapytania ambitny projekt budowy Nieżyńskiego Zakładu Górniczo-Przetwórczego na Białorusi. Słaukalij, firma rosyjskiego miliardera Guceriewa, hołubionego na Białorusi od lat przez Łukaszenkę, zbudowała go za chiński kredyt pod poręczenie białoruskiego rządu. Ale przed wprowadzeniem zachodnich sankcji obiektu nie udało się skończyć.
Budowę zakładu sfinansował Chiński Bank Rozwoju. Linie kredytowe zostały zamrożone po tym, jak Michaił Guceriew został umieszczony na zachodniej liście sankcyjnej za współudział w łamaniu praw człowieka na Białorusi. Stało się to w czerwcu ubiegłego roku. I od razu prace na budowie zostały wstrzymane.
Wcześniej podwykonawcy powiedzieli Naszej Niwie, że administracja przestała płacić rachunki i poprosiła ich o kontynuowanie pracy na kredyt, co było sygnałem do zaprzestania prac przez większość z nich.
– Budowa stoi, wielu wykonawców podało Słaukalij do sądu – mówi rozmówca gazety z grona podwykonawców projektu. Według niego zakupiony sprzęt stopniowo się psuje, ponieważ konserwacja nie została wykonana i opłacona.
– Europejskie firmy odmawiają współpracy z firmą, nawet jeśli są pieniądze. „Na początku było wrażenie, że po wycofaniu się Chińczyków nie da się dalej budować i rozwijać projektu, ale sytuacja jest taka, że nawet zakończonej części prac nie da się zamknąć [opłacić] – dodaje podwykonawca.
Syn Guceriewa, który został objęty zachodnimi sankcjami, w międzyczasie również zrezygnował z kierownictwa koncernu rafineryjnego, co pogorszyło kondycje finansowe tej rodziny oligarchicznej.
– Jest trochę zamieszania oligarchów, trochę pożyczek międzypaństwowych i zobowiązań rządowych – wszystko jest bardzo trudne. I są realni ludzie: zwykli wykonawcy, budowniczowie i dostawcy sprzętu, którzy wykonali pracę, ale teraz nie mogą dostać pieniędzy za swoje maszyny i usługi – powiedział pracownik białoruskiej firmy budowlanej.
Jak dowiedziała się Nasza Niwa, teraz zamiast pracowników na budowie są rzeczoznawcy majątkowi z banków.
– Wykonuje się dużo pracy, aby ocenić nieruchomość. Dzieje się tak zwykle przed transakcjami sprzedaży. Ale jest strach: ogromne długi, zawiłości finansowe powiedziało gazecie dobrze poinformowane źródło związane z projektem.
Inny ekspert, który śledzi tę sprawę, twierdzi, że banki i Chińczycy naciskają Gucerijewa na sprzedaż Słaukalij
– W zasadzie ma on problemów z bankami powyżej uszu. I jedynym prawdziwym nabywcą Słaukalij teraz może być tylko Urałkalij. Bo po wprowadzeniu sankcji Biełaruśkalij musi pomyśleć o samodzielnym przetrwaniu. Nie ma nastroju do ekspansji i przejęcia Słaukalij, chociaż wcześniej takie plany były – dodaje.
Jednocześnie źródła Naszej Niwy uważają, że nikt nie będzie forsował teraz tego procesu. Biorąc pod uwagę ryzyko płynące z sankcji i mgliste perspektywy dla Słaukalij, Łukaszenki i Białorusi w ogóle, Rosjanie raczej nie będą się spieszyć.
– Urałkalil postanowił zagłębić się w tę kwestię i przystąpić do negocjacji, przestudiować wszystko, podpisać jakieś umowy ramowe, może głośno oświadczyć, że będzie pierwszy w kolejce po aktywa, jeśli sytuacja stanie się mniej lub bardziej przewidywalna – podsumowuje ekspert.
Należy przypomnieć, że zagospodarowanie złoża Nieżyńskiego to ambitny projekt Michaiła Guceriewa, rosyjskiego miliardera bliskiego Alaksandrowi Łukaszence. Jeszcze w 2011 roku państwowe media donosiły, że „rosyjski miliarder zainwestuje 1,5 miliarda dolarów w gospodarkę kraju w rozwój złoża potasowego w Nieżynie w pobliżu Lubania”.
W rzeczywistości Guceriew wziął od Chińczyków pożyczkę w wysokości 1,4 miliarda dolarów na budowę zakładu wydobywczo-przetwórczego pod gwarancje białoruskiego rządu. Według różnych szacunków Guceriew zainwestował w złoże Nieżyńskie również od 250 do 600 milionów dolarów środków własnych. Teraz przyszłość tych inwestycji wygląda bardzo mgliście.
jb/ belsat.eu wg East24.info
