Jak wygląda służba strażaków w Bachmucie - najgorętszym punkcie frontu na Ukrainie


Bachmut jest dziś najniebezpieczniejszym miejscem na Ukrainie. Bez względu na ciągły ostrzał, w mieście wciąż żyją cywile. To dla nich swoim życiem ryzykują miejscowi strażacy, z którymi Biełsat rozmawiał o codziennej służbie, strachu przed śmiercią i niezłomności.

Ukraińscy strażacy rozbierają dach, by walczyć z pożarem domu. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina.
Zdj. belsat.eu

Ołeksandr Żylinkow to 40-letni dowódca zastępu z 47. Państwowej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej (ДПРЧ) działającej w ramach Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy (ДСНС). Mieszka w Bachmucie od urodzenia i pracował tu jako strażak już wtedy, gdy w 2014 roku wybuchła wojna w Donbasie. Tydzień temu został odesłany z Bachmutu i znajduje się obecnie w Dnieprze. Oficer jest przekonany, że przez ten czas w jego mieście niewiele się zmieniło, bo ostrzały nadal trwają.

Miasto pokaleczone, ale żywe

Do wybuchu pełnoskalowej wojny z Rosją w Bachmucie mieszkało około 70 tysięcy osób, a w okolicznych wsiach (Otradnem, Zajcewie, Kleszcziwce i innych) jeszcze około 30 tysięcy. Obecnie w mieście zostało około 10 tysięcy mieszkańców, a wsie opustoszały. 

Rosyjskie wojska starają się otoczyć miasto, ale bezskutecznie. Bachmut i jego przedmieścia ostrzeliwane są cały dzień – z przerwami na godzinę lub dwie. W mieście nie ma prądu, gazu i wody. 

Strażacy wynoszą kobietę ze spalonego mieszkania. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina.
Zdj. belsat.eu

Mieszkańcy zaczęli gasić ogień jeszcze przed przyjazdem strażaków. W czasie ostrzałów trudno dodzwonić się do służb ratunkowych, bo w mieście prawie nie ma zasięgu. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina. Zdjęcie: belsat.eu

– Świadomość wojny jest tam ciągle obecna – mówi Ołeksandr Żylinkow. – Co pięć, dziesięć minut słyszysz wystrzał, pracę artylerii, zarówno naszej, jak i ich. Ile to już? Cztery miesiące. Wcześniej nie było jeszcze tam intensywnie, teraz częstotliwość ostrzałów wzrosła.

Jednak miasto żyje. Jak mówi nasz rozmówca, są trasy, którymi można “wyskoczyć i wskoczyć” do Bachmutu. To nimi dostarczana jest żywność i leki do nielicznych “pracujących dzięki agregatom prądotwórczym i sile ducha” sklepów i aptek. Ołeksandr mówi, że jako strażacy nie mogą opuścić miasta, w którym zostały jeszcze tysiące ludzi.

– To nie tylko babcie i dziadkowie – mówi o tych, którzy postanowili zostać. – Jest sporo dzieci i młodych rodzin. Są nawet kobiety w ciąży. 

Niektórzy nie chcą wyjeżdżać, bo nie mają dokąd: nie mają poza miastem krewnych i przyjaciół, żadnego przytułku, a nie umieją odważyć się i zaufać społeczeństwu. Wolontariusze oferują im pomoc w opuszczeniu miasta, ale oni się boją. Są ludzie, którzy mówią: “Jak mam wyjechać, jeśli to wszystko jest moje?”. 

– Oni przestali się bać. Przez ten czas stracili strach wobec wojny – mówi o mieszkańcach Bachmutu strażak.

Ratownicy medyczni i żołnierze ładują do karetki człowieka zabitego w wyniku wybuchu, by odwieźć je do kostnicy. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina.
Zdj. belsat.eu

Uważa on, że ci, którzy zostali w mieście, odbierają już rzeczywistość inaczej, niż mieszkańcy spokojniejszych okolic. Gdy na względnie bezpieczne miasta spadają rakiety, ludzie uciekają w bezpieczniejsze miejsce, a nawet za granicę. Według niego w Bachmucie dominuje przekonanie, że “swojej ziemi się nie opuszcza”, a ludzie przestali bać się do tego stopnia, że podczas ostrzałów nie schodzą już nawet do schronów. Cywile umieją już po dźwięku odróżnić czołg od BWP, kaliber 122 mm od 152 mm, moździerz od haubicy. Umieją też powiedzieć skąd strzela artyleria i gdzie celuje. Ich brak lęku bardzo utrudnia jednak pracę strażaków i żołnierzy, a ofiary śmiertelne wśród cywilów są codziennością.

Pod ubranie niepalne zakładają kamizelki kuloodporne

Praca strażaków i w czasie pokoju jest niebezpieczna, ale na linii frontu poziom zagrożenia jest zupełnie inny. Muszą wyjeżdżać podczas trwającego ostrzału, bo w trafionym budynku mogli być ludzie. Ryzyko jest realne – jeden z przyjaciół Ołeksandra zginął, inni odnieśli rany.

– Uważam, że chłopcy służący w Bachmucie to prawdziwi bohaterzy – mówi Żylinkow. – Siła ducha, męstwo, bojowy nastrój… Nie mówię o sobie, tylko chłopakach, którzy tam zostali do tej pory. Pracę utrudnia to, że rozumiesz: każda sekunda może być ostatnią w twoim życiu.

Kolejnym problemem strażaków jest to, że ciągle widzą skutki rosyjskich ostrzałów. Ołeksandr podkreśla, że nie chodzi o półmetrowe dziury w ziemi, ale o zburzone przez lotnictwo czteropiętrowe bloki, lub trzy zawalone klatki schodowe w kamienicy, na podwórku której wybuchła rakieta Smiercz. Człowiek, który stale to widzi, dobrze rozumie, że “przeżycie czegoś takiego będzie problematyczne”. Do pracy w takich warunkach potrzeba bardzo dużej siły ducha i skupienia na zadaniu.

Bachmucka JRG pracuje w trwających dobę zmianach. Na każdej zmianie służy 10 strażaków, którzy wyjeżdżają do zdarzeń każdego dnia. Są zmiany, które mogą nie wrócić do strażnicy przez cały dzień. Telefonia komórkowa działa już tylko na przedmieściach miasta, a w samym Bachmucie i Opytnym nie ma zasięgu. Dlatego świadkowie zdarzenia często informują o nim osobiście – przybiegając do jednostki ostrzeliwanymi ulicami.

Strażacy w jednym z domów miasta. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina.
Zdj. belsat.eu
Ratownicy medyczni wiozą do szpitala kobietę ranną w wyniku ostrzału. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina.
Zdj. belsat.eu
Ranna podczas ostrzału kobieta czeka na przyjazd karetki pogotowia. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina.
Zdj. belsat.eu

“Cywilnych” zdarzeń praktycznie już nie ma – teraz są tylko te związane z wojną. Kotów z drzew strażacy już nie zdejmują, a cała ich służba związana jest z pomocą ofiarom rosyjskiej agresji. Czasem tylko odłączony od gazu i ogrzewania miejskiego dom zapali się od prymitywnej kozy, ale takie wyjazdy to tylko procent obecnej codzienności.

Pod względem technicznym gaszenie pożarów jest jednakowe w czasie pokoju i wojny. Do wyposażenia indywidualnego strażaków doszły jednak kamizelki kuloodporne, wojskowe hełmy, dodatkowe apteczki i stazy taktyczne, ale samochody gaśnicze zostały te same. 

– Niby wyjeżdżasz do zdarzenia w kamizelce i hełmie, ale jedziesz wozem, który przebija każdy kaliber i dowolne odłamki – mówi Ołeksandr.

Sama Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza też nie jest bunkrem, tylko zwykłym budynkiem, który już czterokrotnie trafił pod ostrzał. Jakimś cudem nikt ze strażaków wtedy nie ucierpiał. 

Mieszkańcy zaczęli gasić dom jeszcze przed przyjazdem straży. Ze względu na brak łączności, służby trzeba informować osobiście. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina.
Zdj. belsat.eu
Strażak w kamizelce kuloodpornej gasi pożar w jednej z dzielnic miasta. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina.
Zdj. belsat.eu
Strażacy i ratownik medyczny odpoczywają po gaszeniu pożaru. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina.
Zdj. belsat.eu
W pozbawionym prądu Bachmucie nie działają wodociągi. Woda do tankowania wozów strażackich podwożona jest samochodem wykorzystywanym kiedyś do mycia ulic. Na tylnej klapie samochodu pożarniczego widać ślady po kulach. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina.
Zdj. belsat.eu

Ukraińscy strażacy są wspierani przez ludzi dobrej woli i kolegów po fachu z innych państw. Żywność do ich strażnicy dostarczają wolontariusze, a sprzęt i wyposażenie osobiste dostali z Niemiec i Kanady. Jednak długość życia odzieży specjalnej w warunkach wojny “skraca się tysiąckrotnie”. Buty, rękawice, ubrania niepalne i hełmy szybko nie nadają się do użycia. Zimą jeszcze szybciej, bo trudno je dosuszyć. Ołeksandr marzy o tym, by była nie jednorazowa, a stała.

– Ciągłe prace rozbiórkowe. Gdzieś się zaczepisz i porwiesz nomex – mówi oficer. – Ciągle trzeba czołgać się na kolanach, w wąskich szczelinach zawałów szukać ludzi. To bardzo szybko wykańcza odzież. 

Wiadomości
Polscy strażacy przekazali na Ukrainę 150 wozów. Teraz organizują pomoc ze świata
2022.03.08 19:33

Jest strach przed śmiercią, ale nie przed wrogiem

Początek pełnoskalowej wojny nie był dla bachmuckich strażaków zaskoczeniem: wojna w Donbasie trwała już wtedy osiem lat. Ołeksandr wspomina, jak podczas aktywnej fazy “tamtej wojny” pracowali pod ostrzałem w Switłodarsku i Mironiwce, jak wywozili ludzi z debalcewskiego kotła. Skład jego jednostki sformował się już wtedy. 

Dodaje, że z donbaskimi strażakami pracują państwowi psycholodzy. Przysługuje im też rehabilitacja w sanatorium Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych w Odessie. Ołeksandr prosi, by koniecznie wspomnieć o pomocy ze strony dowództwa.

– Podpułkownik Jewhen Jewtuszenko to najlepszy naczelnik, jaki może być. Tak samo jego zastępca, kapitan Mykyta Nedilko. Ci dwaj ludzie swoim przykładem zbudowali charakter naszej jednostki. Ich dowodzenie nie polega jedynie na słowach: gdy pułkownik wsiada do wozu z szeregowym strażakiem i pracuje z nim ramię w ramię, to buduje wywołuje szacunek.

Bachmuccy strażacy grzeją się przy piecu w garażu JRG. Miasto zostało odcięte od gazu, wody i prądu. Razem z nimi w strażnicy mieszkają osierocone psy. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina.
Zdj. belsat.eu
Strażak remontuje cysternę do podwożenia wody. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina.
Zdj. belsat.eu
Jeden ze strażaków dorzuca do paleniska w prowizorycznym piecu. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina.
Zdj. belsat.eu

Pytamy Ołeksandra, czy w Bachmucie nie myślano o tym, by ewakuować wszystkich mieszkańców i puste ruiny oddać Rosjanom.

– Głupie pytanie. Oczywiście, że nie. Wszyscy ludzie, którzy teraz znajdują się w Bachmucie, to ukraińscy patrioci. A przede wszystkim kochają swoje miasto – mówi strażak. – Ludzie ci przez dziewięć miesięcy wojny zobaczyli na własne oczy, ile bólu, biedy i śmierci przyniosła Rosja. Każda pozytywna wypowiedź o tym państwie, pomysły o oddaniu jej czegokolwiek, ustąpieniu, złoszczą każdego z nas. Tak samo, jak wszystkich wojskowych.

Ołeksandr jest przekonany, że wszyscy bachmuccy strażacy czują strach przed śmiercią, ale nie mają strachu przed wrogiem.

– Wszyscy rozumieją, że każdy kawałek tej ziemi jest nasz. W tym tkwi źródło naszej siły, niezłomności – uważa mundurowy.

Pożar w jednej z dzielnic miasta. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina.
Zdj. belsat.eu
Łuna pożaru. Bachmut, obwód doniecki, Ukraina.
Zdj. belsat.eu
Fotoreportaż
„Nawet na środkach przeciwbólowych ludzie wiją się z bólu”. Fotoreportaż z polowego szpitala w Bachmucie
2022.12.07 11:40

Aleś Nawaborski, pj/belsat.eu

Aktualności