Białoruska “Kolej Podziemna”. Jak działa system ewakuacji z kraju ludzi zagrożonych aresztowaniem


Białoruś przypomina obecnie pole bitwy, z którego czasami trzeba ewakuować ludność cywilną Andrejem Stryżakiem, szefem Funduszu Solidarności BySol porównuje stworzony system do „Kolei Podziemnej” – tajnej organizacji abolicjonistów w USA w XIX w., którzy pomagali zbiegłym niewolnikom uciec na północ USA i do Kanady.

BySol, jest organizacją, która pomaga osobom prześladowanym politycznie i poszukiwanym przez służby w bezpiecznym opuszczeniu Białorusi.

Kontekst

„Kolej Podziemna” – system przerzutu zbiegłych niewolników z niewolniczych stanów południa na północ Ameryki i do Kanady. Tajność organizacji wynikała z faktu, że do zniesienia niewolnictwa w USA, właściciele niewolników mieli prawo chwytać zbiegów, nawet w stanach, w których niewolnictwo było zakazane.

Na system składały się szlaki, tunele, kryjówki, ale i ludzie – przewodnicy i sponsorzy, a także organizacje. Nazwa wzięła się od kryptonimów, których używali zbiegowie i organizatorzy przerzutu. Nawiązywały do pojęć używanych na kolei. Przewodnicy byli nazywani „konduktorami”, trasy przerzutowe „torami”, kryjówki – stacjami, ich organizatorzy „zwiadowcami”.

Organizatorami przerzutów byli pomocne głównie abolicjoniści: dawniej zbiegli niewolnicy i wolni biali Amerykanie, członkowie niektórych kościołów protestanckich.

– A więc akcja ratunkowa, relokacja czy ewakuacja? Jak nazwać te działania, które prowadzi wasz zespół?

– Jeśli mowa o definicjach, to nasze działania są zbliżone do wojskowej ewakuacji rannych żołnierzy lub pilotów, którzy zostali zestrzeleni na terytorium wroga. Jest to szybkie, błyskawiczne wydobycie wyprowadzenie danej osoby z terytorium, na którym grozi jej niebezpieczeństwo i przeniesienie jej w miejsce, gdzie będzie bezpieczna.

A “relokacja” to termin określający spokojną przeprowadzkę. Słowo to przyszło do nas z sektora IT, a tam jest to właściwie skok ze złotym spadochronem do innego kraju. W naszym przypadku wygląda to o wiele bardziej brutalnie, dramatycznie i niestety dość ryzykownie.

“Jest coraz gorzej”

– Czy jeśli weźmiemy pod uwagę wojny, to w historii można znaleźć analogiczne sytuacje?

– Tak, nie wymyślamy tu koła na nowo. Najbardziej jaskrawym i zrozumiałym przykładem z historii jest tak zwana “Kolej Podziemna”, która istniała między Południem a Północą Stanów Zjednoczonych przed wojną secesyjną, kiedy to niewolnicy korzystali z różnych dróg i sposobów, aby dostać się na Północ.

Andrej Striżak, współzałożyciel Fundacji Solidarności BySol. Wilno, Litwa. 20 maja 2021 r.
Zdj. Biełsat

Ale w historii było tego wiele. Analogią są również wyjazdy osób z Czechosłowacji i Polski, czy na przykład Berlina Wschodniego. Wtedy także istniały struktury i organizacje, które im pomagały.

– Czy może Pan powiedzieć, ile osób opuściło Białoruś dzięki pomocy BySol?

– To jest pytanie, na które nie potrafię dać odpowiedzi. Mogę tylko powiedzieć: wielu ludzi.

– Ale jaka jest obecnie tendencja?

– Ujmę to w ten sposób: jest coraz gorzej. Prace w tym kierunku rozpoczęliśmy na początku 2021 roku. A w okolicach kwietnia już myśleliśmy, że trzeba będzie go przełączyć w tryb “standby” – tryb gotowości. Zauważyliśmy jednak, że od lata 2021 roku liczba osób zwracających się o pomoc w tej sprawie utrzymuje się na stałym wysokim poziomie. I, niestety, ten kierunek naszych działań jest stale aktywny.

“Nie szukamy rozgłosu”

– A więc w 2022 roku liczba osób potrzebujących takiej pomocy się nie zmniejszyła?

– Tak. Wyjaśnienie jest bardzo proste – białoruscy funkcjonariusze zorientowali się, że w sprawach politycznych bardzo łatwo jest awansować, można szybko zrobić karierę. Dlatego w przyszłości będą nękać każdego, kogo się da. Będą nękać tak długo, jak długo będą w stanie znaleźć ludzi, którzy chcą zmian. A gdy zabraknie zwolenników zmian, zaczną się nawzajem zjadać. Tak więc perspektywy są w tej kwestii raczej dość jasne i niestety ponure.

– Można jednak odnieść wrażenie, że w 2022 roku pomagacie w ewakuacji głównie znanym, publicznym osobom..

– Nie, skąd takie przekonanie? Niedawno opublikowałem artykuł o ewakuacji Iryny Zdoty, lekarki z Lidy. Do 2020 roku mieszkała i pracowała w placówce medycznej, ale gdy wybuchła fala protestów, przyłączyła się do nich. Nie powiedziałbym, że jest ona osobą publiczną… Wywieźliśmy również świadka w sprawie Dzmitra Uschopawa, który zmarł w Sylwestra po zatrzymaniu przez milicję…

Rzecz w tym, że jeśli ktoś jest osobą publiczną, to również publicznie mówi o tym, co zrobił – ewakuował się. Ludzie, którzy nie są znanymi postaciami, bardzo często proszą nas, abyśmy nie dzielili się informacją, że im pomogliśmy. Niektórzy po prostu nie rozumieją znaczenia tego procesu – w końcu ludzie powinni widzieć, jak udzielana jest pomoc. A niektórzy boją się o swoich bliskich, którzy zostali na Białorusi. Powody bywają różne.

Czy szukamy rozgłosu i pomagamy tylko sławnym? Zdecydowanie nie. Pomagamy każdemu, kto się do nas zgłosi, kto pozytywnie przejdzie proces weryfikacji, kto ma możliwość i odwagę pójść tą trudną drogą.

Solidarność nie gaśnie: 1,2 mln euro ze zbiórek

– Ilu wolontariuszy jest zaangażowanych w jedną operację? Jaki wkład finansowy jest potrzebny do jej przeprowadzenia?

– Wszystko zależy od różnych czynników. Każdy przypadek i każdy wniosek jest rozpatrywany indywidualnie. I za każdym razem, jak lekarze, musimy zdecydować, którą metodę zastosować. Oczywiście jest to zawsze decyzja, która wiąże się z dużym ryzykiem i odpowiedzialnością.

W zależności od stopnia złożoności danej sytuacji podejmowana jest decyzja o utworzeniu grupy tymczasowej. Może być ona różnej wielkości, może składać się z różnych specjalistów i różnych partnerów, że tak powiem. Tak więc dość trudno jest nakreślić choćby przybliżoną liczbę osób zajmujących się daną ewakuacją. Jest to zawsze grono specjalistów, działających w oparciu o pewne sprawdzone praktyki.

A pieniądze nie są w tym procesie najważniejsze. Jest to tylko jeden z niezbędnych zasobów.

– Skoro mowa o pieniądzach, czy fala wsparcia finansowego i solidarności trwa nadal?

– W tym miejscu chciałbym od razu podziękować wszystkim, którzy pomagają, którzy stale wspierają zbiórkę na ewakuację i inne zbiórki na naszej stronie. Bo naszym głównym wsparciem w kwestii finansów są darowizny, które przekazują zwykli ludzie.

Na przykład w zeszłym roku, w roku “depresji”, kiedy stało się jasne, że weszliśmy na długą drogę i że to wszystko szybko się nie skończy, udało nam się zebrać ponad 1,2 mln euro, które zostały przekazane i wydane na programy pomocy represjonowanym.

Jeśli więc mówimy o fali solidarności, to z pewnością nie zgasła i jest bardzo silna. Oczywiście nie jest to ten sam poziom, co w sierpniu 2020 roku, ale skala represji jest teraz inna. Sytuacja posuwa się powoli – ciągle ktoś jest aresztowany, kogoś trzeba ratować, komuś trzeba pomóc. Stało się to niemal rutyną…

“Jeśli ktoś postanawia zostać – szanuję ten wybór”

– Jaka historia ewakuacji jest, Pana zdaniem, najciekawsza?

– Podzielę się swoim zdaniem po zwycięstwie, w moich wspomnieniach. O najciekawszych rzeczach, które obecnie się dzieją, niestety, po prostu nie możemy jeszcze mówić, bo to część procedury. To punkt w mechanizmie, który wyjaśnia, jak wszystko się dzieje.

Mam wiele historii, które szokują, które zmuszają do ponownego uwierzenia w ludzi, gdy ktoś się na nich zawiódł, a czasem wręcz przeciwnie – kolejne rozczarowanie. Ale mogę zdradzić, że historia każdej ewakuacji to przygoda, z której można zrobić film.

– Czy zarzucano Panu, że zabieracie z kraju najlepszych? A może w ogóle nie ma negatywnych opinii?

– Jeśli człowiek ma do wyboru: pójść do więzienia i spędzić tam kawał swojego życia, którego nigdy nie odzyska, może stracić zdrowie i po wyjściu na wolność mieć problemy z resocjalizacją, albo wyjechać z Białorusi i pracować na jej rzecz, to zawsze jest to osobisty wybór każdego człowieka. Jeśli ktoś postanawia zostać – z całym ryzykiem i możliwymi konsekwencjami – szanuję ten wybór, to jego droga.

Люди в масках на улицах Минска, масочный режим в городе
Zdj. Belsat.eu

A jeśli ktoś mówi, że wyjedzie, to nie znaczy, że Stryżak czy ktoś inny go wywozi. Oznacza to, że dana osoba podjęła taką decyzję. I ja zawsze szanuję takie decyzje. A tam, gdzie możemy pomóc, pomagamy.

– Do kogo można się zwrócić o pomoc w ewakuacji z Białorusi?

– Można pisać prywatne wiadomości na każdej platformie naszej fundacji, np. na Facebooku czy Instagramie. Można też pisać na stronie, która jest dostępna z Białorusi przez VPN. Znajduje się tam formularz kontaktowy. Istnieje wiele możliwości. Nie radzę pisać do mnie osobiście, bo wiele rzeczy trafia do spamu, a ja nie sprawdzam go codziennie. Jeśli więc potrzebna jest pomoc, można do nas pisać na różnych platformach – pomożemy.

zk, ksz/ belsat.eu

 

Aktualności