Ostatnia cytadela. Jak mieszkańcy Mariupola ewakuowali się z Azowstalu


Zakłady metalurgiczne Azowstal w Mariupolu podczas wojny Rosji z Ukrainą stały się prawdziwym symbolem wytrwałości ukraińskiego wojska. Pomimo ciągłych ataków, blokady i walk w mieście, żołnierze pułku Azow i piechoty morskiej bohatersko utrzymują swoje pozycje. Obrońcy i kilkuset okolicznych mieszkańców – starcy, kobiety i dzieci – ukrywają się przed rosyjskimi pociskami w bunkrach pod fabryką, połączonych systemem tuneli. Przez cały ten czas żyją w warunkach blokady – bez żywności, wody, sieci i gazu. Ostatnia cytadela została prawie całkowicie zniszczona pod uderzeniami ciężkiej amunicji armii rosyjskiej. Po dwóch miesiącach z zakładu ewakuowano część ludności cywilnej. Trzeciego maja do Zaporoża przyjechało stu pięćdziesięciu mieszkańców Mariupola.

Kobieta z dzieckiem rozmawia z dziennikarzami, gdy mieszkańcy Mariupola, w tym ewakuowani z Azowstalu, przybywają do kontrolowanego przez Ukrainę Zaporoża. 3 maja 2022 roku.
Zdj. Dmytro Smolyenko / ZUMA Press / Forum

Szansa na przetrwanie

Przez cały ten czas ukraińskie władze pracowały nad planem ratowania mieszkańców Mariupola z Azowstalu i przetransportowania ich na terytoria znajdujące się pod kontrolą Ukrainy. Wreszcie 1 maja, z pomocą ONZ i Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, rozpoczęto ewakuację ludności cywilnej. Po raz pierwszy od początku wojny ostrzał ustał na dwa dni. Osobom, które ukrywały się w innych rejonach, pozwolono opuścić miasto w poniedziałek, 2 maja. Szczegóły ewakuacji nie zostały ujawnione do ostatniej chwili – aby nie zakłócić akcji ratunkowej, którą zorganizowano przy ogromnych staraniach. Jednak tylko część cywilów udało się uratować. W bunkrach pozostało wojsko, ranni żołnierzy i kilkaset cywili.

Wiadomości
Mariupol: prawdopodobnie 22 tysiące zabitych
2022.04.13 10:26

Starsze kobiety i matki z małymi dziećmi wspinają się po stercie gruzu w zakładzie Azowstal. Z ciemnych bunkrów pomagają im wydostać się na powierzchnię mężczyźni w niebieskich kamizelkach. W pobliżu żołnierze gołymi rękami, bez wyposażenia, usuwają gruz i odłamki, aby ratować ludzi z betonowej pułapki.

Kobiety, które wydostały się na powierzchnię, kulą się w słońcu, idą nieśmiało, krok za krokiem, wzdłuż drogi. Obok nich dzieci, jak i dorośli, rozglądają się dookoła. W ich oczach nie ma strachu, tylko wielkie zmęczenie. W końcu wsiadają do autobusu ewakuacyjnego.

– Już prawie nie mieliśmy żywności, wody i lekarstw. Dzieci ciągle chciały jeść. Dorośli mogą poczekać – mówi jedna z kobiet.

Gdy tylko autobusy odjechały, Rosjanie zaczęli ponownie ostrzeliwać zakłady przy użyciu wszelkiego rodzaju broni: lotnictwa, artylerii okrętowej, czołgów – z powietrza, morza i lądu. Pomimo faktu, że w zakładzie pozostała ludność cywilna, w tym kilkadziesiąt małych dzieci. W Azowstali pozostają także ciała zabitych ukraińskich wojskowych i wielu rannych, którzy umierają bez lekarstw. Rosjanie nie dają szansy ich wywieźć. Po południu 2 maja naloty okupanta wywołały w zakładzie ogromny pożar.

Wiadomości
“Tak długo nie widzieliśmy słońca”. Z Azowstalu ewakuowano pierwszych 100 cywilów
2022.05.02 08:54

Ukraińska Gwardia Narodowa broniąca Mariupola wezwała społeczność międzynarodową oraz ukraińskich przywódców wojskowych i politycznych do połączenia wysiłków w celu bezpiecznej ewakuacji cywilów i rannych oraz usunięcia ciał zabitych. Mają też nadzieję na uratowanie garnizonu. Zastępca dowódcy pułku Azow, Swiatosław Pałamar, powiedział w komentarzu dla agencji Associated Press, że potrzebują gwarancji od “trzeciej strony: polityków, światowych przywódców, którzy będą negocjować ze stroną rosyjską, aby ich stąd wydostać”.

W nocy 3 maja rosyjskie samoloty zrzuciły na zakład potężne bomby, a po południu okupanci podjęli kolejną nieudaną próbę szturmu na Azowstal. W wyniku bombardowań zginęły dwie cywilne kobiety.

Zaporoże

Zaporoże, Ukraina. 3 maja 2022 roku.
Zdj. Dmytro Smolyenko / Zuma Press / Forum

Wieczorem 3 maja 156 mieszkańców Mariupola przyjechało z Azowstalu do kontrolowanego przez Ukrainę miasta Zaporoże, położonego 230 km od Mariupola. Otrzymali tam schronienie, gorące posiłki, leki i żywność, a także pomoc medyczną i psychologiczną. Z jakiegoś powodu Rosjanie nie wypuścili z miasta wszystkich cywilów, część autobusów ewakuacyjnych odjechała pusta.

W Zaporożu widzimy pikietę siedmiu kobiet. Trzymają transparenty z napisem “Ratujcie żołnierzy Mariupola”. Jedna z kobiet mówi, że jej 28-letni syn broni teraz miasta. Pozostał tam również 20-letni brat stojącej w pobliżu dziewczyny. Emocjonalnie wzywają do ratowania ukraińskich wojskowych.

“Rosjanie nazywali żony ukraińskich wojskowych prostytutkami”

18-letnia Nadija spędziła w bunkrach Azowstalu całe dwa miesiące. Została tam przywieziona przez swojego chłopaka. Chłopak był ranny od odłamków, przewieziono go do szpitala w Mariupolu, a dziewczyna nie widziała go od 9 marca. Chciał zostać w Mariupolu. I został.

– Kiedy wyjechaliśmy z miasta, zatrzymaliśmy się i spojrzeliśmy na miasto z boku. Płakaliśmy. Nad nim unosiła się chmura czarnego dymu. Wszystko się paliło. Dowiedzieliśmy się, że zaraz po naszym wyjeździe Rosjanie zaczęli intensywnie ostrzeliwać zakład. Pozostało tam około 200 osób cywilnych i 30 dzieci – mówi Nadija.

Wiadomości
Mer Mariupola: rosyjska armia przelała tu więcej krwi niż III Rzesza
2022.04.30 16:18

W bunkrach Azowstalu nie było łatwo. Żywność dostarczało ukraińskie wojsko. Przez ostatni miesiąc oddawali cywilnym własne jedzenie i wodę.

– Jedli raz dziennie, a jak nie mogli, to nie jedli wcale. Przychodzili do nas sprawdzić, czy wszystko w porządku. Byli bardzo dobrzy. Przekazywali nam informacje o tym, co się dzieje, starali się nas rozweselić, jak tylko mogli. Jesteśmy im bardzo wdzięczni i chcemy, aby zostali stamtąd zabrani, bardzo się o nich martwimy. Jest wielu zabitych i rannych żołnierzy, których trzeba zabrać. Nie ma opieki medycznej, ludzie krwawią i po prostu umierają – opowiada dziewczyna.

Nadzieja, lat 18.
Zdj. Biełsat

Podczas ewakuacji z terytorium zakładu zostali oni wyprowadzeni przez ukraińskie wojsko, a następnie przekazani Rosjanom. Rosjanie zabrali wszystkich do wsi Bezimenne, około 30 km na wschód od Mariupola, gdzie postawiono szereg jasnoniebieskich namiotów. Tam mieszkańcy Mariupola zostali poddani tzw. filtracji. Następnie autobusy pojechały do Zaporoża. Przez cały czas towarzyszyli im pracownicy ONZ i Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.

– Jesteśmy im wdzięczni, bo czuliśmy się bezpiecznie. Podczas filtracji w obozie zostaliśmy rozebrani, przeszukani, sprawdzono nasze dokumenty i telefony. Martwię się, że mój telefon jest na podsłuchu. Nie wiem, co z nim zrobić. Sprawdzali tatuaże, szukali blizn, patrzyli na moje palce – czy nie strzelałam z broni. Zadawali prowokacyjne pytania, a właściwie stwierdzenia: “Bili was”. Mówili źle o naszych wojskowych. Patrzyli na nas krzywo, nieuprzejmie odnosili się do żon ukraińskich wojskowych, obrażali, nazywali prostytutkami. Tylko dlatego, że jechaliśmy na Ukrainę, do domu – wspomina dziewczyna.

“Pomóżcie naszemu wojsku. Oni potrzebują pomocy”

Wowa ma 14 lat. Jego tata jest żołnierzem. Przywiózł swoją rodzinę do Azowstalu, ponieważ było to najbezpieczniejsze miejsce w mieście. Tam chłopiec spędził około dwa miesiące nie widząc słońca.

– Tata tam został. Chciałabym mu powiedzieć, że nic nam nie jest i żeby był ostrożny – mówi Wowa, stojąc obok autobusu ewakuacyjnego.

Wywiad
“Bardzo się nie bałem – przeżyłem Afganistan.” Lekarz z Mariupola o ucieczce do Warszawy ostrzelanym samochodem
2022.05.04 14:34

Opowiada, jak w schronie przeciwbombowym jedli owsiankę z łopianem, ze skórkami, których nie wolno jeść. Mężczyźni, ryzykując życiem, biegali do pobliskiego budynku, aby ugotować jedzenie. Kiedy po dwóch miesiącach chłopiec znalazł się na powierzchni, przez jakiś czas nie mógł patrzeć – od słońca bolały go oczy.

Z Azowstalu cywilni byli wywożeni przez wojsko ukraińskie, a następnie przekazywani Rosjanom. Następnie ludzi przeprowadzono okrężną drogą przez prawie całe terytorium zajęte przez okupantów, aż do Manhusza. Ludzie nocowali w namiotach, a nazajutrz jechali do Berdiańska. Tutaj odbywała się “filtracja”.

– Pomóżcie naszemu wojsku. Oni wciąż są w Azowstalu, całkowicie oblężeni. Oni potrzebują pomocy – apeluje chłopiec.

Filtrację muszą przejść wszyscy mieszkańcy okupowanych terytoriów. Nawet dla przemieszczania się między wioskami, trzeba poddać się filtracji i uzyskać pozwolenie na samochód. Traci ono ważność po trzech dniach. Do obozów filtracyjnych ustawiają się długie kolejki, ludzie zajmują miejsca i czekają całymi dniami.

“Rosjanie obiecali kobietom, że przyślą głowy ich mężów w skrzyniach”

Jedna z ewakuowanych kobiet powiedziała, że podczas filtracji rosyjskie wojsko wywierało na ludzi presję psychologiczną, mówiąc, że przyjdą po wszystkich, będą iść dalej i zajmą całą wschodnią część kraju, aż do Kijowa.

– Na razie odczucia co do tego wszystkiego są bardzo niejasne. Poczucie bezpieczeństwa jest, ale nie wiadomo, co dalej. Istnieje obawa, że jeszcze nic się nie skończyło, więc chcę uciec od tego horroru. Ale potem wrócić na Ukrainę i tu mieszkać – mówi jedna z mieszkanek Mariupola.

Reportaż
“Nie przeżyją tam dłużej niż dwa dni”. Ukrainiec przez dwa miesiące ukrywał się przed poborem do oddziałów DRL
2022.05.05 11:49

Jak twierdzi kobieta, aby otrzymać przepustkę i wyjechać z miasta własnym środkiem transportu, trzeba czekać około dwóch miesięcy: złożono 13 tys. wniosków, a akceptowanych jest tylko 150 dziennie.

– To, co widzieliśmy w mieście, kiedy wyjeżdżaliśmy – to tylko “pudełka”, a w środku ogromne czarne dziury. Nie ma tam domów. Przy wyjeździe przeprowadzono bardzo poważną kontrolę. Rozebrali nas, zaglądali kobietom do majtek. Sprawdzili wszystkie nasze plecaki, wywracali wszystkie na lewą stronę, sprawdzali nasze telefony, przeczytali całą naszą korespondencję. Kobietom, które znały wojskowych lub policjantów, grożono, że zostaną odnalezione, i obiecywano, że w skrzynkach przyślą im głowy ich mężów – opowiada Kataryna, która ewakuowała się z dwójką dzieci.

“Myślałam, że zabierają nas do Rosji, i płakałam przez całą drogę”

54-letnia Elina opuściła Azowstal wraz z mężem, córką i zięciem. Pracowała w dziale kontroli technicznej w zakładzie, w tym samym budynku, w którym obecnie znajduje się schron przeciwbombowy.

– Kiedy wszystko się trzęsło, znaleźliśmy przeterminowane lekarstwo na serce i wypiliśmy je, żeby uspokoić nerwy. Byliśmy przerażeni, gdy powiedziano nam, że bunkier nie wytrzyma bezpośredniego trafienia. Gdyby budynek się zawalił, stałby się dla nas w zbiorowym grobem. Byliśmy świadomi, że nikt nas nie uratuje. W pobliżu zawalały się budynki z wielkiej płyty i bez specjalnego sprzętu nie dałoby się nas uratować w razie zawalenia – wspomina kobieta.

Elina, lat 54.
Zdj. Biełsat

W ich schronie przeciwbombowym znajdowało się 56 osób. Najpierw ewakuowano jedenaście osób, potem trzy kolejne.

– Co noc kładłam się i modliłam się do Boga: “Panie, proszę, niech wszystkie bomby przelatują obok naszego schronu. Przynajmniej nie niech nie uderzy w nas. Obyśmy przeżyli”. Modliłam się, żeby moje dziecko przeżyło. Aby nasz ród nie zginął – opowiada.

Nie znam losu mojej mamy – ma 82 lata. Kiedy do niej dzwoniłam, mówiła: “Ela, nie panikuj. Nic się nie stanie! Putin nie odważy się, nie pozwolą mu na to” – wyjaśnia pani Elina.

Foto
Rosjanie “integrują” Mariupol. Przywieźli pomnik “Babki z flagą ZSRR”
2022.05.05 13:35

Od czasu do czasu przychodzili wojskowi i opowiadali, co się dzieje na powierzchni, jakie dzielnice i domy zostały zniszczone. Pokazali zdjęcia. Pani Elina dowiedziała się, że jej dom w Mariupolu również został całkowicie zbombardowany. Był to dziewięciopiętrowy budynek: ściany stały, ale środek się zawalił. Wszystko spłonęło, nie pozostało nic – ani mieszkania, ani środków do życia. Ale mieszkańcy Mariupola są gotowi stawić temu czoła. Najważniejsze, że są żywi. Jednak niektórzy z “mieszkańców podziemi” nie mogli uwierzyć, że zostali pozostawieni bez dachu nad głową i byli pewni, że wrócą.

– W schronie przeciwbombowym był czteroletni chłopiec. Ciągle powtarzał: “Mamo, chcę jeść”. Jego mama mówiła, że w domu nie jadł tak dużo, ale tutaj ciągle prosi. Mówi do niego: “przecież tego nie lubisz”. A jej odpowiada: “Lubię, lubię wszystko” – wspomina pani Elina

Ukraińscy wojskowi przychodzili, aby zapytać, co jest potrzebne cywilom. Pani Elina jest astmatyczką i poprosiła o inhalator. Gdzieś go znaleźli i przynieśli.

– Raz przenoszono nas do innego schronu, aby zrobić miejsce dla rannych. Ciężko było patrzeć na chłopaków. Ich ręce były pogruchotane, a przez otwarte rany widać było kości. Nie mieliśmy też żadnych leków ani bandaży – powiedziała kobieta.

Jak mówią ewakuowani z Azowstali, zakład tak naprawdę już nie istnieje, został zmieciony z powierzchni ziemi, pozostały tylko magazyny, a niektóre z nich są już zawalone. Nie było tam światła. W ostatnich dniach ukraińskie wojsko pomagało w dostarczaniu wody i żywności, odkopując zbombardowane magazyny i przynosząc własne racje żywnościowe.

– Po prostu nie mogłam patrzyć na Rosjan. W schronie przeciwbombowym martwiłam się tylko, czy nie zostaniemy siłą wywiezieni do Rosji. Przyzwyczaiłam się do tego, że mieszkam na Ukrainie, że mogę tu swobodnie mówić, co myślę. A tam nie można tego zrobić. Kiedy wsadzili nas do autobusów ewakuacyjnych i zabrali, spojrzałam – jechaliśmy autostradą w stronę Taganrogu. Przestraszyłam się, że zabierają mnie do Rosji. Nie wiedziałam, że zabierają mnie do obozu filtracyjnego. A kiedy jechaliśmy do Bezimennego, przez całą drogę płakałam. Później, gdy zobaczyłam autobusy z Zaporoża, zrozumiałam, że wszystko jest w porządku. W autobusie nie było z nami rannych. Nasi wojskowi powiedzieli, że jeśli będą z nami, to narażą nas na niebezpieczeństwo – wspomina kobieta.

Wiadomości
Przedstawiciel ONZ: nasz konwój zmierza do Azowstalu, by zabrać cywilów
2022.05.05 19:02

W jednym ze schronów przeciwbombowych znajdowało się około 70 osób, 10 osób starszych, około 17 dzieci. Wśród nich było bardzo małe dziecko, 5-6 miesięczne. Od dwóch miesięcy mieszkało i rosło pod ziemią. Nauczyło się siedzieć wśród szarych ścian, pod hukiem bombardowań i praktycznie przez połowę swojego małego życia nie widziało słońca.

W innym schronie znaleziono mąkę, z której jedna z kobiet upiekła chleb. Był pokrojony w cienkie kromki, a widok tego chleba i jego zapach napawał wszystkich pozytywnymi odczuciami. Zapach spokojnego życia.

Jak mówią ewakuowani, to, że byli głodni, brudni, mokrzy, gnili, nie było najgorsze. Najbardziej przerażające było to, że nic od nich nie zależało.

Mariupol: trzeci miesiąc piekła

Agresja Rosji spowodowała w Mariupolu ogromną katastrofę humanitarną. Okupanci od pierwszych dni wojny bombardują bezbronnych mieszkańców, blokują pomoc humanitarną, deportują obywateli Ukrainy do depresyjnych regionów Rosji i karmią ich rosyjską propagandą. Rosjanie ustanowili w mieście nie tylko fizyczną, ale i informacyjną blokadę: wobec braku niezależnych informacji część mieszkańców wierzy rosyjskiej propagandzie, że rosyjscy żołnierze maszerują na Chreszczatyk, że Charków został zajęty, a prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nazwał mieszkańców Mariupola “zdrajcami” i obiecał wysłać wszystkich do więzienia.

Wiadomości
Kolejnych 500 cywilów ewakuowanych z Mariupola
2022.05.06 12:36

Do tej pory tysiące cywilów pozostaje w zablokowanym mieście. Wiele domów uległo zniszczeniu, a systemy ratowania życia praktycznie nie istnieją. Liczba ofiar śmiertelnych nie jest znana. Według różnych szacunków ich liczba waha się od kilku tysięcy do ponad 20 tysięcy. Okupanci twierdzą, że tworzą korytarze humanitarne dla ludności cywilnej Mariupola, ale te korytarze działają tylko w jedną stronę, do terytoriów kontrolowanych przez Rosję.

Pułk Azow, piechota morska i strzelcy zmotoryzowani nadal bronią Mariupola. Ukraińscy wojskowi, tysiąc osób cywilnych i około 600 rannych od ponad dwóch miesięcy ukrywają się pod ogromnym zakładem Azowstal z czasów Związku Radzieckiego. Fabryka stała się prawdziwą cytadelą. Jest to jedyna część miasta niezajęta przez wojska rosyjskie.

Mariupol, Ukraina. 3 maja 2022 roku.
Zdj. Peter Kovalev / TASS / Forum

Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu już 21 kwietnia powiedział, że Mariupol został zajęty, z wyjątkiem Azowstalu. Władimir Putin stwierdził wtedy, że nie ma potrzeby szturmowania zakładu i nakazał go okrążyć.

Przywódcy państw zachodnich, sekretarz generalny ONZ i papież wzywają Rosję do zapewnienia ewakuacji ludności cywilnej z Azowstali.

sp, ksz/ belsat.eu

Aktualności