Znany bułgarski dziennikarz śledczy Christo Grozew mówi o „dziwnych zbiegach okoliczności” związanych z nagłą śmiercią szefa MSZ Białorusi Uładzimira Makieja.
Według Grozewa nie ma obiektywnych danych, które pozwoliłyby wyciągnąć jednoznaczne wnioski na temat przyczyny śmierci Makieja. Analiza sytuacji wymaga jedna szczegółowego zbadania.
– I zajmiemy się tym – powiedział dziennikarz.
Jako powód, z którego śmierć ministra zwróciła jego uwagę, Grozew wymienił „kilka dziwnych zbiegów okoliczności”.
Po pierwsze, zaledwie na kilka dni przed śmiercią Makieja, zjawił się „niezwykły przeciek” o tym, że przygotowywany jest zamach na Alaksandra Łukaszenkę lub sygnał ostrzegawczy o takim zamachu. Zdaniem Grozewa informacje te pochodziły z „niezbyt pewnych think tanków”, ale fakt jest faktem, że niecałe dwa dni później Makiej zmarł.
Zdaniem Grozewa można to ocenić jako sygnał wysłany Łukaszence, co może mieć związek z opiniami białoruskich ekspertów, że szef MSZ w Mińsku był kluczowym przedstawicielem tzw. partii pokoju, „który naprawdę starał się, aby drzwi Białorusi były otwarte na rozmowy z Zachodem”. Dziennikarz zauważył też, że 64-letni Makiej „nie był zbyt stary i na pewno nie był chory”.
Dlatego, jak zapowiedział Grozew, Bellingcat zamierza przeprowadzić własne śledztwo w sprawie śmierci Uładzimira Makieja.
jc, cez/belsat.eu