Miasto przywróconych marzeń


Od początku pełnowymiarowej wojny Lwów stał się miastem schronienia dla uchodźców, logistycznym hubem i punktem aktywnej rezerwy dla wojska. Jest jeszcze jedno jego oblicze – wypełnione przez rannych żołnierzy szpitale. Niedawno władze miasta uruchomiły dość oryginalny program rehabilitacji wojskowych. Nazywa się „Miasto Uzdrawia”. Dla rannych żołnierzy organizowane są bezpłatne wycieczki po mieście. Piękno historycznego Lwowa pomaga uzdrawiać zranione serca.

Ukraińscy żołnierze spacerują po Lwowie w ramach zainicjowanej przez urząd miasta akcji „Miasto Uzdrawia”.
Zdj. Andrzej Końko / Biełsat

Spotkaliśmy się pod lwowskim ratuszem. Chłopaki mieli na sobie elementy mundurów wojskowych, więc łatwo było skojarzyć, że są z grupy żołnierzy, którzy dziś idą na zwiedzanie miasta. Mieliśmy chwilę na zapoznanie się. Do Lwowa na rehabilitację trafili z różnych miejsc walk.

Pochodzą z różnych części kraju. Mychajło, z opaską na oku z szewronem zwiadowcy, urodził się w obwodzie charkowskim. Oprócz opaski czasem podtrzymuje pusty rękaw. Mimo to śmieje się od ucha do ucha. Andrij, ze strzelców wyborowych, kuleje na nogę. Przez całą wycieczkę z jego telefonu dobiega dźwięk przypominający strzał z karabinu. Kiedy później strzeliło kolejny raz w kościele ormiańskim, zapytałem, co oznacza ten dźwięk – okazało się, że to jedna z aplikacji na telefonie, która tak informuje o likwidacji kolejnego okupanta. Jeszcze jeden Andrij, w towarzystwie żony – jest najmłodszy. Idzie powoli. O kulach.

Pierwszy przystanek – mała kawiarenka na rogu rynku. Pijemy kawę. Nasza przewodniczka lekko podrzuca zagadkę – czemu we Lwowie w kawiarniach od 11 przez dwie godziny obowiązywała cisza. Każdy podaje swoją odpowiedź, niektóre są śmieszne i absurdalne. Są błędne, ale zabawa przełamuje lody. Prawidłowa odpowiedź jest niby oczywista. Od 10 po kawiarniach roznoszono świeże gazety. W dobrym towarzystwie przeszkadzanie w czytaniu było uważane za nietakt. A o dobre towarzystwo zabiegała każda kawiarnia, więc dbała też o ciszę w godzinach południowych, gdy goście czytali prasę. Wychodzimy z Wirmenki i idziemy w stronę katedry Ormiańskiej.

– Pierwsze wycieczki dla żołnierzy odbyły się w styczniu. Wszystko zaczęło się spontanicznie. Pewnego razu mer Lwowa (Andrij Sadowy) odwiedzał w jednym z naszych szpitali rannych żołnierzy. Słowo do słowa i okazało się, że wielu z nich jest we Lwowie po raz pierwszy. Ich rehabilitacja trwa dość długo. Niektórzy spędzą tu całe miesiące. I tak powstał pomysł, aby pokazać naszym żołnierzom miasto, o którym na pewno słyszeli, ale wciąż nie mieli okazji, by się z nim bliżej zapoznać – opowiada szefowa lwowskiego wydziału turystyki Chrystyna Łebed’.

Wywiad
Miejsce mocy i mocnych ludzi. Rozmowa z Andrijem Sadowym, merem Lwowa
2023.02.24 10:17

Trasy takich wycieczek przebiegają głównie przez centralną część miasta. Kamienice przy Krakowskiej, Ormiańskiej, Serbskiej, Ruskiej – każdy, kto choć raz był we Lwowie, z łatwością może sobie przypomnieć te miejsca. Dla ludzi odwiedzających Lwów po raz pierwszy – to cały łańcuch niesamowitych historii. Na przykład, o lwowskim kacie Małobrodym, który jako jedyny w swej profesji miał jechać na dokształcanie do Krakowa – przez to, że nie udało mu się ściąć niejakiego pana Dobrostańskiego. Tego Dobrostańskiego trzeba było uniewinnić, bo uznano, że nieudana egzekucja to znak z nieba…

Chłopaków ta historia bawi nie mniej niż tłumaczenie, czemu lwowskie kamienice mają po trzy okna i trzy piętra (powodem był angielski podatek prawa magdeburskiego) albo historia o delfinach – symbolach dobrych wieści na kamiennicy Bandinellich. Żartujemy między sobą, chłopaki opowiadają swoje historie regionalne. Andrij urodził się koło Humania. Opowiada legendy hajdamackie.

Po godzinie przechadzki czujemy się zmęczeni, ale jednocześnie jakoś lekko. Może to wiosenne słońce? Może duch historii, może na przechadzce przez chwilę zapomnieliśmy o wojnie?

Historie
Polscy patroni ukraińskich ulic
2023.01.29 13:48

Dla wojskowych takie wycieczki są bezpłatne. Na propozycję, by zrobić coś na zasadzie wolontariatu dla wojskowych, zwłaszcza dla leczących się z ran – lwowscy przewodnicy odpowiedzieli z wielką chęcią.

– Już pierwsze wycieczki pokazały nam, że jesteśmy na dobrej drodze. To było odczuwalne. Po wycieczkach chłopaki mieli jakby inne światło w oczach. Można powiedzieć, że doznali czegoś co można nazwać zrelaksowaniem. Dla osób dotkniętych wojną jest to bardzo ważne – mówi Łebed’.

Dla wojskowych z poważną traumatyzacją miasto przygotowuje wycieczki „ciuchcią” ciągniętą przez meleks.

– Mechanizm jest prosty. W szpitalach, gdzie są na rehabilitacji żołnierze, rozdajemy informacje o wycieczkach dla wojskowych. Podajemy kontakty, gdzie się zgłosić. Kiedy dostajemy telefony od zainteresowanych – dodajemy ich do listy. Później już w imieniu miasta kontaktujemy się z którymś z przewodników. Wyznaczamy dzień i miejsce spotkania – opowiada Chrystyna Łebed’.

Na pożegnanie jeden z Andrijów zadał nietypowe pytanie przewodniczce. Chciał znaleźć jakieś romantyczne miejsce, w którym by mógł oświadczyć się swojej dziewczynie.

– Dla mnie to sposób, by nie tylko spędzić kolejny dzień rehabilitacji poza szpitalem. Chociaż i to jest ważne. Taki spacer, jakieś szalone historie, dodają kolorytu kolejnemu dniu – tłumaczy Mychajło.

Ze smakiem wciąga dym z papierosa i patrzy, jak słońce odbija się od dachów kamienic. Andrij z żoną słysząc, że kolega umawia się na romantyczną randkę, żartują, że może powinni powtórzyć ślub. A już na poważnie Andrij przyznaje się, że nie oczekiwał po tej wycieczce niczego szczególnego, po prostu chciał wyjść ze szpitala, gdzie spędził już mnóstwo czasu. I to, jak poczuł się po godzinnej wędrówce po lwowskiej starówce – jest dla niego samego zaskakujące.

– Trochę lepiej. I dlatego trzeba wyciągać na takie wycieczki więcej ludzi – mówi.

Raport
„Wojna się skończyła. Niech żyje wojna”. Jak rosyjscy wojskowi radzą sobie z zespołem stresu pourazowego
2022.10.18 11:22

Teatry, muzea i niektóre kawiarnie mają darmowe bilety i kawę dla uczestników wycieczek. Zapisać się mogą nie tylko żołnierze poszkodowani na wojnie, ale także wojskowi lekarze.

– Przewodnicy biorący udział w programie »Miasto uzdrawia« przeszli szkolenie z psychologami, ucząc się, jak pracować z ludźmi dotkniętymi przez wojnę – wyjaśnia Łebed’. – Rozmawialiśmy z lekarzami wojskowymi i mówią, że nasze społeczeństwo nie umie być wdzięczne. Nie chodzi o coś złego. Ale po prostu jest brak właściwego podejścia. Ludzie zaczynają się dziwnie zachowywać przy żołnierzach. Czasem irytujące zachowanie rodzi się z dobrych chęci, z chęci podziękowania. I niekiedy dziwnie to wygląda. Bo zamiast wsparcia tworzy rodzaj napięcia i ekscytacji – dodaje.

Psychologowie mówią, że taka aktywność w małych grupach pomaga odzyskać siły mentalne i przepracować konsekwencje urazu. Architektura i atmosfera miasta dosłownie przywracają człowieka do życia. Wycieczki mogą być ważnym elementem rehabilitacji i mogą pomóc osobom poszkodowanym lub cierpiącym na PTSD (zespół stresu pourazowego) odkryć nowe miejsca, doświadczyć nowych rzeczy i przełamać rutynę. Wyjście w świat pomaga poprawić poczucie własnej wartości i pewności siebie – mówią o tym sami żołnierze.

Historie
“Lecieliśmy dotykając drzew”. Rosjanin broniący Mariupola o ewakuacji lotniczej z Azowstalu
2023.03.30 08:06

Andrzej Końko dla belsat.eu

Aktualności