Zamknięte granice, otwarte bary. Reportaż z Grodna bez turystów


Choć na Białorusi nie wprowadzono kwarantanny, praktycznie zamarł ruch turystyczny. W sobotę wieczorem nasi korespondenci zajrzeli do najpopularniejszych lokali Starego Miasta, by zobaczyć, jak Grodno radzi sobie bez turystów.

Swoją wędrówkę zaczęliśmy od przytulnej kawiarni Awakawa przy ulicy Kirowa. W środku nie było żadnego gościa. Za to na barze stał żel do dezynfekcji. Barman ze smutkiem stwierdził, że godziny otwarcia musieli skrócić o godzinę. A co będzie dalej, nie wie.

Kawiarnia Awakawa: ludzi brak, ale środek dezynfekujący jest.
Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

W barze Kuba, jednym z tradycyjnych miejsc potańcówek, ludzie są. Na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło: dziewczęta i chłopcy przy stolikach, na parkiecie ludzi tłum. Kelnerka mówi, że sytuacja nie jest krytyczna, ale gości jest o jedną trzecią mniej.

Bar Kuba: gości o jedną trzecią mniej.
Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Prikazu nie było, więc zapalamy fajki. Dlaczego by nie?

Huukah Palace to palarnia fajek wodnych w centrum Grodna. Przy wejściu fajkę ćmi kilka młodych osób. Co ciekawe, to tutaj spotkaliśmy jedyną dziś osobę w masce. Jak widać, reszta nie przejmuje się takimi “drobiazgami”.

Przez całą noc spotkaliśmy tylko jednego młodego człowieka w masce.
Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Kierowniczka lokalu mówi, że do tej pory nie otrzymali żadnego oficjalnego zakazu przygotowywania gościom fajek wodnych, więc dalej to robią. Sama nosi jednak czarne jednorazowe rękawiczki i z dumą pokazuje dozownik na środek antyseptyczny przy drzwiach. Palarnia wciąż jest otwarta do późna, ale kierownictwo analizuje sytuację.

Palarnia Hookah Palace: fajek wodnych jeszcze nie zakazano.
Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Kolejną palarnią na naszej trasie jest First. W środku nie ma żywej duszy. Jakby w środku wybuchła bomba neutronowa. Barmana Uładzimira znajdujemy w sąsiednim pomieszczeniu, gra z przyjaciółmi w bilard. Mówi, że nie zawsze jest pusto: czasem ludzie przyjdą, ale jest ich mniej.

– Żaden “prikaz” nie przyszedł, więc dalej zapalamy fajki. Dlaczego nie, skoro nie zabronili? W Mińsku już zaczynają, w Grodnie ponoć gdzieś już przyszły listy, ale nie do nas. To jakieś punktowe zakazy chyba. A żel dezynfekujący postawiliśmy z własnej inicjatywy, nikt nas do tego nie zmuszał. Przecież dotykamy i pieniędzy i naczyń – tłumaczy Uładzimir.

“Jeśli kwarantanny nie wprowadzą, to sami ją wprowadzimy. Dla siebie”

Według Zmitra Zacharki, właściciela kultowej kawiarni Nasza Kawa i baru Sprawa w samym centrum Grodna, epidemia już teraz bardzo zaszkodziła jego biznesowi.

Puste stoliki w najpopularniejszych barach.
Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

– Turystów nie ma, a koszty wynajmu rosną. Białorusini też stali się ostrożniejsi i rzadziej odwiedzają lokale. Zdecydowanie rzadziej! Czekamy na rozwój sytuacji. Jeśli i do nas przyjdzie zaraza, zawiesimy pracę. Nawet jeśli władze nie wprowadzą kwarantanny, to sami ją wprowadzimy. Dla siebie – mówi restaurator.

Wiadomości
Nie jak na Białorusi, ale jak w Polsce. Kwarantanna w Związku Polaków
2020.03.30 14:54

Zmicier i inni restauratorzy, którzy wynajmują lokale w dawnej fabryce Akcent, przygotowali już list do właściciela, by obniżył in czynsz. Przynajmniej do momentu, aż władze znajdą jakieś rozwiązanie.

#zostańwdomu i szukaj pracy

Około 10 wieczorem miasto znów ożyło, jednak nie w takim stopniu, jak wcześniej. Ulicę Sowiecką wypełniła młodzież, ale imprezowicze częściej biorą kawę na wynos i zostają na dworze. Przyczyniły się do tego dobra pogoda, wirus i krótszy czas pracy kawiarni. Na przykład popularna Kawiarnia przy Wileńskiej pracuje teraz od 14 do 22, choć wcześniej w soboty była otwarta od 11 do 2 w nocy.

Niektóre kawiarnie w Grodnie skróciły czas pracy.
Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Na koniec wchodzimy do kultowego wśród grodzieńskiej alternatywy baru Korica. Zazwyczaj w weekendy nie da się tam wcisnąć. Teraz jest tylko garstka gości. Niby jak dawniej jest muzyka i żarty, ale coś nowego i niepokojącego jest w tym, że po każdym kichnięciu goście przepraszają.

– A co mamy zrobić? Przychodziliśmy i przychodzimy dalej. Przecież dziś sobota. Jesteśmy tu jak w łodzi podwodnej, nie ma się czego bać – mówi młody człowiek przy barze.

Wychodzimy pogadać na ulicę. Przy papierosie grodnianie zaczynają się otwierać. Bardziej od wirusa boją się kryzysu ekonomicznego: jak zapłacić za mieszkanie i gdzie szukać pracy, jak wszystko się zawali?

Grodzieńska młodzież wybrała ulice i do lokali wchodzi rzadziej.
Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Goście baru żartują też o modzie na #zostańwdomu – popularne hasło czasów apokalipsy.

– Zobaczcie, znajoma przez cały piątek wrzucała na Instagrama, jak imprezowała: kluby, drinki, DJe, jak zawsze. A już dziś, w sobotę, wrzuca z domu fotki z herbatą i hasztagiem #stayhome. Taka moda! Tylko jej nie zaszkodził koronawirus, a zwykły kac. Takie to #zostańwdomu.

Wiadomości
Apel dziennikarzy do władz: Podawajcie statystyki o epidemii codziennie!
2020.03.30 16:22

Tekst: ak, pj/belsat.eu; zdjęcia: Wasil Małczanau/belsat.eu

Aktualności