Włochy: Ukraiński żołnierz skazany na drakońską karę za śmierć reportera w Donbasie


Sprawa wywołała napięcia na linii Rzym-Kijów. Ukraińskie władze uważają, że włoski dziennikarz Andrea Rochelli zginął przez przypadek, a Witalij Markiw, który naprowadzał ogień, nie wiedział, że celem są dziennikarze. Sąd w w Pawii na północy Włoch nie wziął pod uwagę tych okoliczności i skazał Markiwa na 24 lat więzienia za zabójstwo.

30-letni Witalij Markiw ma włoskie obywatelstwo i mieszkał we Włoszech od 16 roku życia, ale w 2013 r. wrócił na Ukrainę. Gdy wybuchła wojna w Donbasie zaciągnął się do Gwardii Narodowej i w 2014 r. walczył w pobliżu Słowiańska. Do włoskiego aresztu trafił w 2017 r. Został zatrzymany na lotnisku w Bolonii, gdy przyjechał odwiedzić matkę mieszkającą z mężem Włochem.

Pochodzący z miasta Pawia 30-letni fotoreporter i dziennikarz Andrea Rochelli oraz jego tłumacz 60-letni Rosjanin Andriej Mironow zginęli w maju 2014 roku w wyniku ostrzału w rejonie Słowiańska w obwodzie donieckim. Ciężkie rany odniósł wtedy fotoreporter z Francji William Roguelon, którego zeznania odegrały potem kluczową rolę w sprawie. Wysłannicy mediów pojechali na wschód Ukrainy, by relacjonować konflikt, jaki wybuchł tam na początku 2014 r.

Sąd przychylił się do argumentacji prokuratury, że to Markiw dowodził grupą żołnierzy, którzy z kontrolowanego przez siebie wzgórza otworzyli ogień w kierunku trzech dziennikarzy, gdy wysiedli oni z taksówki. Cała trójka schroniła się w rowie, gdzie została trafiona. Prokurator domagał się dla 30-letniego Ukraińca – zastępcy dowódcy plutonu – siedemnastu lat więzienia. Sąd karę tę podniósł o 7 lat. Status strony poszkodowanej w procesie miała Włoska Federacja Prasy, czyli związek dziennikarzy.

Aresztowanie Markiwa oraz wytoczenie mu procesu doprowadziło do napięć między Rzymem a Kijowem. Włochy domagały się skazania Ukraińca, którego broniły z kolei władze jego kraju.

– To bohater – tak powiedział o nim kilka tygodni wcześniej przed sądem w Pawii ukraiński minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow. Awakow w emocjonalnym wpisie na Twitterze nazwał wyrok haniebnym i nazwał dziennikarza ofiarą rosyjskiej agresji. Zapowiedział apelację.

Na wyrok zareagował również ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski, który polecił MSW i Prokuraturze Generalnej, by zajęły się sprowadzeniem skazanego na Ukrainę.

Do sądu przychodzili także rodacy oskarżonego, którzy wiwatowali na jego cześć, o czym informowała włoska prasa. Dochodziło tam regularnie do manifestacji poparcia dla ukraińskiego dowódcy. Protest przeciwko jego aresztowaniu i sądzeniu odbył się też przed ambasadą Włoch w Kijowie.

Na początku lipca rzymski dziennik La Repubblica w relacji z procesu podkreślał, że strona ukraińska nigdy nie współpracowała w czasie śledztwa z włoskim wymiarem sprawiedliwości i odpowiedzialnością za atak obarczała siły prorosyjskie.

Z kolei jak pisze Ukraińska Prawda, obrona ukraińskiego żołnierza przekonywała, że dziennikarze znajdowali się w strefie walk bez znaków rozpoznawalnych i stali się ofiarami krzyżowego ognia. Strona włoska miała przy tym odmawiać przeprowadzenie śledztwa na miejscu zdarzenia i powołania wspólnej grupy śledczej.

Wiadomości
W Brześciu skazano bojownika DRL, który uciekł z Donbasu
2019.07.10 19:34

jb/belsat.eu wg PAP

Aktualności