Swoimi oczekiwaniami podzielił się na dzisiejszym przyjęciu zorganizowanym z okazji nadejścia tzw. Starego Nowego Roku, czyli obchodzonego według kalendarza juliańskiego 14 stycznia.
Alaksandr Łukaszenka znów przekonywał, że w minionym roku przeciwko jego krajowi bliżej nieznane siły toczyły wojnę.
– W 2020 r. praktycznie wypowiedziano nam wojnę. I została ona rozpętana nie przeciwko prezydentowi, urzędnikom państwowym, strukturom państwowym, ale przeciwko silnemu państwu jako takiemu – oznajmił.
Jego zdaniem za to, że Białoruś mimo skromnego miejsca na mapie świata pozwala sobie na prowadzenie niezależnej polityki wewnętrznej i zagranicznej. Dlatego też, jak stwierdził, rok 2020 zmusił Białorusinów do „spojrzenia na świat i swoje miejsce w im „bardzo szeroko otwartymi oczami”.
– Z jednej strony 2020 r. nałożył na nas maski, a z drugiej – z kogoś je zdjął, zerwał – robił aluzje Łukaszenka. – Co do kogoś, niestety, się rozczarowaliśmy, a w kimś znaleźliśmy oparcie.
Oparcia postanowił szukać najwyraźniej w państwowych mediach, którym otwarcie nakazał odrzucić skrupuły w walce z „fejkami”.
– Nie czas na delikatność, chociaż przeczy to naszemu charakterowi narodowemu. Aby przetrwać, trzeba zrywać maski i nazywać rzeczy swoimi imionami – zaapelował.
cez/belsat.eu