„Przed wojną ich szkło kupowano w USA i na Bliskim Wschodzie”. Historia szklanych magnatów znad Niemna


Niedaleko starej huty, której już od dawna nie ma, Olga z przyjaciółką znajduje fragmenty szkła. Zdjęcie – Wasil Małczanau/Biełsat

Resztki szkła wokół dawnej huty Niemen kryją w sobie historię wielkiego przedsiębiorstwa. Ale też ludzi, którzy w niewyobrażalnym skwarze tworzyli szklane arcydzieła znane przed wojną na całym świecie. Biełsat odwiedził Brzozówkę (Biarozaukę) wraz z praprawnuczką założyciela huty szkła Olgą Raczyńską.

– Tą brązową plamkę mam po rodzinie Stolle – mówi Olga, pokazując na swoje prawe oko. Stoimy przy grabie jej przodka – Juliusza Stolle, który pod koniec XIX wieku wykupił i rozwinął jedno z największych przedsiębiorstwo przedwojennej Polski.

Plamka na oku, która przechodzi z pokolenia na pokolenie w rodzinie Stolle. Zdjęcie – Wasil Małczanau/Biełsat

Dziś nawet trudno sobie wyobrazić, że kiedy Huta Szkła „Niemen” eksportowała jedną czwartą polskiego szkła. Sklepy Stolle były w USA i Kanadzie, ich wyroby trafiały do Ameryki Łacińskiej, a handel z Anglią i Francją pozwolił poszerzyć rynek zbytu także o ich kolonie w Afryce. Z hutą „Niemen” związana jest historia kilku pokoleń rodzin Stolle i Krajewskich, o których mogłaby powstać wielotomowa saga lub serial.

– Rodzina Stolle pochodzi z północnych Czech. Mamy drzewo genealogiczne sięgające XVIII wieku, w którym opisana jest gałąź po gałęzi. Juliusz Stolle przyjechał tu wraz ze swoim kompanem Wilhelmem Krajewskim w 1891 roku. Do tego czasu razem pracowali w hucie szkła w Diat’kowie w obwodzie briańskim Rosji. Chcieli założyć własny zakład, a tu były odpowiednie ku temu warunki. Były właściciel Zenon Łęski oddawał swoją hutę w dzierżawę, ludzie na miejscu umieli już pracować ze szkłem, była tu rzeka, a także dużo brzozy, która w trakcie spalania daje odpowiednią – bardzo wysoką temperaturę. Z czasem dzierżawcy wykupili starą hutę i zbudowali dwie nowe – opowiada Olga.

Kościół Zesłania Ducha Świętego w Biarozauce. Zdjęcie – Wasil Małczanau/Biełsat

Jak się okazało, pod nagrobkiem jej prapradziadka nie ma prapradziadka. Po jego śmierci w 1927 roku syn Feliks Stolle wywiózł ciało, nikt jednak nie wie dziś, gdzie. W rodzinnym grobie spoczywa samotnie żona Juliusza – Józefa Stolle. O niej z kolei nie mówi napis na płycie. Co skłoniło syna do ukrycia ciała ojca, pozostaje rodzinną tajemnicą. Obok stoi jeszcze jeden symboliczny nagrobek – Edwarda Stolle, syna Juliusza, który zaginął bez śladu podczas wojny polsko-bolszewickiej. Los pozostałych dzieci Juliusza też potoczył się tragicznie.

Obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej ufundowany przez rodzinę Stolle. Przetrwał wojnę, czasy komunizmu i dziś znajduje się w kościele w Brzozówce. Zdjęcie – Wasil Małczanau/Biełsat

Urna na serce Piłsudskiego

Wraz z praprawnuczką szklanego magnata jedziemy na teren starej huty, po której dziś zostały jedynie sterty stłuczki szklanej na ziemi. Chodząc po lesie Olga znajduje kilka kieliszków i kilogramowy kawałek szkła. „Będzie na pamiątkę” – tłumaczy dziewczyna.

Przy starej hucie, której od dawna już nie ma, Olga z przyjaciółką znajdują resztki szkła. Zdjęcie – Wasil Małczanau/Biełsat

Przed II wojną światową w katalogu firmy Huty Szklane Juliusza Stolle Niemen S.A. były dwa tysiące kryształowych i szklanych wyrobów najróżniejszych kolorów. Niewyobrażalna różnorodność szklanek, kieliszków, kufli, karafek, misek, wazonów, akcesoriów toaletowych, bombonierek, lamp, abażurów, żyrandoli, przedmiotów przeznaczenia religijnego, zabawek, kałamarzy, szkła aptecznego – to tylko mała część z tego, co huta proponowała krajowym i zagranicznym klientom.

W 1935 roku firma otrzymała bardzo zaszczytne zamówienie – wyprodukowania urny, w której dziś w Wilnie spoczywa serce Józefa Piłsudskiego.

Jednak z trzech wielkich hut szkła, w Brzozówce przetrwała tylko jedna. Na jej bazie po wojnie powstała Huta Szkła „Niemen”. Po dwóch pozostałych pozostały jedynie resztki pieców hutniczych i kawałki szkła różnej wielkości i koloru.

„Po zesłaniu dziadek ważył 36 kilogramów”

Po spacerze po byłej hucie udajemy się do Brzozówki. W samym centrum miasta stoją dwa domy, które kiedyś należały do Stolle. W zielonym domku przy rynku żył stary Juliusz Stolle. Z czasem niedaleko dom dla swojej rodziny zbudował jego syn Feliks – dziś jest w nim szkoła muzyczna. Dom trzeciego syna – Bronisława – miejscowi nazywali „Białym Dworkiem”. Był największy i najpiękniejszy, ale w 1944 roku spalili go partyzanci.

– Stary adres domu Feliksa Stolle, mojego bezpośredniego pradziada, tego koło pomnika Lenina, to ul. Spacerowa 6. Jest z tym związana ciekawa historia. Życie braci Feliksa i Bronisława w ogóle skończyło się bardzo tragicznie. W 1939 roku armia sowiecka znacjonalizowała hutę, a ich aresztowała. Bronisław zginął w łagrze pod Archangielskiem, a ślad po Feliksie ginie w baranowickim więzieniu. Siostry, żony i dzieci braci Stolle także zostały wywiezione do syberyjskich obozów. Syn Feliksa, mój dziadek Lech, poszedł walczyć do Armii Krajowej, za co potem także został zesłany na Sybir. Po 10 latach zsyłki wrócił – ważył 36 kilogramów. I co ciekawe, dziadek Lech pojechał do Polski, do Opoczna, gdzie zamieszkał w domu o takim samym adresie – Spacerowa 6. Przeżył 69 lat – opowiada Olga.

Rodzina Stolle, zdjęcie z 1939 roku

– Wiecie co, czasem wydaje mi się, że Biarozauka przed wojną żyła o wiele lepiej, niż teraz, – mówi nauczycielka historii Teresa Matusiewicz, która przyłączyła się do spaceru z Olgą. – Historię Stolle można badać ze zdjęć. Przy „Starym Dworku” był kort tenisowy. Są zdjęcia, na których pływają kajakami, canoe po Niemnie, jeżdżą na koniach sportowych. Przed wojną w Biarozouce było przedszkole dla dzieci pracowników huty. Była czarująca kawiarnia, dom oświaty, biblioteka, kościół, szkoła, szpital, które zbudowali Stolle.

– Starsi ludzie opowiadali, że Stolle kupowali w Polsce witaminy i rozdawali tutejszym dzieciom. Albo, gdy modne stały się pończochy, przywozili ich całą masę i dawali miejscowym dziewczynom w prezencie. Byli bardzo dobrymi ludźmi, umieli się dzielić.

Juliusz i Józefa Stolle

Jak opowiada pani Teresa, dzieci pierwszych właścicieli i partnerów Juliusza Stolle i Wilhelma Krajewskiego, ożeniły się. Dlatego po śmierci Wilhelma, który utonął w Niemnie, kapitał pozostał w rodzinie. Każde z dzieci i wnuków otrzymało dobre zachodnie wykształcenie, po czym wracali pracować w hucie, w której każdy miał swoje zajęcie. Dziewczęta w większości były wybitnymi artystkami pracującymi w szkle, zajmowały się reklamą, a mężczyźni odpowiadali za rodzinny biznes.

„Lenina nie ruszać!”

Spotkać się z Olgą przyjechał także były hutnik z zakładów „Niemen” Siarhiej Skobla, który zainicjował postawienie w Brzozówce pomnika Juliusza Stolle. Za stworzenie figury zabrał się miejscowy rzeźbiarz Maksim Runiec, który pracuje nad nim od kilku miesięcy.

Pomnik Juliusza Stolle i jego twórca rzeźbiarz z Brzozówki Maksim Runiec.
Zdj. Wasil Małczanau/Biełsat

Jak mówi Siarhiej Siarhiejewicz, nie udało się znaleźć sponsorów i trzeba było sięgnąć po crowdfunding, ale proces idzie bardzo wolno.

– Wiecie, kiedyś w naszych zakładach pracowało 5 tysięcy osób, a dziś pracuje półtora. Z każdym rokiem się redukuje. Sam jestem hutnikiem, chciałbym, by w Biarozauce ta tradycja trwała. A pomnik będzie przypominać o człowieku, który naprawdę rozwinął miasto. Początkowo napisałem podanie i poszedłem zbierać podpisy do dyrekcji huty i innych. Podpisało około 30 ważnych osób, jednak Rejonowy Komitet Wykonawczy w Brzozówce odmówił przyjęcia podania. Chcieliśmy postawić pomnik na 135-lecie powstania huty, to będzie we wrześniu, ale nie uda się. Za drugim razem komitet rejonowy przyjął propozycję, ale dalej nic nie wiadomo. Proponowałem przeniesienie pomnika Lenina pod budynek komitetu, a na jego miejscu, w parku przed domem Stolle, postawić pomnik Juliusza. Ale miejscowe władze kategorycznie twierdzą, żeby Lenina nie ruszać – mówi Siarhiej Skobla.

Co ciekawe, sama Olga przejęła od przodków żyłkę do interesów. W Opocznie dziewczyna ma swoją firmę transportową, którą nazwała GoStolle, i jeździ ciężarówką po całej Europie.

Dom Feliksa Stolle, dziś szkoła muzyczna. Zdjęcie – Wasil Małczanau/Biełsat

Poza tym praprawnuczka Stolle jest wielką miłośniczką łowiectwa. Olga Raczyńska na wędrówkach po okolicach swoich przodków nie planuje poprzestać.

– Byliśmy w muzeum huty szkła. Widzieliśmy, jak wyrabia się szkło, jak wydmuchiwane są butelki. Temperatura w piecu ma 850 stopni. To bardzo ciężka praca, która wymaga wielkiego doświadczenia. Przede wszystkim jest strasznie gorąco. Krok po kroku zobaczyliśmy, jak wyglądała huta w każdej dekadzie. I teraz z rodziną i przyjaciółmi marzymy o nakręceniu filmu dokumentalno-historycznego, który przedstawiałby życie codzienne Stolle, hutników i mieszkańców okolicy. A zyski ze sprzedaży biletów chcielibyśmy przekazać na cele dobroczynne.

Czytajcie również:

Paulina Walisz, pj/belsat.eu

Zdjęcie: Wasil Małczanau

Aktualności