Prezydentowi sytuację wyjaśniał dziś osobiście Nikołaj Tokariew, prezes koncernu Transnieft’.
Jak informuje oficjalna strona Kremla, Władimir Putin interesował się szczególnie kwestiami kontroli jakości ropy naftowej zanim trafi ona do rurociągu. Prezes Tokariew miał mu tłumaczyć, że „większość” ze 150 punktów odbioru należy do dużych kompanii naftowych. Są jednak prywatne przedsiębiorstwa, które na zasadzie umów z Transnieftią odbierają ropę, kontrolują jej jakość i dostarczają do ropociągu.
Tokariew przyznał przy tym, że w przypadku dostaw ropy na Białoruś miało miejsce „czystej wody oszustwo”.
Putin nie ukrywał z tego powodu niezadowolenia zauważając, że incydent z zanieczyszczeniem ropy wyrządził Rosji bardzo poważne szkody – w tym także wizerunkowe.
– To znaczy, że samokontrola to za mało, do tego zmierzam – oznajmił Putin. – To znaczy, że trzeba zmieniać cały system.
Od 19 kwietnia rurociągiem Przyjaźń na Zachód przez Białoruś płynie zanieczyszczona ropa – w surowcu odnotowano przekroczenie norm chlorków organicznych. Białoruskie rafinerie ograniczyły produkcję paliw. Tranzyt ropy wstrzymały polski PERN oraz ukraińska Ukrtransnafta.
sk, cez/belsat.eu