Firma Samaratransnieft’-terminal (STNT) oświadczyła, że „nie ma i nie może mieć żadnego związku” z zanieczyszczeniem ropy naftowej w rurociągu „Przyjaźń”.
STNT wskazała m.in., że na jej terenie nie ma obecnie podłączenia do rurociągu, zaś należący do niej terminal, który wymienił w swoim komunikacie o zanieczyszczeniu ropy rosyjski operator Transnieft, został sprzedany w 2017 roku spółce Nieftiepieriewałka. Terminal ten znajduje się poza terenem zakładu STNT.
STNT podkreśla, że działa jako rafineria, a więc jest “konsumentem ropy i nie może mieć związku ze zdawaniem ropy do rurociągu”. Zapewniła też, że obecnie na jej terenie nie ma żadnego podłączenia do rurociągu, którego operatorem jest Rosnieft’.
Transnieft’ oświadczyła w piątek, że zanieczyszczona ropa dostała się do rurociągu „Przyjaźń” poprzez STNT, prywatną firmę obsługującą kilku małych producentów.
– W sprawie zanieczyszczenia ropy resorty siłowe w Rosji wszczęły sprawę karną. Pierwsze wyniki świadczą o tym, że zanieczyszczenie było działaniem umyślnym – powiedział w Moskwie mediom rzecznik Transniefti Igor Diemin.
Według mediów rosyjskich STNT od końca zeszłego roku przechodzi procedurę bankructwa.
Wkrótce po tym komunikacie wiceszef STNT Anton Tomiłow powiedział mediom, że instalacja na odcinku Samara-Uniecza, poprzez który zanieczyszczona ropa trafiła do rurociągu Przyjaźń, w wyniku kilku transakcji znalazła się w posiadaniu spółki Nieftiepieriewałka.
Od 19 kwietnia rurociągiem Przyjaźń na Zachód przez Białoruś płynie zanieczyszczona ropa – w surowcu odnotowano przekroczenie norm chlorków organicznych. Białoruskie rafinerie ograniczyły produkcję paliw o 50 proc. Tranzyt ropy wstrzymały polski PERN oraz ukraińska Ukrtransnafta. Według wypowiedzi przedstawicieli strony rosyjskiej czysta ropa powinna trafić na granicę Rosji i Białorusi do końca dnia w poniedziałek. Do Polski ma dotrzeć mniej więcej dwa tygodnie później.
cez/belsat.eu wg PAP, inf.wł.