Moskwa już zaczęła dialog z Wołodymyrem Zełenskim


Władimir Putin będzie sondował nowego prezydenta Ukrainy na przemian ofertami i naciskami. I spróbuje się z nim dogadać.

Oficjalnie Kreml nie pogratulował Wołodymyrowi Zełenskiemu. Kremlowska służba prasowa donosi, że Rosja nie podejmie prób kontaktu z ukraińskim prezydentem-elektem do czasu jego inauguracji. Przynajmniej oficjalnie.

Mniej oficjalnie sygnały, że próby dialogu trwają, są widoczne od dawna. Gdyby mierzyć czas antenowy, jaki poświęciły wyborom na Ukrainie rosyjskie stacje telewizyjne w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, to okazałoby się, że więcej niż dokonaniom Władimira Putina. Ukrainie poświęcano codziennie programy publicystyczne i informacyjne. Rosyjskie stacje transmitowały nawet stadionową debatę Petra Poroszenki z Wołodymyrem Zełenskim.

Nie bez powodu. Wybory na Ukrainie były nerwowym czasem dla Kremla. Rosyjskie media sympatyzowały wprawdzie z Wołodymyrem Zełenskim, ale bardziej chyba z powodu satysfakcji, że spadają szanse znienawidzonego Petra Poroszenki. Mówiący po rosyjsku aktor jest dla Moskwy zagadką taką samą, jak dla Zachodu. Ale także szansą na nowe rozdanie i próby zawrócenia Ukrainy z drogi współpracy z Zachodem.

Oko w oko z Putinem

Petro Poroszenko nie raz krytykował Wołodymyra Zełenskiego za brak doświadczenia. Sztabowcy ustępującego prezydenta przyznawali, że Zełenski nie ma szans w konfrontacji z Putinem. Zełenski odpowiadał, że jak będzie trzeba to spotka się z prezydentem Rosji. Ale przede wszystkim forsuje swój pomysł zwiększenia presji międzynarodowej na Rosję poprzez rozszerzenia formatu negocjacji w sprawie Donbasu o nowych uczestników: Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię.

– Jeśli Zełenskiemu rzeczywiście zależy na otwarciu negocjacji od nowa, to dla Moskwy będzie to problem, gdyż Rosji zależy, by Donbas wrócił na łono Ukrainy, ale na specjalnych warunkach, tak by separatyści stali się elementem władzy w Kijowie – mówi kijowski politolog Wołodymyr Fesenko.

W wywiadzie z dnia ukraińskich wyborów, Siergiej Ławrow, rosyjski minister spraw zagranicznych podkreślał, że należy szybko wprowadzić w życie ustalenia z Mińska. Dodawał, że Ukraina powinna zgodzić się na decentralizację i federalizację. Czyli faktycznie na uznanie specjalnego statusu Donbasu, władzy prorosyjskich watażków i wpływów Moskwy na części terytorium Ukrainy. Ławrow sformułował tym samy ofertę wobec prezydenta-elekta, by jak najszybciej usiadł do stołu rozmów z Rosją.

Zełenskiemu zależy na jak najszybszym, jakimkolwiek sukcesie w sprawie Donbasu. Przecież jedną z kluczowych jego obietnic z kampanii wyborczej było przyrzeczenie, że szybko zakończy wojnę. Dla Moskwy to dobra wiadomość. Pozyskała instrument nacisku. Tym cenniejszym, że Zełenskiemu będzie się spieszyć przed wyborami parlamentarnymi jesienią. Na fali entuzjazmu z wyborów prezydenckich chce zbudować partię i zdobyć jak najwięcej mandatów w Radzie Najwyższej. Ale do tego potrzebuje pierwszych sukcesów na Donbasie. I przynajmniej rozpoczęcia rozmów z Kremlem. Putin liczy na małe doświadczenie Zełenskiego i jego głód sukcesów. Dlatego wysuwa kolejne oferty.

Kije i marchewki

Trzy dni przed ukraińskimi wyborami Dmitrij Miedwiediew, premier Rosji, potwierdził, że od początku czerwca będzie obowiązywało rosyjskie embargo na eksport na Ukrainę ropy naftowej, produktów ropopochodnych i węgla. Dla ukraińskiej gospodarki najbardziej kłopotliwy będzie brak rosyjskiego węgla antracytowego, który jest używany w elektrowniach, głównie na wschodzie kraju.

Ale nie są to problemy nie do przezwyciężenia – Ukraina zdołała już znaleźć alternatywne źródła surowców i paliw (m.in. kupując je na Białorusi). Poza tym blokada rosyjskich paliw jest paradoksalnie pewnego rodzaju ukłonem w stronę oligarchy Ihora Kołomojskiego. Jest on właścicielem rafinerii (m.in. największej w Krzemieńczuku) i sam sprzedaje paliwa. Wzrost cen benzyny, czy oleju napędowego będzie zwiększy jedynie dochody oligarchy. Wprowadzając embargo Kreml pozostawia sobie jednak furtkę do zmian decyzji: rosyjskie władze mogą cofać zakaz uznaniowo.

– Embargo jest problemem dla ukraińskiej gospodarki, ale i próbą wysondowania co z nim zrobi Zełenski, czy np. zacznie rozmawiać – uważa Wołodymyr Omelczenko, ekspert energetyczny z Fundacji Razumkowa w Kijowie i dodaje – Kreml będzie stosował naprzemiennie politykę kija i marchewki.

Czyli mieszankę ofert i nacisków. Z Moskwy już płyną groźby, że w Donbasie będą rozdawane rosyjskie paszporty. I to już nie jest oferta, ale próba wysondowania, jak zareaguje Zełenski. Na razie Kreml uważnie przygląda się, z kim będzie rozmawiał prezydent-elekt, jakich dobierze sobie współpracowników i jak będzie reagował na rosyjskie zaczepki i oferty. Jeśli okaże się, że nie spełni pokładanych nadziei, sympatia moskiewskich mediów skończy się bardzo szybko. A kij będzie częściej używanym instrumentem od marchewki.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności