Raman Bandareka, który zwrócił uwagę tajniakom zrywającym biało-czerwono-białe opozycyjne dekoracje, został przez nich zatrzymany w środę wieczorem i skatowany. Umarł w szpitalu w czwartek.
Alaksandr Łukaszenka powiedział w czasie spotkania z dziennikarzami z państw b. ZSRR, że interesuje się przebiegiem śledztwa i rozmawiał na ten temat zarówno z Komitetem Śledczym, jak i z Prokuraturą Generalną.
– Ostrzegłem, że ta sprawa będzie się rozkręcać więc trzeba uczciwie i obiektywnie ją zbadać. […] Wszyscy zaczęli po raz kolejny obwiniać milicję, więc zadzwoniłem do prokuratora generalnego żeby wziął pod kontrolę tę sprawę – zaznaczył.
Alaksandr Łukaszenka wyraził też współczucie rodzicom zabitego Ramana Bandarenki. Przy czym pod koniec października sam straszył demonstrantów:
– Od dzisiaj nie bierzemy jeńców. Jeśli ktoś tknie żołnierza, powinien co najmniej odejść bez rąk. Mówię to publicznie, żeby wszyscy mieli świadomość naszego dalszego zdecydowania.(…) Nie mamy się co cofać i nie zamierzamy tego robić – dodał.
pp/belsat.eu wg TG PP