Saperzy, milicjanci, prokuratorzy, strażacy i agenci KGB przyjechali do szkoły nr 55 w Homlu po odebraniu zgłoszenia o podłożeniu bomby. Gdy okazało się fałszywe, do nocy usiłowali wydobyć z uczniów, kto zabawił się w terrorystę.
Na pocztę elektroniczną szkoły przyszedł e-mail z wiadomością, że szkoła została zaminowana. Nieznani sprawcy pisali, że materiały wybuchowe kupili w internecie. Zaproponowali, że tragedii można uniknąć, jeśli wszyscy uczniowie IX klasy dostaną dobre oceny z matematyki. List kończyły słowa “Do zobaczenia w Walhalii”, czyli skandynawskim raju dla wojowników.
Po ewakuacji uczniów zamknięto na auli innej szkoły, pisze gomel.today. Byli tam trzymani do nocy, a funkcjonariusze usiłowali dowiedzieć się, kto w ten sposób “zażartował”.
Belsat.eu dowiedział się w sekretariacie szkoły, że działa już ona w zwykłym trybie.
– Na milicję nikogo nie zabrano. Winnych nie znaleziono, nikogo nie ukarano. Po prostu dzieci zażartowały w głupi sposób. Wszystko jest w porządku – powiedziano nam.
Przypadek z Homla na Białorusi wpisuje się w plagę alarmów bombowych, która opanowała Rosję. Trwa ona od minionego czwartku, gdy wiadomości o bombach dotarły do służb na Dalekim Wschodzie. Od tego czasu ewakuowano dziesiątki budynków publicznych – szkół, szpitali, sklepów i urzędów.
dr, pj/belsat.eu