Generał Hryb: Milicja pójdzie z narodem, gdy poczuje jego siłę


14 lipca pokojowi demonstranci skandowali w Mińsku “milicja z narodem”, po czym zostali brutalnie rozpędzeni przez OMON. Funkcjonariusze będą wykonywać rozkazy białoruskich władz, dopóki nie zobaczą, że siła jest po stronie narodu – powiedział Biełsatowi generał Mieczysłau Hryb, przewodniczący białoruskiej Rady Najwyższej w latach 1994-1996.

Podczas tegorocznych represji przedwyborczych milicja zatrzymała ponad tysiąc osób. Pokojowych demonstrantów i przypadkowych przechodniów zatrzymują funkcjonariusze Oddziałów Milicji Specjalnego Przeznaczenia (OMON) i milicjanci w cywilu. Białorusini trafiają do więźniarek i aresztów mimo tego, że wzywają milicję, by stanęła po ich stronie.

Generał Mieczysłau Hryb był przez chwilę głowa państwa białoruskiego.
Zdj. ePramova

Wygląda na to, że mundurowi póki co wybierają obronę reżimu – mówi generał-porucznik milicji Mieczysłau Hryb, przewodniczący Rady Najwyższej Białorusi 12 kadencji, który w 1994 roku tymczasowo był głową państwa białoruskiego.

– Do tego, by milicja przeszła na stronę narodu potrzeba, by poczuli, że siła jest po stronie narodu, a nie władzy. Wtedy wszyscy oni, i dobrzy i źli milicjanci, przejdą na na stronę narodu. Nawet przebiegną. Ale póki tego nie widzą, wykonują rozkazy swoich dowódców i władz – podkreśla generał.

News
Białoruś: Rada Bezpieczeństwa straszy użyciem siły
2020.07.17 12:26

Mieczysłau Hryb uważa, że białoruscy milicjanci nie mają najlepszych warunków pracy. Do udziału w represjach politycznych zmusza ich także to, że jako pracownicy kontraktowi mają ograniczone prawa pracownicze.

– Nie powiedziałbym, że żyją po królewsku. Właściwie, to nie mają dobrych warunków pracy. Średnie warunki, średnie zarobki, nienajlepszy stosunek szefostwa i brak obrony. O wszystkim decyduje dowódca, nie ma związków zawodowych. Trudno jest im też znaleźć pomoc. Tam nie jest tak prosto, jak się wydaje. Ale mimo to wykonują oni rozkazy. I po stronie ludzi staną dopiero wtedy, gdy zobaczą, że są oni silniejsi – podsumowuje Hryb.

9 sierpnia na Białorusi odbędą się wybory prezydenckie. Po 26 latach prezydentury Alaksandr Łukaszenka nie chce oddać władzy i zapowiedział, że jest gotów strzelać do demonstrantów. Wczoraj Rada Bezpieczeństwa ostrzegła, że użyje siły, by „utrzymać w kraju porządek”.

Od początku maja zatrzymano już ponad tysiąc pokojowych demonstrantów, w tym dziennikarzy. Aresztowano też niektórych opozycyjnych kandydatów na prezydenta. 26 osób uznano za więźniów politycznych.

Opinie
Mińsk i Chabarowsk, wspólna sprawa?
2020.07.17 16:11

sk,pj/belsat.eu

Aktualności