Było blisko, by światową policją rządził lojalny wobec Kremla generał


Moskwa perfekcyjnie wykorzystuje demokrację w międzynarodowych organizacjach, by umacniać w nich swoje wpływy. Również Interpol bywa narzędziem rosyjskiej polityki.

Na dzisiejszej, specjalnej sesji Interpolu w Dubaju nowym prezydentem światowej policyjnej organizacji został Kim Jong Yang z Korei Południowej. W trzecim głosowaniu wygrał (stosunkiem 60,4 proc. głosów do 39,6 proc.) z rosyjskim kandydatem – generałem Aleksandrem Prokopczukiem. Interpol uniknął w ten sposób ogromnego zamieszania i faktycznego podważenia swojego autorytetu. W przypadku wygranej Rosjanina opuszczeniem szeregów organizacji groziła Ukraina i Litwa. Inne państwa, w tym USA były oburzone, że na czele światowej policji może stanąć człowiek Kremla, jawnie ignorującego zasady ścigania niektórych przestępców, a zarazem wykorzystującego organizację do ścigania oponentów politycznych.

Dzisiejsze wybory odbyły się po ogromnej wpadce Interpolu. Poprzedni szef organizacji, Chińczyk Meng Hongwei przepadł na wiele dni. Później okazało się, że w czasie wizyty w swojej ojczyźnie, Chinach, został zatrzymany przez władze pod zarzutem korupcji. Przyspieszone wybory miały wyprostować sytuację w międzynarodowej policji. Ale, jak się okazało, pojawił się nowy, polityczny problem z rosyjską kandydaturą. Jeszcze do wczoraj wydawało się, że Prokopczuk wygra i wybuchnie nowy skandal. Udało się go uniknąć. Jednak problem rosyjskich wpływów w światowej organizacji służącej współpracy organów ścigania pozostaje aktualny i coraz większy.

Zbieranie szabel

Dla Interpolu zwycięstwo Prokopczuka nie byłoby wcale największą kompromitacją w historii. W czasie II wojny światowej szefem międzynarodowej policji był Reinhard Heydrich, nazista z SS. Dziś organizacja z siedzibą we francuskim Lyonie jest rozbudowaną strukturą współpracy policji z całego świata. W zasadzie pełni rolę koordynatora i pomaga w komunikacji policjantom z różnych państw. Zwłaszcza w walce z przestępcami międzynarodowymi, lub działającymi na skalę światową. Albo przy ściganiu na podstawie międzynarodowych listów gończych.

Generał Aleksander Prokopczuk przez dziesięć lat kierował moskiewskim biurem łącznikowym Interpolu. Źródło: rbc.ua

To potężne narzędzie wpływu. Zwłaszcza dla kraju takiego jak Rosja, który z jednej strony próbuje chronić powiązanych z władzą biznesmenów, lub działających poza prawem agentów służb i współpracujących ze służbami przestępców, a z drugiej strony lubi wykorzystywać instytucję nakazu ścigania wobec opozycjonistów i aktywistów. Także tych z innych krajów, np. z Ukrainy. Nic dziwnego, że to właśnie Kijów najbardziej protestował przeciw kandydaturze Aleksandra Prokopczuka.

– Doskonale wiemy, że Rosja nadużywa kompetencji Interpolu, a wybór Prokopczuka oznacza hybrydowe zagrożenie dla całego świata – ostrzegał na forum Interpolu Arsen Awakow, ukraiński minister spraw wewnętrznych.

Rosja potrafiła jednak zbudować wśród policyjnych delegatów szeroki front poparcia. Moskwa świetnie stosuje narzędzia dyplomacji wobec dużych, światowych organizacji. FIFA, ONZ, OBWE, MKOL, czy nawet szachowa federacja FIDE – wszędzie tam Rosja potrafi forsować swoje idee i kandydatury. Z jednego prostego powodu: umie zbierać głosy. Już sam obszar postsowieckich klientów Rosji to potężna dawka „szabel”.

Wybory szefa światowej policji to show, w którym liczy się mozolne zbieranie poparcia, nawet w małych krajach. Źródło: euronews.com

Do tego należy dorzucić tradycyjnie wspierających Rosję przeciw Zachodowi delegatów z państw arabskich. W tej dyplomacji wykorzystywane są stare sympatie z czasów sowieckich, ale i całkiem nowe, biznesowe powiązania. W Afryce Rosjanie równie skutecznie znajdują ostatnio klientów. Mają sojuszników w Ameryce Łacińskiej (Kuba, Nikaragua, Wenezuela). Nie gardzą nawet poparciem małych, wyspiarskich państewek z Oceanii i Pacyfiku, kupowanych za kredyty, bądź wsparcie w innych instytucjach. Jeśli rosyjskim dyplomatom uda się dodatkowo potargować z Chinami i wymienić poparciem Pekinu w innej sprawie, to Kreml potrafi zbudować przewagę nad Zachodem w głosowaniach na forum światowych organizacji, takich jak Interpol. Tym razem jednak się nie udało.

Długie ręce Kremla

Kiedy Awakow mówił o zagrożeniu hybrydowym, miał na myśli nie tylko ogólnie rosyjską politykę, ale konkretnie doświadczenia generała Prokopczuka. Generał rosyjskiej policji od 10 lat kieruje moskiewskim biurem Interpolu. Zdaniem mediów był związany wcześniej ze Służbą Wywiadu Zagranicznego. I nie byłoby w tym nic dziwnego. Zwykli, rosyjscy policjanci rzadko znają języki obce i przeważnie nie mają doświadczenia w kontaktach międzynarodowych.

Prokopczuk wsławił się jednak wykorzystywaniem Interpolu do nękania przeciwników politycznych Kremla. Za pomocą listów gończych ścigał za granicą (m.in. w Polsce) jednego z czeczeńskich liderów, Ahmeda Zakajewa. Poszukiwał również Billa Browdera, brytyjskiego finansisty, który zapoczątkował antyrosyjskie sankcje oskarżając Moskwę o zamordowanie Siergieja Magnickiego. Browder był nawet na krótko aresztowany w Hiszpanii na podstawie tzw. „czerwonego alarmu”, listu gończego o najwyższym priorytecie.

W 2010 r. na podstawie rosyjskiego listu gończego podpisanego przez gen.Prokopczuka w Polsce zatrzymany był na krótko czeczeński przywódca Ahmed Zakajew. Źródło: rmf24.pl

W 2015 r. Prokopczuk zasypywał władze Interpolu wnioskami o areszt przebywającego w Londynie Michaiła Chodorkowskiego, ex-oligarchy, który po odsiedzeniu wyroku w łagrach, wyjechał z Rosji. Rok później na Cyprze na podstawie listu gończego generała Prokopczuka był aresztowany i wysłany do Rosji Nikita Kułaczenkow, współpracownik opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Gromady drobniejszych biznesmenów, aktywistów i zbiegłych z Rosji urzędników zatrzymywanych za granicą i zawracanych do Rosji nikt nie zliczy. Dodatkowo Kijów wskazywał, że Rosja już próbuje poprzez struktury Interpolu nękać i ścigać ukraińskich aktywistów, polityków i wojskowych zaangażowanych w walkę z rosyjskimi wpływami nad Dnieprem.

Oczywiście Rosja ma prawo ścigać przestępców, a szef Interpolu nie decyduje osobiście o zatrzymaniach i ekstradycji. Ale najwyraźniej większa część światowych policjantów uznała, że tak uwikłane w politykę Kremla przywództwo nie jest im jednak potrzebne.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności