Babaryka: bankier, marionetka czy buntownik?

Wiktar Babaryka jest dla prezydenta Białorusi takim zagrożeniem, że postanowił wyeliminować go z politycznej gry. Bo bankier ma za sobą rozczarowanie i wściekłość Białorusinów, prawdopodobnie wsparcie Rosji, a na pewno białoruskie elity oczekujące zmian.Białoruskie służby zatrzymały dziś Wiktara Babarykę i jego syna Eduarda. Przeszukiwana jest willa bankiera, potencjalnego kandydata na prezydenta pod Mińskiem. Wcześniej służby przeprowadziły kontrole w Biełgazprombanku, którym Babaryka zarządzał przez ostatnie dwadzieścia lat.

Aktualizacja
Główny konkurent Łukaszenki zatrzymany. W jego domu trwa przeszukanie
2020.06.18 10:14

To pokazuje, że Alaksandr Łukaszenka poważnie obawia się bankiera. Wyciągnął przeciw niemu najpotężniejsze działa. Służby specjalne już ryją w dokumentach i szukają haków. Grzmiąc, że skończył się czas „spasionych burżujów”, Łukaszenka miał na myśli właśnie Babarykę. Prezydent sugeruje, że bankier jest marionetką Kremla.

Logika tych działań doprowadzi do tego, że wybory 9 sierpnia będą plebiscytem jednego kandydata: Alaksandra Łukaszenki. Prezydent właśnie przegrywa ten plebiscyt. Po aresztowaniu i zablokowaniu kandydatury blogera Siarhieja Cichanouskiego, który miał za sobą autentyczne poparcie i entuzjazm Białorusinów, władza pokazała, że nie rozumie nastrojów społecznych.

Wiadomości
Karaluchowi – STOP! Jak białoruski bloger rzucił wyzwanie Łukaszence
2020.06.09 14:29

Teraz, rozpoczynając nagonkę na Wiktara Babarykę pokazuje, że nie rozumie również elit. Wspierających ją i korzystających z rządów Łukaszenki.

Bankier w Tesli

Mówi o sobie, że jest chłopakiem z robotniczej dzielnicy. Przez dwadzieścia ostatnich lat zarządzał jednym z większych banków na Białorusi, trzecim pod względem wysokości aktywów Biełgazprombankiem. Jest więc częścią białoruskiej elity. Mówi, że Białorusinów łączy jedno: naprawdę chcą zbudować niepodległe państwo.

Karierę zrobił jednak w rosyjskim banku. I to takim, który należy do struktur finansowych Gazpromu, koncernu bezpośrednio zainteresowanego w utrzymaniu wpływu na białoruską energetykę. Z walczącą z reżimem od wielu lat opozycją nie ma nic wspólnego. A jednak właśnie został jednym z głównych wrogów Alaksandra Łukaszenki. Sądząc po atakach rządowych mediów i działaniach władz – większym wrogiem niż cała dotychczasowa opozycja razem wzięta.

Wiktar Babaryka to postać pełna sprzeczności. Ze świeżymi i ciekawymi poglądami i odpowiednim doświadczeniem. Jako prezes dużej instytucji finansowej ma na starcie doświadczenie niepodważalnie bogatsze, niż to, które miał były dyrektor prowincjonalnego sowchozu, Alaksandr Łukaszenka, kiedy wkraczał do polityki.

Wiadomości
Białoruś: Zablokowano konto komitetu wyborczego Babaryki
2020.06.17 20:23

Babaryka to wciąż tajemnica. Mnożą się wokół niego spekulacje: czy jest sparing-partnerem Łukaszenki? Kimś, kogo władza wystawiła, by zebrał głosy niezadowolonych, a na finiszu poddał się, lub dał się skompromitować. A może jest pionkiem Władimira Putina? Na co może wskazywać jego biznesowa kariera. Czy może kimś, kto jak na białoruskie warunki zawodowo i finansowo osiągnął tyle, że zwyczajnie ma dość i chce coś zmienić. Kimś, kto dzięki kontaktom z zagranicznym biznesem ma otwarty umysł i wizję Białorusi innej, niż ta wciąż tkwiąca w sowieckiej przeszłości, szamocząca się na krótkiej uwięzi Kremla.

 

Wysiadający z potężnych SUVów, opasani garniturami dyrektorzy, wiecznie zajęci prezesi, sprawiający wrażenie zawsze na coś wściekłych wysocy urzędnicy – to jest naturalne środowisko Babaryki. Z, co najmniej, pięciozerowymi dochodami w dolarach należy również do nielicznej finansowej elity Białorusi. Daleko mu wprawdzie do rosyjskich, czy ukraińskich oligarchów i putinowskiej nomenklatury, ale i tak stać go na wakacje w najdroższych, śródziemnomorskich kurortach, duży dom pod Mińskiem i wartą wg. katalogów (zależnie od wersji) ok. 100 tys. euro Teslę X, którą chwalił się na Twitterze.

Może chciał pokazać, że bliżej mu do Elona Muska, niż do preferujących wielkie, czarne mercedesy dyrektorów z Mińska (sam jeździł wcześniej terenową toyotą). Tyle, że Alaksandra Łukaszenkę trudno na Białorusi wyprzedzić motoryzacyjnie. Prezydent też ma teslę i również się nią chwalił. Babaryka różni się jednak od typowych przedstawicieli białoruskiej nomenklatury nie tylko motoryzacyjnymi gustami.

Neoliberał z Gazpromu

Większość dyrektorów i prezesów wyznaje złotą zasadę: ciszej jedziesz, dalej zajedziesz. I nie tylko nie udziela się medialnie, ale wręcz kryje się ze swoimi poglądami i opiniami. W końcu patentem Łukaszenki na długoletnie rządy jest regularna czystka i wymiatanie nomenklaturowych elit pod byle pretekstem. Lepiej więc pretekstu nie dawać i spokojnie bogacić się w cieniu.

Wiktar Babaryka.
Zdj. Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Babaryka jest inny. Regularnie zabierał głos publicznie. Udzielał wywiadów i to nie tylko rządowym mediom. Także tym rosyjskim, a nawet niezależnym. I to nie tylko tym zajmującym się wyłącznie sprawami bankowymi. W lutym 2019 r., a więc daleko przed kampanią wyborczą i decyzją o kandydowaniu przeciwko Łukaszence, ówczesny prezes zarządu Biełgazprombanku krytykował sowiecką przeszłość i mówił, że indywidualizm jest najważniejszy. Kiedy mówi o gospodarce, wychodzi z niego klasyczny liberał.

– Bogaćcie się! – odpowiedział na pytanie, co powiedziałby białoruskim przedsiębiorcom.

Wyrażanie takich, neoliberalnych, thatcherowskich wręcz poglądów w łukaszenkowskiej Białorusi brzmi jak herezja. Nie jedyna. Babaryka już rok temu opowiadając o białoruskiej niepodległości tłumaczył, że była na nią szansa po rozpadzie ZSRR. I, opowiadając o filmie „Manderlay” Larsa von Triera tłumaczył, że na Białorusi zdarzyła się taka sytuacja, jak w owym filmie: wyzwoleni niewolnicy nie potrafili być wolni.

Cień Putina

Już później, kiedy Babaryka zdecydował się kandydować, najczęściej słyszał pytanie: czy jest kandydatem Kremla? Na to wskazuje jego kariera w Biełgazprombanku, spółce zależnej rosyjskiego Gazprombanku, a więc struktury powiązanej z Gazpromem.

– Wybierze mnie białoruski naród – odpowiada najczęściej bankier. Stwierdził również: – Nie chcemy żadnej lustracji i rozliczania, ale 26 lat to wystarczająco długo, niech ta władza sobie spokojnie odejdzie.

Tylko, że Łukaszenka nie ma zamiaru nigdzie odchodzić. Ani pozwolić bankierowi dłużej wygadywać herezje. Prezydent Łukaszenka już uruchomił państwową machinę, by Babaryce drogę do wyborów zablokować, a jego samego zniszczyć.

Zniszczenie bankiera będzie zadaniem trudniejszym, niż prowadzona od połowy lat 90. wojna Łukaszenki z demokratyczną opozycją. Trudniejsze nawet niż zablokowanie blogera Siarhieja Cichanouskiego. Babaryka to nie uwielbiany przez ulicę, ale jednak do niedawna anonimowy, samotny wilk, który nagle podjął walkę z władzą. To również nie „zawodowy” opozycjonista.

Wywiad
Wiktar Babaryka: chcę być prezydentem-menadżerem Białorusi WYWIAD
2020.06.01 08:34

 

Jest z elity władzy, a więc to ktoś, kto stworzył wyłom i precedens w monolicie. Dał zły przykład. W dodatku Babryka jest bez wątpliwości powiązany z rosyjskim, państwowym biznesem. Zarządzając przez dwie dekady aktywami Gazpromu na Białorusi musiał zdobyć lojalność zarządu jednego z najważniejszych przedsiębiorstw w rosyjskiej gospodarce. Gazprom nie raz udowadniał, że służy politycznym interesom Kremla. Czy to prowadząc „wojny gazowe” z Ukrainą i Białorusią, czy realizując wielkie projekty typu Nord Stream w Europie. Nie ma powodu uważać, że spółka Gazprombanku w Mińsku jest odstępstwem od normy. A zarządzający nią prezes nie był lojalny wobec imperium Gazpromu i interesów Kremla.

Decydując się na frontalny atak na Babarykę, Łukaszenka komplikuje sobie relacje z Moskwą. Białoruski prezydent otwarcie wskazuje, że Babaryka jest pionkiem Putina. Wysłał do Biełgazprombanku kontrole służb, zatrzymał bankiera. Odgraża się nacjonalizacją banku, a to oznacza wojnę.

To bardzo czytelna próba pozycjonowania się Łukaszenki, jako obrońcy niepodległości Białorusi. Dla Rosji takie panicznie działania białoruskiego prezydenta i siłowa rozprawa z przeciwnikami będą podwójnie korzystne. Raz, że postawią Łukaszenką pod ścianą i nie będzie miał innej, niż rosyjska alternatywy. Dwa, że wystraszona prześladowaniami, bądź co bądź “swojego” bankiera, białoruska nomenklatura widząc odwagę Babaryki pierwszy raz od lat zacznie wątpić w Łukaszenkę, jako jedynego gwaranta stabilności systemu.

Opinie
Rozgniewany lud idzie zburzyć mury
2020.06.01 17:54

Michał Kacewicz/belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności