27 czerwca dwie rosyjskie rakiety spadły na miasto Krzemieńczuk w środkowej Ukrainie. Jednym z celów było centrum handlowe Amstor, w którym wybuchł potężny pożar. Według agencji informacyjnej UNIAN, zginęło co najmniej 20 osób. 40 osób zaginęło, a 25 znajduje się w szpitalach.
Po ostrzale wybuchł pożar, który objął 10 300 metrów powierzchni. Ogień gasiło 57 wozów strażackich i prawie 400 strażaków z obwodu połtawskiego, kirowogradzkiego i czerkaskiego.
Rosjanie zaprzeczyli, że to oni stali za atakiem rakietowym. Potem oświadczyli, że uderzyli bronią precyzyjną w magazyn amunicji, a w momencie ataku w centrum handlowym nie było ludzi. Jednak ich wersji zaprzeczają nagrania z kamer i relacje świadków.
Według ukraińskich władz, podczas ataku rakietowego w Amstorze mogło być od 200 do 1000 osób. Części z nich udało się uciec bo sąsiednich schronów, ale wiele osób zostało w środku. Rodziny, bliscy i zwyczajni mieszkańcy Krzemieńczuka składają przed miejscem tragedii kwiaty i dziecięce zabawki na znak pamięci.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podkreślił, że Rosjanie zaatakowali obiekt cywilny w celu zastraszenia ludności. Z kolei Emmanuel Macron nazwał działania Rosjan zbrodnią wojenną.
Rzecznik prasowy dowództwa Sił Powietrznych Ukrainy Jurij Ihnat poinformował, że w Krzemieńczuk uderzyły rakiety Ch22 wystrzelone z bombowca Tu-22M3 nad obwodem kurskim.
W odpowiedzi na atak rakietowy na Krzemieńczuk, zwołana została Rada Bezpieczeństwa ONZ. Sytuację omówili też przywódcy państw G-7.
Nowa fala intensywnych ostrzałów rakietowych cywilnych obiektów na Ukrainie rozpoczęła się w sobotę.
Raman Łuhouski, Sasza Alter/belsat.eu