Więzienna hierarchia i zakaz języka białoruskiego. W takich warunkach wyrok odsiaduje Siarhiej Cichanouski


Białoruski reżim przetrzymuje więźniów politycznych w nieludzkich warunkach i wciąż szuka sposobów, by jeszcze bardziej pogorszyć ich sytuację. O tym, jak traktuje się więźniów politycznych w kolonii nr 15 w Mohylewie, Biełsatowi opowiedział mężczyzna, który przebywał za kratami ponad dwa lata, sam doświadczył znęcania się i widział, jak zastraszani są opozycjonista Siarhiej Cichanouski i dziennikarz Dzianis Iwaszyn.

Калонія № 15
Zdjęcie ilustracyjne. Komisja z wizytą w kolonii karnej nr 15. Mohylew, Białoruś. 16 marca 2023 roku.
Zdj. Minjust.gov.by

Andrej (imię zmienione) został skazany za zwykłe artykuły „polityczne”, odbywał karę w kolonii karnej nr 15 w Mohylewie. Niedawno został zwolniony i obecnie przebywa poza Białorusią. Anonimowo opowiedział Biełsatowi o tym, co dzieje się w kolonii, gdzie według obliczeń naszego rozmówcy przebywa około 1800 więźniów, w tym około 360-370 politycznych.

„Niski status”

Więźniowie polityczni, którzy są szczególnie nielubiani, otrzymują „niski status”. Przebywają oni w jeszcze surowszych warunkach niż inni skazani, dostają też żółtą naszywkę „skłonny do ekstremizmu” (organizacje praw człowieka nie zawsze uznają daną osobę oficjalnie za więźnia politycznego). Na osoby z taką naszywką administracja więzienna zwraca więcej uwagi, są one też na przykład pozbawiane paczek i prawa do odwiedzin bliskich, mają zakaz wychodzenia na podwórko i udziału w więziennych zawodach, nie mogą chodzić na więzienne koncerty (z wyjątkiem świąt państwowych), ani odwiedzać kaplicy (mogą to zrobić tylko wtedy, gdy duchowny przyjeżdża do kolonii). Żółtą naszywkę mogą otrzymać nie tylko osoby skazane z powodów politycznych, ale wszyscy ci, którzy w przeszłości otrzymali karę za wykroczenie związaną z udziałem w „nielegalnych imprezach masowych” (obecnie art. 24.23 Kodeksu Wykroczeń Białorusi, wcześniej art. 23.34).

Władze kolonii nie tylko sprzyjają zasadom więziennej hierarchii, ale je same je popularyzują: ich działania przyczyniają się do upowszechnienia się więziennej tradycji nadawania więźniom politycznym tzw. niskiego statusu. Wcześniej „niski status” nadawano osobom skazanym (lub – w przypadku aresztów śledczych – oskarżonym) za przestępstwa seksualne, ale obecnie nie ma ścisłych kryteriów, a administracja więzienna wykorzystuje go do wywierania presji na więźniów politycznych. Więźniom o takim statusie stwarzane są jeszcze surowsze warunki. Muszą sprzątać toalety i wynosić śmieci, inni więźniowie nie mogą niczego od nich brać. Jeśli taka sytuacja miałaby miejsce, administracja zostanie o tym poinformowana przez donosicieli, a polityczni zostaną za to ukarani.

Wywiad
Obserwatorzy, feści i czaj. Były więzień polityczny o tym, jak przetrwać w kolonii karnej
2021.03.04 12:49

„Niski status” można otrzymać za nic. Jak mówi Andrej, to administracja zaczęła rozpowszechniać informacje o rzekomym „niskim statusie” więźnia politycznego Dzianisa Iwaszyna: naczelnik kolonii Alaksiej Łazarewicz powiedział, że wie, że Iwaszyn siedział w areszcie śledczym z „niskim statusem”, więc będzie miał taki status również w kolonii. Andrej twierdzi, że Iwaszyn nie miał „niskiego statusu”, ponieważ w kolonii było wiele osób, które wcześniej z nim siedziały i mogły to potwierdzić. Według naszego rozmówcy administracja więzienna po prostu „nie lubi” Iwaszyna. Wszyscy „ekstremiści” mimo to rozmawiali z Iwaszynem, więc zaczęto go zamykać w karcerze, a na koniec nagle został przeniesiony – decyzję argumentowali rzekomą koniecznością „podpisania dokumentów”.

Pobicie na porządku dziennym

Kiedy Iwaszyn wrócił, był wyraźnie pobity, „całe ciało miał sine”. Powiedział, że został pobity jeszcze w kolonii w Mohylewie i postanowiono nie trzymać go w Grodnie, ponieważ było widać, że ucierpiał. Administracja kolonii w Mohylewie ostatecznie zrzuciła ślady pobicia na fakt, że dziennikarz „wypadł z pociągu”, gdy wieziono go do Grodna. Inni więźniowie uważają to wyjaśnienie za nieśmieszny żart. Po powrocie Iwaszyn raz po raz trafiał do karceru, a następnie przewieziono go do więzienia w Żodzinie. Andrej dodaje, że „Dzianis się trzymał, bo nic innego mu nie pozostało. To dobry człowiek”.

Wiadomości
Białoruskiemu dziennikarzowi zaostrzono warunki odbywania kary w tajnym procesie
2023.07.28 11:40

Bywa, że administracja prowokuje więźniów politycznych w taki sposób, by otrzymali oni „niski status”. Kiedy Siarhiej Cichanouski został przeniesiony do kolonii w 2022 roku, natychmiast zamknięto go w karcerze, a następnie wysłano na „kwarantannę”. Namówiono przebywających w „kwarantannie” więźniów, by nie pozostawiono Cichanouskiemu innego miejsca do jedzenia niż przy jednym stole z więźniami o „niskim statusie”, a w celu nadzoru zostały ustawione kamery. Wszyscy zostali ostrzeżeni, że będą mieli spore problemy, jeśli odezwą się do Cichanouskiego choć słowem. Kiedy przyszedł i odmówił siedzenia z więźniami o „niskim statusie”, został wysłany z powrotem do karceru.

Niektórzy „niepolityczni” próbowali jednak z nim rozmawiać, za co byli „łamani” – tak Andrej nazywa pobicia z prawdziwymi złamaniami, po których ludzie długo przebywali w szpitalu (skąd nie byli wypuszczani, aby inni nie widzieli śladów pobicia).

Nie jest to odosobniony przypadek pobicia. Więzień polityczny Dzmitryj Iwaszkou trafił do karceru jeszcze przed kwarantanną. Został dotkliwie pobity, złamano mu rękę zatrzaskując ją w drzwiach. Leżał w szpitalu przez około miesiąc, aby nie nikt nie zobaczył śladów pobicia. Później został przeniesiony do więzienia nr 4 w Mohylewie

Wiadomości
Proreżimowe media białoruskie opublikowały wideo z Siarhiejem Cichanouskim
2023.07.05 19:48

Karcer i żółta naszywka grozi za wszystko

W karcerze więźniowie przebywają miesiącami. Andrej wspomina, jak jeden z współwięźniów otrzymał paczkę z Polski i tylko za to został wtrącony do karceru – bo „niby czemu Polacy mu coś wysyłają”. W karcerze ściany są gołe, można tylko spać, siedzieć, chodzić i jeść trzy razy dziennie. Jednak zaśnięcie w tych warunkach jest niemal niemożliwe – jest tam zimno i śpi się na drewnianych deskach. Prawie wszystko jest zabronione, a więźniowie tam przebywający nie dostają nawet papieru, by móc napisać skargę.

Niektórzy siedzą w karcerze miesiącami niemal bez przerwy. Jeden z więźniów został tam zamknięty na trzy miesiące i otrzymał status „ekstremisty”, ponieważ w rozmowie z innym więźniem wyraził swoje oburzenie co do kłamstw na temat wojny na Ukrainie upublicznianych przez rosyjski kanał telewizyjny. Według Andreja status „skłonnego do ekstremizmu” jest udzielany za najmniejszy przejaw niezgody z władzami lub sprzeciw wobec wojny.

Andrej chciałby opowiedzieć o kilku innych znanych więźniach politycznych, ale ci poprosili, aby nie wymieniać ich nazwisk, ponieważ mogą automatycznie zostać ukarani 10 dniami w karcerze – taka kara grozi nawet za życzenia urodzinowe umieszczone na kanałach w Telegramie uznanych przez władze za „ekstremistyczne”. Jeden ze znanych więźniów z niepełnosprawnością poprosił Andreja, by ten powiedział, że „wszystko u niego w porządku” i zaoszczędził mu dodatkowej kary.

Niemal wszyscy więźniowie polityczni są pozbawieni praw do otrzymywania paczek. Jak mówi Andrej, jeśli nie sto procent, to prawie wszyscy więźniowie polityczni są pozbawiani prawa do pierwszej paczki. W zależności od reżimu panującego w ośrodku karnym, więźniowie mają prawo do kolejnej paczki po kilku miesiącach, ale ponieważ przesyłki mogą być przekazywane tylko w określonych odstępach czasu, zdarza się, że więźniowie pozbawieni są również drugiej i trzeciej paczki – w efekcie mogą pozostać bez paczek nawet przez rok. Administracja może ich pozbawić również prawa do wizyt bliskich.

Reportaż
„Polityczni dyktują tu zasady”. Jakie warunki panują w mińskim areszcie śledczym przy ul. Waładarskiego
2022.09.29 14:28

Więźniowie polityczni mają praktycznie zakaz robienia zakupów w więziennym sklepie. W przypadku braku paczek od rodziny zakupy w sklepie są jedynym źródłem uzupełnienia standardowej żywności. W więziennym sklepie można kupić tylko proste produkty, takie jak herbatniki czy zupki błyskawiczne, niektóre owoce (ale nawet jabłka zniknęły ze sprzedaży, gdy Białoruś przestała importować je z Polski). Więźniowie polityczni jako osoby „wielokrotnie naruszające regulamin” mogą kupować w sklepie tylko bardzo ograniczoną ilość żywności – na kwotę ok. 80 białoruskich rubli miesięcznie (ok. 100 zł).

Kierownik kolonii w Mohylewie postanowił niedawno, że więźniowie polityczni będą wpuszczani do sklepu dopiero po więźniach o „niskim statusie”. Ale czy według więziennej hierarchii nie zostaną później ukarani za robienie zakupów po więźniach o „niskim statusie”? Jak twierdzi Andrej, 85-90 procent więźniów politycznych odmówiło skorzystania ze sklepu na takich warunkach. Trwa to już od jakiegoś czasu (Andrej nie wie, czy ta zasada została zniesiona), a jest to tak naprawdę zakaz robienia zakupów, co bardzo utrudniło życie więźniom politycznym.

Problemy w kwestii pomocy medycznej

Jeśli ktoś po prostu się przeziębił, może zapisać się do internisty lub pielęgniarki na kolejny dzień, ale nie ma gwarancji, że naprawdę uda się dotrzeć na wizytę. Bywa, że próby trwają kilka dni i nie udaje się spotkać z lekarzem, bo ten dokądś wyjechał. Bywa, że na wizytę u dentysty czeka się rok, jeśli problem nie jest tak prosty jak usunięcie zęba. Ostatnio zaczęły się problemy z lekami: najpierw więźniowie polityczni mogli otrzymywać paczki medyczne z różnymi lekami, ale teraz mogą otrzymać tylko „walerianę, czy pyralginę”. Inne leki są wykreślane z list sporządzanych przez więźniów: „Mamy to, nie trzeba tego wpisywać”

Wiele osób umiera w kolonii. Andrej wspomina, że podczas jego pobytu w kolonii zmarło około 10 osób – nie politycznych, ale zwykłych więźniów. Zdarzyło się, że cztery osoby zmarły w ciągu trzech tygodni. Czasami więźniowie umierają na ulicy: jeden zmarł w drodze do cerkwi w Wielkanoc. Częste inspekcje nie poprawiają stanu więźniów – chyba że, jak wspomina Andrej, na czas inspekcji administracja poprawia sytuację na pokaz. Raz podczas kontroli więźniowie dostali czebureki, po kontroli nikt ich już nie widział.

W więzieniu zabrania się mówić po białorusku. Iwaszyn przez długi czas nie otrzymywał pozwolenia na połączenie, a kiedy udało mu się zadzwonić, natychmiast zakończono jego rozmowę – mówił w języku białoruskim. A, jak wspomina Andrej, inny więzień polityczny Mikoła Papiek, który został przeniesiony do kolonii po odbyciu części kary „chemii domowej” – pracy na rzecz państwa połączonej z ograniczeniem wolności, był kilkakrotnie zamykany za meldowanie się strażnikom w języku białoruskim.

Raport
Wilcze Nory. Jak najcięższa kolonia dla narkomanów została więzieniem politycznym
2022.06.01 15:49

„Ekstremiści” nie mogą uczyć się języków obcych. We wrześniu 2023 roku więźniom politycznym zaczęto zabierać różne książki, takie jak podręczniki do języka angielskiego czy książki historyczne. Jak twierdzi Andrej, wiele osób na tym cierpi: około 80 proc. politycznych uczy się angielskiego w kolonii, nawet emeryci.

W kolonii są pracownicy, którzy szczerze nienawidzą więźniów politycznych, a także tacy, którzy im współczują. Andrej wspomina dwóch lekarzy, którzy na widok żółtego identyfikatora reagują złością: przeklinają i mówią, że pacjent symuluje. Również kierownik kolonii nie toleruje politycznych – często na nich krzyczy używając wulgaryzmów. Prawie wszyscy pracownicy kolonii kłócą się ze sobą na co dzień – po prostu się nie lubią. Ale są też tacy, którzy są „są z nami”, zauważa Andrej: zna co najmniej czterech strażników, którzy szczerze wyrażali swoje współczucie dla więźniów politycznych, a nawet słyszał, jak zastanawiali się między sobą, „kiedy to wszystko się skończy”.

Historie
„Tu nie wytrzymują długo nawet strażnicy”. Kolonia w Nowopołocku to jedno z najsurowszych miejsc na Białorusi
2022.10.25 15:05

Aleś Nawaborski, ksz/ belsat.eu

Aktualności