Odciętemu od zachodnich kredytów reżimowi Alaksandra Łukaszenki brakuje pieniędzy i chce ich szukać na giełdzie w Moskwie – poinformował opozycyjny Narodowy Zarząd Antykryzysowy. Przestrzega on, że obecne władze Białorusi nie są uznawane na arenie międzynarodowej i wartość emitowanych przez nie dokumentów będzie zaskarżana.
Narodowy Zarząd Antykryzysowy przypomniał, że “cena euroobligacji Białorusi spada i rośnie ryzyko, że państwowe obligacje kraju przestaną być wypłacane. Z każdym dniem reżimu Alaksandra Łukaszenki rośnie ryzyko niespłacenia długów zaciągniętych przez Białoruś”.
– Rozumiemy przez to, że reżimowi zostało mało pieniędzy. Aparat represji potrzebuje ich więcej i więcej. Na pensje dla budżetówki trzeba już zaciągać kredyty, czekają nas masowe zwolnienia – podkreślił Paweł Łatuszka, przewodniczący Narodowego Zarządu Antykryzysowego, były minister kultury i ambasador Białorusi w Polsce i Francji.
Według niego w ciągu 27 lat polityki ekonomicznej Łukaszenki państwo zostało doprowadzone na skraj niewypłacalności.
– Nielegalne władze rozumieją, że Europa i Stany Zjednoczone nie dadzą nowych pieniędzy. Fundusze inwestycyjne pozbywają się białoruskich obligacji, a Narodowy Zarząd Antykryzysowy robi wszystko, by unieważnić obligacje emitowane przed wyborami – powiedział Łatuszka.
Według źródeł opozycji białoruskie obligacje skarbu państwa mają być na Moskiewskiej Giełdzie sprzedawane za pośrednictwem Sbierbanku i WTB.
– Przypominamy rosyjskim bankom, że obecny rząd Białorusi i kierownictwo Banku Narodowego nie mają legitymizacji społecznej. Władze kraju są nieuznawane przez większość państw i nie mają prawa zaciągać kredytów w imieniu Republiki Białoruś. Wszystkie umowy nielegalnych władz będą zaskarżone. Narodowy Zarząd Antykryzysowy inicjuje też kontrolę umów rosyjskich banków z nielegalnymi władzami. Może ona doprowadzić do poważnych skutków, włącznie z sankcjami Unii Europejskiej i USA przeciwko bankom, które będą emitować białoruskie obligacje skarbowe – podkreślił Paweł Łatuszka.
mh,pj/belsat.eu