Plut. Józef Tryjankowski - tytan pracy organicznej KOP na kresach II RP


90 lat temu, 26 lutego 1933 roku na styku granic Polski, Łotwy i ZSRR konsekrowano kościół. Powstał on dzięki pracy i poświęceniu żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza, z inicjatywy Józefa Tryjankowskiego, dowódcy strażnicy Czuryłowo. Nie był to jednak jedyny jego dobry uczynek dokonany w najbardziej wysuniętym na północny wschód zakątku II Rzeczypospolitej.

Postawienie pierwszego polskiego słupa granicznego nad Dźwiną. 1922 rok. Źródło: Świat, Nr. 4, 1923

“Siał ziarno miłości bliźniego, kultury i ducha polskiego”

Przebieg wschodniej granicy II RP został ustalony w wyniku wojny polsko-bolszewickiej i pokoju ryskiego, a wytyczony w terenie już w 1922 roku. Granicy tej od jesieni 1924 r. strzegł nowo utworzony Korpus Ochrony Pogranicza. 5. batalion KOP, którego siedziba znajdowała się w Łużkach, odpowiadał za ochronę północnego odcinka granicy, biegnącego wzdłuż Dźwiny. Terenu w pobliżu skrzyżowania trzech granic strzegła strażnica Czuryłowo, której dowódcą był plutonowy Józef Tryjankowski.

Poza bezpośrednimi obowiązkami związanymi z ochroną granicy państwowej, udzielał się on również społecznie, do czego zachęcał także swoich podwładnych. I właśnie tę pracę na rzecz społeczności wiejskiej warto przybliżyć.

Sierżant Józef Tryjankowski. Źródło: Zbiory krajoznawcy Kastusia Szytala.

Józef Tryjankowski urodził się w 1902 roku, na pogranicze trafił pod koniec lat 20-tych. W latach służby był aktywnym korespondentem pisma podoficerskiego „Wiarus”, które w latach 1934-1939 wydrukowało 36 jego korespondencji, pisał także do pisma „Żołnierz Polski”. Dzięki temu mamy wiele zapisków i zdjęć, które świadczą o działalności KOP i życiu na pograniczu II Rzeczypospolitej.

W 1930 r. staraniem Tryjankowskiego uporządkowano cmentarz poległych żołnierzy Wojska Polskiego w Dragunach, poległych w 1919 r. w wojnie polsko-bolszewickiej. Cmentarz był zapuszczony, nieogrodzony, po grobach często wałęsało się bydło. Dzięki inicjatywie Tryjankowskiego udało się pozyskać drewno na płot, po czym dowódca zwrócił się do swoich podwładnych: „Reszta zależy od was!”.

Cmentarz wojskowy w Dragunach. Źródło: Żołnierz polski, Nr. 9, 01.03.1931.

W ciągu dwóch tygodni zapomniany cmentarz zyskał nowy wygląd. Postawiono nowe ogrodzenie i krzyż. Poświęcenie cmentarza i krzyża odbyło się w Dzień Zaduszny, 2 listopada 1930 r., w obecności żołnierzy, przedstawicieli władz lokalnych i miejscowej ludności. Również tego dnia poświęcono świetlicę dla żołnierzy strażnicy, gdzie mogli gromadzić się w czasie wolnym od służby.

– Przedstawiając pokrótce wam naszą pracę pozasłużbową postanowiłem zaapelować do was, drodzy „kopiści”, byście się rozejrzeli na waszych odcinkach, a z pewnością znajdziecie niejedną zapomnianą mogiłę z ostatniej wojny. Przy dobrej chęci wszystko się da zrobić – pisał do gazety jeden z podwładnych Tryjankowskiego.

Pomnik żołnierzy poległych w czasie wojny polsko-bolszewickiej w Drahunach. Źródło: Żołnierz polski, Nr. 30, 26.07.1931.

Już w następnym roku staraniem plutonowego wzniesiono na cmentarzu nowy, godny pomnik. Uroczysta konsekracja odbyła się w niedzielę 28 czerwca 1931 r. w obecności licznie zgromadzonej ludności. Podczas kazania proboszcz z Leonpola „przedstawił obraz życia obywateli polskich na kresach Rzeczpospolitej, przeciwstawiając temu los nieszczęsnej, kolektywizowanej ludności za Dźwiną”.

Cmentarz wojskowy w Dragunach. 2020 rok.
Zdj. Zmicier Łupacz/belsat.eu

Pomnik odsłonił nauczyciel z Leonpola Waniewicz, który wcześniej opowiedział krótką historię pułku, w którym służyli polegli żołnierze. Na zakończenie uroczystości plutonowy Tryjankowski podziękował wszystkim, którzy pomogli w budowie pomnika i przekazał go władzom gminy Leonpol.

Nawiasem mówiąc, ten pomnik zachował się do dziś, w 2020 roku został ponownie odrestaurowany ze środków państwa polskiego.

Fotoreportaż
W Brasławiu i Miorach oddano cześć żołnierzom WP poległym w 1920 r.
2020.07.17 15:16

12 czerwca 1932 r. staraniem dowódców strażnicy Czuryłowo i Ustrzeż zorganizowano duży festyn dla ludności wsi Czemery. Podczas tej uroczystości poświęcono przydrożny krzyż – w miejsce starego, który zeszłej zimy zgnił i został powalony przez wicher. Impreza trwała do czwartej nad ranem.

Z inicjatywy Tryjankowskiego przygotowano wiele różnych imprez dla mieszkańców pogranicza. Czasami były one płatne, ale dochód szedł na cele publiczne i charytatywne.

Dowódca strażnicy Czuryłowo Józef Tryjankowski karmi gołębie na placu przed strażnicą. Źródło: Żołnierz polski, Nr. 2, 11.01.1933.

15 stycznia 1933 r. żołnierze strażnicy w Czuryłowie zorganizowali przyjęcie bożonarodzeniowe dla biednych dzieci z okolicy. Każde z dzieci, a było ich około 120, otrzymało drobny upominek – parę cukierków i kilka blinów. Niektóre na przyjęcie przyjechały z dość daleka. Dary zostały opłacone ze zbiórki żołnierzy KOP. Wieczorem pokazano płatny spektakl dla dorosłych. Pieniądze z niego zostały przeznaczone na budowę kaplicy lub kościoła w przygranicznej Wiacie. Więcej o tej świątyni opowiemy poniżej.

– Czysty dochód w kwocie 25 zł. przeznaczył dowódca strażnicy, plut. Tryjankowski, na cele budującej się kaplicy na pograniczu odcinków strażnic Czuryłowo i Ustrzeż.

Miło jest pisać o tej zbożnej i społecznej pracy kilkunastu ludzi z dzielnym podoficerem, jakim jest plut. Tryjankowski, na czele, którzy rzuceni w bezdrożne i głuche kresy, sieją zdrowe ziarna miłości bliźniego, kultury i ducha polskiego, wyświadczając państwu nieocenione wprost przysługi – pisała prasa II RP.

W 1934 r. z pomocą KOP zbudowano w Czuryłowie nową szkołę, ponieważ stary budynek szkolny nie mógł pomieścić wszystkich dzieci.

Korespondencja o budowie szkoły we wsi Czuryłowo. Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny, 21.10.1934

W 1936 r. żołnierze Korpusu wzięli udział w ogólnopolskiej akcji zbiórki ziemi na Mogiłę Mogił. Kopiec Józefa Piłsudskiego na Sowińcu w Krakowie zaczęto usypywać już po jego śmierci. Była to potężna akcja propagandowa, do której włączyli się obywatele z całej Polski. Do usypania kopca zwożono ziemię z cmentarzy, miejsc bitew, miejsc historycznych z całej Polski, w tym ze wschodnich krańców Wileńszczyzny – w tym z cmentarza w Dragunach.

Uczestnicy pobrania ziemi na Kopiec Piłsudskiego na Sowińcu z cmentarza wojskowego w Drahunach.
Zdj. Józef Tryjankowski. Żródło: Żołnierz Polski: nr 18, 21 czerwca 1936.

Po wsi krążyły wzmożone patrole sowieckie

Ale być może najbardziej znaczącą inicjatywą Tryjankowskiego była budowa drewnianego kościoła we wsi Wiata, położonej na samym skrzyżowaniu trzech granic. Plutonowy słusznie uważał, że umacnianiu państwa polskiego sprzyja nie tylko siła militarna, ale i duchowa. Dlatego wpadł na pomysł wybudowania świątyni trzysta metrów od skrzyżowania granic trzech państw, w miejscu, gdzie kilka wieków temu znajdowała się twierdza, broniąca wschodnich granic Rzeczypospolitej Obojga Narodów przed najazdami moskiewskimi.

Kościół w Wiacie. 2021 rok. Źródło: Franc Siwko/Facebook

Dzięki staraniom Tryjankowskiego i innych ofiarnych osób w 1932 r. rozpoczęto budowę niewielkiego drewnianego kościółka, a w następnym roku, 1933 r., miała miejsce jego konsekracja. Stało się to tuż przed rozpoczęciem Wielkiego Postu, w niedzielę 26 lutego 1933 roku. Tak opisała to ówczesna prasa.

Już od rana zaczęły się zbierać osoby z okolicznych wiosek oraz delegacje z innych parafii na czele ze swoimi duszpasterzami. Kościółek znajdował się około 300 metrów od granicy sowieckiej, na styku granic Związku Radzieckiego, Łotwy i Polski. Uroczystość rozpoczęła się przemówieniem przewodniczącego komitetu budowy, dowódcy strażnicy Czuryłowo Tryjankowskiego, który powitał przedstawicieli władz kościelnych i świeckich, wojsko oraz wszystkich wiernych. Przekazał kościół pod opiekę przedstawicielowi biskupa wileńskiego. Świątynia stała się kościołem filialnym parafii leonpolskiej, a w przyszłości miała stać się ośrodkiem samodzielnej parafii (co jednak nie nastąpiło).

Na uroczystość zgromadziło się ponad półtora tysiąca wiernych, nie tylko katolików, ale także prawosławnych. Większość osób musiała cały czas stać w piętnastostopniowym mrozie, bo mały kościółek nie mógł pomieścić wszystkich.

Budowa słupa zerowego nad Dźwiną na trójstyku trzech granic. Źródło: Biblioteka Narodowa

A co się działo po drugiej stronie granicy, na prawym brzegu Dźwiny? Autor pisze, że była tam wieś licząca około stu domów, jednak tego dnia wydawało się, że wioska wymarła. 

– Z obawy prześladowań nikt z domów nie wychodził, a przez cały czas uroczystości po wsi krążyły wzmożone patrole sowieckie, Takiej to „wolności” doczekali się bracia nasi, oddaleni od nas zaledwie o kilkaset metrów.

Na zakończenie autor artykułu zwraca uwagę na pracę polskiego podoficera: 

– Owocna praca społeczna plut. Tryjankowskiego jest godna uznania. Oby ten dzielny podoficer znalazł liczniejszych naśladowców.

Fotoreportaż
Śladami KOP przez Puszczę Hołubicką. Część I
2021.07.24 08:00

„Bóg, Honor, Ojczyzna”

Następną troską Tryjankowskiego było pozyskanie dzwonu dla kościoła. W 1935 roku zmarł Józef Piłsudski i postanowiono, że dzwon upamiętni marszałka. Plutonowy napisał o tym w prasie, zachęcając innych oficerów i podoficerów do datków na ten cel. O jego akcji dowiedziała się dosłownie cała Polska.

Ludwisarze z Kalisza, którzy odlali dzwon, wykonali swoją pracę za darmo. Dzięki darowiznom udało się również opłacić jego dostarczenie na granicę.

Dzwon «Józef”. Zdjęcie ze zbiorów Muzeum Historyczno-Etnograficznego w Głębokiem.

W krótkim czasie stanęła dzwonnica według projektu wileńskiego architekta Tadeusza Jasińskiego. Tak dzień zawieszenia dzwonu opisał w sam plutonowy.

“Dzień 24 czerwca 1937 roku pozostanie na długo w pamięci nie tylko mieszkańców wsi Wiata, lecz również i okolicznych wsi, osiedli i miasteczek pogranicza nad Dźwiną. Pamięć o tej wzniosłej i wzruszającej uroczystości przekazywać będą swoim dzieciom i wnukom. W dniu tym poświęcony został dzwon imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego, ufundowany na chwałę Bożą i ku czci Wielkiego Marszałka Józefa Piłsudskiego dla kościoła, wzniesionego w latach 1932–34 przez miejscową ludność i żołnierzy KOP, u zbiegu trzech państw: Polski, Łotwy i Rosji.

Już od wczesnych godzin rannych zaczęli napływać liczne pielgrzymki, piesze i na podwodach. Z jednej tylko parafii, oddalonej o 12 kilometrów od Wiaty — Idołty, proboszcz przyprowadził pielgrzymkę, liczącą około półtora tysiąca osób. Jednohektarowy plac kościelny nie mógł pomieścić kilkutysięcznej rzeszy. Obok katolików przybyli również prawosławni i starowiery. Kościół wiatański, dzięki ofiarności korpusów podoficerskich, oraz okolicznych dworków i ludności kresowej zmienił swój wygląd. Wzniesiona została piękna wieża, zaprojektowana przez architekta inżyniera Jasińskiego Tadeusza z Wilna. Drewniany kościół tak wewnątrz, jak na zewnątrz został oszalowany, a ściany zewnętrzne omalowane olejną farbą. Właścicielka majątku Ustrzeż, z okazji poświęcenia dzwonu ofiarowała piękny obraz olejny Matki Boskiej Ostrobramskiej do dużego ołtarza…

Artykuł Tryjankowskiego o poświęceniu dzwonu. Źródło: Wiarus, Nr. 30, 1937.

Młodzież przybrała kościół w girlandy kwiatów i flagi o barwach państwowych i kościelnych. Przy wejściu na cmentarz kościelny wzniesiona została brama, przy której przedstawiciele miejscowej ludności, dzieci i członkowie komitetu powitali przedstawicieli władz państwowych, wojskowych, duchowieństwo, pielgrzymki i rzesze wiernych…

Po tych serdecznych i szczerych powitaniach, jakie cechuje naszych braci kresowych, odbyła się oczekiwana uroczystość poświęcenia dzwonu, którego dokonał ksiądz dziekan Kubsewicz Franciszek z Mior, delegat specjalny arcybiskupa wileńskiego. Rodzicami chrzestnymi dzwonu byli: pani Maria Franciszka Trytkowa i pan pułkownik dyplomowany Lucjan Janiszewski…

Ksiądz dziekan w serdecznych i gorących słowach złożył w imieniu arcybiskupa wileńskiego gorące podziękowanie dla wszystkich korpusów podoficerskich, za ten piękny dar dla kościoła w Wiacie. Po czym, zwracając się do pana pułkownika dyplomowanego Janiszewskiego Lucjana, złożył gorące i szczere Bóg zapłać całej armii polskiej za opiekę nad kościołami na terenie województwa wileńskiego, a w szczególności na jej rubieżach, wzdłuż słupów granicznych.

Z kolei okolicznościowe przemówienie wygłosił ksiądz Jan Zawistowski, były proboszcz leonpolski, a zarazem skarbnik i członek Komitetu budowy kościoła, który rozwinął słowa, umieszczone na dzwonie: „Bóg, Honor, Ojczyzna”.

Artykuł Tryjankowskiego o poświęceniu dzwonu. Źródło: Wiarus, Nr. 30, 1937.

Następnie odbyło się uroczyste nabożeństwo z procesją, podczas której grała orkiestra KOP i odezwał się po raz pierwszy głos dzwonu z wieży kościoła. Po nabożeństwie kilkutysięczna zebrana ludność przy kościele odśpiewała „Boże coś Polskę”. Była to naprawdę wzruszająca chwila, kiedy z piersi tysięcznej rzeszy wydobywał się głos „Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”, a zarazem rozległ się z wieży ubogiego kościoła głos dzwonu. Słyszeli to nie tylko nasi bracia, lecz głos ten słyszany był również dobrze tak w Łotwie, jak i w Rosji…

Po południu odbył się koncert orkiestry KOP i chóru młodzieży wiejskiej. Wieczorem młodzież wiejska odegrała sztuczkę pod tytułem „Przybłęda”, oraz ten sam chór pod przewodnictwem organisty Franciszka Rydziko, odśpiewał na cześć żołnierza polskiego kantatę i „Sztandary Polskie w Kremlu” — Lachmana, po czym na wolnym powietrzu odbyła się wielka zabawa ludowa, która trwała nazajutrz do wschodu słońca…

Wtedy, kiedy po naszej stronie swobodnie bracia nasi mogli się zgromadzić ze wszystkich stron, po stronie sowieckiej ludność tamtejsza również poczęła się gromadzić nad graniczną rzeką Dźwiną, by przypatrywać się wspaniałej uroczystości. Lecz nie pozwolono jej, bo w krótkim czasie została rozpędzona. Przez cały czas niektórzy tylko przypatrywali się uroczystości zza domów.

Inaczej było po stronie łotewskiej, tam swobodnie ludność zgromadziła się nad graniczną Dźwiną i przez cały czas przypatrywała się uroczystościom. Jeden z gospodarzy zauważył: „Gdzież jest ta prawdziwa wolność w Rosji, o jakiej wciąż krzyczą przez radio. My, mieszkańcy pogranicza, najlepiej widzimy na własne oczy co się tam dzieje i żadne hasła nas nie przekonają — nie jest to wolność, lecz niewola, w jakiej nasi bracia za Dźwiną się znajdują.”

Artykuł o dzwonie. Źródło: Wiarus, Nr. 20, 1937.

Dla upamiętnienia tej pięknej uroczystości rozdano wśród ludności – uczestników wydarzenia – 500 sztuk fotografii pamiątkowego dzwonu. Również wykonana została specjalna księga pamiątkowa, w której wpisany został akt fundacji, akt poświęcenia, akt przekazania, kronika kościoła oraz wpisane zostały wszystkie korpusy podoficerskie i osoby, które przyczyniły się do ufundowania dzwonu i  wzniesienia wieży.

Zachęcał do pracy na rzecz wspólnego dobra

W tym samym 1937 r. Józef Tryjankowski został przeniesiony do sztabu pułku KOP Głębokie, który znajdował się w murach klasztoru bazylianów w Berezweczu. Został też awansowany do stopnia sierżanta. W Głębokiem, które były centrum powiatu dziśnieńskiego, podoficer zajmował się m.in. przysposobieniem wojskowym miejscowej młodzieży. W zeszłym roku jednemu z miejscowych historyków udało się znaleźć i kupić na aukcji internetowej zdjęcie instruktorów przysposobienia wojskowego powiatu, wśród których znalazło się też zdjęcie sierżanta Tryjankowskiego.

Instruktorzy przysposobienia wojskowego powiatu dziśnieńskiego. 1937 rok. Źródło: Zbiory krajoznawcy Kastusia Szytala

W dziewiątym numerze czasopisma „Wiarus” za rok 1937 wydrukowano pracę konkursową Józefa Tryjankowskiego, w której podsumowuje on swoje doświadczenia ze służby w wartowni w Czuryłowie.

Pisze tam, że oprócz swoich obowiązków służbowych starał się angażować młodzież wiejską w prace społeczne. Na pierwszy rzut oka była to drobna robota polegająca na sadzeniu drzew przy drogach, dbaniu o groby, naprawianiu mostów, porządkowaniu szkolnych boisk sportowych. Gdy stopniowo przyzwyczaił miejscową ludność do pracy na rzecz dobra wspólnego, przyszedł czas na ważniejsze prace, takie jak otwarcie małego sklepu, przyszłej spółdzielni, budowa szkoły i kościoła.

Rozmieszczenie strażnic 5. batalionu KOP „Łużki” w 1931 r.
Archiwum Straży Granicznej w Szczecinie

Aktywnie zachęcał swoich podwładnych do wykonywania tej pracy. Jednocześnie zawsze omawiał z nimi swoje plany, słuchał ich zdania. I bardzo często, gdy żołnierz kończył służbę i przechodził do rezerwy, a praca jeszcze nie była zakończona, w listach do dowódcy interesował się tym, jak się teraz sprawy mają. Z kolei dowódca interesował się także losami swoich byłych podwładnych: jak ułożyli sobie życie, jaką pracę społeczną wykonują. Aktywnie zachęcał ich do tego w swoich listach.

Często młodzi żołnierze, którzy przybyli na służbę z centralnych i zachodnich regionów Polski, nie mieli pojęcia o tym, jak żyje ludność pograniczna. A zadaniem dowódcy było ich do tego przygotować, aby nie patrzyli z pogardą na białoruskich chłopów.

– Największą wadą takich młodych żołnierzy jest to, że lubią się oni chwalić wysoką kulturą swoich okolic rodzinnych, a szydzić z tutejszej biedy i ciemnoty. Oczywiście, że takie ich postępowanie zraża tutejszych chłopów nie tylko do poszczególnych żołnierzy, ale i do całej strażnicy w ogóle, a zaufanie ludności do załogi, to bodajże najważniejszy czynnik harmonijnej współpracy między ludnością a strażnicą i jest niemal równoznaczne z zaufaniem do władz w ogóle i do państwa – pisał podoficer.

Kościół w Wiacie. 2021 rok. Źródło: Franc Siwko/Facebook

Dlatego początkowo starał się nie dopuścić do kontaktu młodych pograniczników z miejscową ludnością, dopóki odpowiednio ich do tego nie przygotował. Swoim współpracownikom radził, aby stopniowo przyzwyczajali ich do pracy publicznej, tak aby nie tylko byli zewnętrznymi obserwatorami, ale przyczyniali się do pracy na rzecz wspólnego dobra.

Podkreślał też znaczenie ciągłości pracy wśród podoficerów, na wypadek gdyby jeden z nich zastąpił drugiego w służbie. Dzieło rozpoczęte przez poprzednika w żadnym wypadku nie powinno być porzucone przez jego następcę.

Historia
Śladami KOP przez Puszczę Hołubicką. Część II
2021.10.24 11:47

Dalsze losy Tryjankowskiego były pełne dramatów. We wrześniu 1939 przebywał w Wileńszczyźnie, a w czasie sowieckiego ataku przekroczył granicę z Litwą, gdzie został internowany. Po sowieckiej okupacji Litwy w 1940 dostał się do niewoli i przebywał w obozach jenieckich w obwodach smoleńskim, murmańskim i iwanowskim.

Po ataku Niemiec na ZSRR i podpisaniu paktu Sikorski-Majski wstąpił do armii Andersa. Walczył w 3 Dywizji Strzelców Karpackich w stopniu starszego sierżanta, brał udział w bitwie o Monte Cassino. Po demobilizacji zamieszkał w Londynie. Nie wrócił do komunistycznej Polski i już nigdy nie dotarł w miejsca nad Dźwiną, gdzie kiedyś strzegł granicy i starał się polepszyć życie okolicznych mieszkańców.

Mieszkańcy Wiaty w kościele. 2002 rok. Źródło: be.wikipedia.org

Teraz, gdy teren jest wyludniony, w Wiacie pozostało tylko kilku mieszkańców, ale kościół i pomnik w Dragunach nadal stoją. W postawionym 90 lat temu kościele msza święta odprawiana jest tylko raz do roku – 1 listopada, z okazji Dnia Wszystkich Świętych.

Nazwisko Józefa Tryjankowskiego, który wiele zrobił dla mieszkańców tych terenów, zostało zapomniane, ponieważ Sowieci – a po nich reżim Alaksandra Łukaszenkiwymazują z pamięci te karty historii, które nie mieszczą się w ich ideologicznej narracji. Ale dzięki zachowanym i udostępnionym w internecie zbiorom bibliotecznym udało się przestudiować i opisać godną pamięci działalność podoficera KOP.

Historia
30 lat temu zmartwychwstał Kościół na Białorusi. Historia zniszczenia i odbudowy
2021.04.13 16:41

Zmicier Łupacz dla belsat.eu

Aktualności