Osiem miesięcy i trzy różne wojny

Po ośmiu miesiącach wojny jasne jest, że będziemy odliczać kolejne miesięcznice. W miarę porażek Rosja radykalizuje przekaz, a rosyjskie „jastrzębie” przekraczają kolejne granice absurdu. Ukraina stara się kontrolować emocje i szykuje się na ciężką zimę.

Właściwie jeśli odnotowywać ósmy miesiąc od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę, to bardziej należałoby zwrócić uwagę na inny termin. Na drugi miesiąc od wyraźnego przełomu w wojnie. Te osiem miesięcy wojny to bowiem przynajmniej trzy ważne dla jej przebiegu okresy. Trzy różne wojny. Pierwszy to czas blitzkriegu rosyjskiej armii, szokujące Ukraińców i świat wtargnięcie od razu z kilku kierunków. To rosyjskie kolumny pancerne posuwające się na Kijów i buszujące po podkijowskich miasteczkach-sypialniach. W akompaniamencie szumnych zapowiedzi kremlowskiej propagandy, że Ukraina padnie w trzy dni, Ukraina dość szybko się pozbierała.

Jej doświadczona armia, dzięki niewątpliwemu wsparciu wywiadowczemu i szkoleniowemu z Zachodu, skutecznie zatrzymała inwazję Władimira Putina. Okazało się, że Rosjanie zrobili jeśli nie parodię, to przynajmniej kiepską podróbkę szybkiej ofensywy pancernych zagonów Heinza Guderiana z czasów II wojny światowej. Nie powtórzyli nawet szybkiego marszu na Bagdad Amerykanów z czasów II wojny w Zatoce. Ani nie urzeczywistnili nokautującej operacji uderzeń lotniczo-rakietowych, takiej, jaką zrobiło NATO w byłej Jugosławii. Nie udało im się zapanować w powietrzu.

Wszystkie publikowane w mediach tabelki i infografiki obrazujące przygniatającą przewagę Rosji nad Ukrainą w samolotach, czołgach i wojsku, okazały się tylko teorią nie wytrzymującą zderzenia z praktyką pola walki. Ukraina się nie poddała. Mimo masowego eksodusu uchodźców, utraty Chersonia, a potem Mariupola. Wytrwała jako państwo. Prezydent Wołodymyr Zełenski i całe centrum decyzyjne pozostało w Kijowie na swoich stanowiskach. Mimo komplikacji działała komunikacja i administracja. Świetnie sprawdziły się samorządy, biorąc na siebie rolę lokalnych sztabów kryzysowych. Zadziałał system mobilizacyjny. Pierwsza faza wojny od pierwszych godzin 24 lutego do końca marca to czas spektakularnych i wstrząsających opinię światową obrazków i symbolicznych wydarzeń, które już przeszły do światowej historii: obrona Wyspy Węży czy walka o niedopuszczenie do oblężenia Kijowa.

Analiza
Pół roku wojny na Ukrainie. Podsumowanie
2022.08.24 10:00

Trzy fazy

Od samego początku zarysowała się wyraźna przewaga Ukrainy w wojnie informacyjnej. Ukraińcy okazali się świetnie przygotowani na polu, które do tej pory wydawało się zdominowane przez rosyjską propagandę. Potrafili zalać media społecznościowe obrazami chwytającymi za serce, ale podnoszącymi na duchu, czy czasem wręcz humorystycznymi. Potrafili wykreować bohaterów wojennych, jak „ducha Kijowa” – tajemniczego pilota, który nie wiadomo czy istniał, ale na pewno symbolizował przewagę słabszego liczebnie ukraińskiego lotnictwa. Czy pieska-sapera Patrona.

Dużo robił sam Wołodymyr Zełenski, pokazując się niemal codziennie, również na kijowskich ulicach. Podnosił na duchu, spotykał się z zagranicznymi gośćmi i zapewniał, że Ukraina wytrwa. Pierwsza faza wojny skończyła się strategiczną porażką Rosji. Załamał się plan szybkiego zdobycia stolicy i zmiany władzy na prorosyjskich lojalistów. Państwo ukraińskie wytrwało. Symbolicznym momentem kończącym tę fazę był odwrót Rosjan spod Kijowa i z północnej Ukrainy. Na początku kwietnia na jaw wyszły rosyjskie zbrodnie w podkijowskiej Buczy, Irpieniu i innych miejscach.

Druga faza wojny trwająca od wiosny do miała swój moment kulminacyjny, kiedy Rosjanie zdobyli Mariupol, bohatersko broniony przez pułk Azow i inne ukraińskie formacje. W maju Rosjanie okupowali około jednej piątej terytorium Ukrainy. To był czas, kiedy jasne stawało się, że rosyjskie siły powoli się wykrwawiają. Trwały ciężkie walki w Donbasie i na Charkowszczyźnie. Ukraińskie siły zbrojne musiały wycofać się pod koniec czerwca z Siewierodoniecka, a na początku lipca z Lisiczańska. Jak dotąd były to ostatnie z utraconych przez Ukrainę większych miast. Ukraińcy zanotowali też spektakularne sukcesy, zatapiając krążownik Moskwa 13 kwietnia i w ten sposób poważnie ograniczając możliwości inwazji Rosjan na Mikołajów i Odessę (okręt miał służyć za centrum koordynacji działań na wybrzeżu czarnomorskim). Czy też zmuszając Rosjan do porzucenia Wyspy Węży pod koniec czerwca.

Wiadomości
Kadyrow krytykuje dowództwo za klęskę pod Łymanem. Wzywa do użycia atomu
2022.10.01 18:46

W okresie wiosennym ważniejsze było jednak coś innego: ukraińska armia rosła i dostawała pierwsze transze zachodniej pomocy w sprzęcie. Zaczynała go wdrażać i wypracowywać model własnej ofensywy. O kontrofensywie media zaczęły mówić latem przy każdej okazji. Tak często, że mnożyły się pytania: kiedy ruszy? Nie ruszyła jednak z dnia na dzień. Ukraińcy powoli, krok po kroku, wchodzili w tryb odbijania swoich terytoriów: uderzając nową, otrzymaną z Zachodu artylerią i rakietami, w rosyjskie centra dowodzenia i węzły komunikacji. Od sierpnia do września coraz intensywniej. We wrześniu Ukraińcy ruszyli na Charkowszczyźnie, potem na Donbasie i na południu – w obwodzie chersońskim. Każda z tych ofensyw miała innych charakter. O ile we wrześniu udało się odrzucić Rosjan daleko od Charkowa i odbić znaczny obszar z kluczowym miastem Iziumem, to np. w kierunku Chersonia ukraińska ofensywa porusza się mozolnie i ostrożnie. We wrześniu Rosja zaczęła tracić inicjatywę w wojnie. Przeszła na pozycje obronne. Uwidoczniły się braki i problemy: brak ludzi do rotacji na linii frontu, słaba organizacja i kłopoty w zaopatrzeniu.

Wypuszczone jastrzębie

Czarę goryczy w Rosji przelało odbicie przez Ukraińców Łymanu na początku października. To po tym zdarzeniu Ramzan Kadyrow wezwał do ścinania głów w dowództwie rosyjskiej armii i dymisji Aleksandra Dwornikowa, dotychczasowego szefa sztabu rosyjskich wojsk operujących na Ukrainie. Walną, jak na rosyjskie warunki, krytykę dowodzenia „operacją specjalną” prowadziły media Jewgienija Prigożyna (tzw. kucharza Putina, biznesmena, magnata medialnego i właściciela prywatnych firm wojskowych). W tym czasie Putin próbował ratować sytuację. Pod koniec września oficjalnie anektował okupowane terytoria Ukrainy i ogłosił w Rosji mobilizację.

Wiadomości
ISW: Prigożyn rośnie w siłę i może zagrozić rządom Putina
2022.10.25 09:00

Putin spełnił też oczekiwania coraz głośniejszych „jastrzębi”, m.in. Kadyrowa, i powołał nowego dowódcę swoich wojsk na Ukrainie – Siergieja Surowikina, znanego z brutalności generała. W najnowszej, trwającej od końca lata fazie wojny, w Rosji nieustannie zaostrzana jest retoryka. Nie wiadomo, czy krytyka ze strony „jastrzębi” nie jest grą pozorów i próbą uwiarygodniania „rozsądnego” Putina na tle szalonych akolitów w rodzaju Prigożyna czy Kadyrowa.

Dziś Kadyrow znów apelował o brutalniejszą odpowiedź na ukraińskie ataki rakietowe. Co oznacza, że na stałe przyjął rolę radykalnego krytyka kremlowskiego dowództwa. Być może „jastrzębie” myślą już o przyszłości bez Putina i stawiają na opcję radykalną. Faktycznie Kreml nie ma jednak pomysłu na przełamanie impasu na froncie. Próbował, po kompromitującej eksplozji na Moście Krymskim, masowego ataku terrorystycznego za pomocą rakiet i dronów na ukraińskie miasta i infrastrukturę krytyczną. Uderzenia lotnicze to zresztą jeden z niewielu instrumentów ofensywnych w rękach Moskwy. Będą je pewnie prowadzić aż do wyczerpania zapasów rakiet. To nie jest jednak instrument, którym złamie ukraiński opór i zatrzyma Ukraińców. Zaostrza zatem groźby. W ten trend wpisują się telefony Siergieja Szojgu do ministrów obrony NATO, straszące, że Ukraina użyje „brudnej bomby”, albo straszenie wysadzeniem tamy na Dnieprze w Nowej Kachowce. I wcześniejsze groźby wkroczenia ze strony Białorusi, czy użycia taktycznej broni jądrowej.

Wideo
Zełenski po 8 miesiącach wojny: Ukraina pokonuje Rosję, która pozostanie żebrakiem
2022.10.25 06:21

W Kijowie te groźby nie robią jednak większego wrażenia. Wczoraj Zełenski w swoim wystąpieniu z okazji ósmego miesiąca wojny wręcz kpił z Rosjan. Powtarzał, że Ukraina „przełamuje” drugą armię świata. Owszem, Rosjanie pozostają na terytorium Ukrainy. Wciąż okupują jej część. Przykłady wielu konfliktów zbrojnych z przeszłości pokazują jednak, że strona atakująca może przegrać wojnę na terytorium kraju-ofiary. Tak Niemcy przegrali w I i II wojnie światowej. Tak bolszewicy przegrali wojnę z Polską. Wyliczać można by długo. W każdym przypadku kluczowe było wytrwania struktur państwa atakowanego.

Tak, jak Ukraina do tej pory przetrwała, jako organizm państwowy. Teraz szykuje się na ekstremalnie trudną zimę z przerwami dostaw prądu, z zimnem i może nawet głodem. Jednak nawet wprowadzane ograniczenia w dostawach prądu są sygnałem, że państwo działa i potrafi zarządzać kryzysem. Rosjanie tego nie docenili. Po ośmiu miesiącach wojny, w jej trzeciej, przełomowej fazie, jasne jest, że będą kolejne. Ukraińcy mają nadzieję, że ostatnią fazą będzie szybka rekonkwista okupowanych przez Rosjan ziem.

Michał Kacewicz/ belsat.eu

Więcej tekstów autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności