Białoruska formacja ochotnicza, walcząca w składzie Legionu Międzynarodowego Sił Zbrojnych Ukrainy, podsumowała kolejny tydzień swoich działań na froncie.
W minionym tygodniu bataliony Wołat i Litwin kontynuowały wykonywanie zadań bojowych na powierzonym odcinku frontu. Operowały wszystkie pododdziały batalionów.
Pułkowa grupa zwiadu lotniczego prowadziła rozpoznanie pozycji wroga na tym samym kierunku.
Kompania medyczna białoruskiej formacji zabezpieczała działania obu batalionów Pułku Kalinowskiego i udzielała pomocy sojusznikom. Zabitych i rannych wśród białoruskich ochotników nie ma.
Więcej szczegółów dotyczących swoich działań Pułk Kalinowskiego nie może na razie ujawnić. Gdy tylko będzie to możliwe, zostaną one opublikowane w sieciach społecznościowych formacji – przekazała jej rzeczniczka prasowa, Chryścina ps. Czabor (pol. macierzanka).
Legenda białoruskiego rocka na froncie
W ubiegłym tygodniu przed żołnierzami Pułku Kalinowskiego wystąpił Pit Paułau, członek legendarnej niezależnej grupy rockowej N.R.M. (biał. Niezaležnaja Respublika Mroja, dosł. Niepodległa Republika Marzeń), śpiewającej od 1994 roku w języku białoruskim i podpisującej swoje utwory białoruskim alfabetem łacińskim.
Francuska broń w białoruskich rękach
W sobotę w kolejnym odcinku „Nasza broń” (biał. “Nasza Zbroja”) kalinowcy przedstawili francuski moździerz MO-120-RT. Na wyposażeniu Francuskich Sił Zbrojnych jest on od lat 60 XX wieku, a w swoich wersjach korzystają z niego także Amerykanie, Włosi i inne armie NATO. Do arsenału Pułku Kalinowskiego wszedł on niedawno i trafił do batalionu Litwin, gdzie obsługuje go ochotnik o pseudonimie Zoltan.
MO-120-RT ma trakcję kołową, a do jego holowania białoruscy ochotnicy wykorzystują przekazany im pick-up. Może on strzelać nowoczesną amunicją programowalną, która detonuje po trafieniu w cel lub na ustalonej wysokości nad nim. Artylerzysta Pułku Kalinowskiego o pseudonimie Mirik pokazał, jak zaprogramować granat za pomocą cyferblatu w zapalniku elektronicznym.
Dzięki gwintowanej lufie i granatom, francuski moździerz strzela na 8 kilometrów, czyli dalej niż dowolny gładkolufowy moździerz sowieckiego lub amerykańskiego typu – tłumaczy Mirik. Ochotnik podkreśla też, że broń ta jest o wiele celniejsza od swoich odpowiedników i podczas strzału nie skacze, dzięki czemu nie trzeba poprawiać nastawy.
pj/ belsat.eu
