W Rosji naliczono co najmniej 66 obozów z przymusowo deportowanymi Ukraińcami. Wielu z nich znajduje się tysiące kilometrów od swoich domów, w najbardziej odległych zakątkach kraju, w tym na Syberii, Kaukazie, za kołem podbiegunowym i na Dalekim Wschodzie. Wynika to ze śledztwa przeprowadzonego przez brytyjskie wydanie Inews.
Jak dowiedzieli się jego dziennikarze, w 38 z tych obozów przebywa 6250 osób, a ponad jedna trzecia z nich została stworzona wyłącznie dla mieszkańców Mariupola. W każdym z obozów mieszkają średnio 162 osoby.
Analiza Inews sugeruje, że Rosja może potrzebować co najmniej 6 tys. takich obozów, aby pomieścić w nich całkowitą liczbę osób, które rzekomo dobrowolnie przekroczyły granicę. Według mediów już 808 tys. Ukraińców zostało nielegalnie wywiezionych do Federacji Rosyjskiej, z czego 153 tys. to dzieci.
Podczas gdy rosyjskie media twierdzą, że Ukraińcy sami „wybrali” życie na Dalekim Wschodzie, ci, którzy chcą się stamtąd wydostać, stają przed niemal niewykonalnym zadaniem. Są dosłownie w obozie koncentracyjnym: bez rzeczy, telefonów, pieniędzy i dokumentów.
– Nasi ludzie zostali wywiezieni z ciepłego regionu morza Azowskiego na odległość 9,6 tys. km na koniec świata, gdzie najcieplejszym miesiącem jest sierpień z temperaturą +21, po co? – cytują dziennikarze doradcę burmistrza Mariupola Petra Andriuszczenkę.
Pełnomocnik Rady Najwyższej Ukrainy ds. Praw Człowieka Ludmiła Denysowa wezwała obywateli Ukrainy, którzy obecnie przebywają w Federacji Rosyjskiej i nie wiedzą, jak dostać się na Ukrainę lub do krajów europejskich, do korzystania z rosyjsko-estońskiego przejścia granicznego w mieście Narwa. Po stronie estońskiej pomocy rodakom ma tam udzielić tam służba konsularna Ukrainy oraz społeczność lokalna.
cez/belsat.eu wg east24.info, inews.co.uk