Wojna dotarła w głąb Rosji

Eksplozje w bazach bombowców strategicznych w sercu Rosji i ataki dronów na rosyjskie miasta pokazały, że wojna wchodzi na nowy etap. Taki, w którym uderzenia trafiają w położone daleko od frontu rosyjskie miasta, a Kreml mobilizuje Rosjan wizją ukraińskiej inwazji na ich kraj.

Dziś w nocy najprawdopodobniej dron uderzył na lotnisko w Kursku. Wybuchły zbiorniki z paliwem. Według rosyjskich władz uszkodzenia nie są znaczne. Drony zaatakowały lotnisko, które do rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę było cywilne. Obecnie wykorzystywane jest do celów wojskowych. Startują z niego m.in. bombowce odpalające w pobliżu granic pociski samosterujące zdolne do rażenia całej Ukrainy. Kursk położony jest około stu kilometrów od Ukrainy. Mógł być więc zaatakowany wieloma typów dronów z arsenału armii ukraińskiej. Przedwczoraj w bazie rosyjskiego lotnictwa strategicznego w Engelsie koło Saratowa doszło do silnej eksplozji. Według ukraińskich źródeł poważnie uszkodzone są dwa bombowce strategiczne Tu-95. Tego samego dnia eksplozje wstrząsnęły lotniskiem wojskowym w Diagiliewie pod Riazaniem. Tam uszkodzony miał być bombowiec średniego zasięgu Tu-22M3 uzbrojony w rakietę Ch-22.

Uszkodzony bombowiec Tu-22M3 na rosyjskim lotnisku w Diagiliewie pod Riazaniem. Na zdjęciu widać podpiętą rakietę Ch-22.
Zdj. horevica / Telegram

Rosyjskie bombowce strategiczne Tu-95, Tu-22 i Tu-160 używane są jako platformy-nosiciele rakiet i pocisków manewrujących. Taktyka ich użycia polegała na lotach w pobliżu granicy Ukrainy lub w pewnej od nich odległości, np. w rejonie Powołża, Morza Kaspijskiego lub Morza Czarnego. I odpalaniu rakiet – w zależności od ich rodzaju uderzały w cele na całej Ukrainie. W przypadku dużych salw, które miały przełamywać ukraińską obronę przeciwlotniczą, odpalane było do kilkudziesięciu pocisków z co najmniej kilkunastu bombowców. W terrorystyczne ostrzały Ukrainy zaangażowana jest znacząca część rosyjskiego lotnictwa strategicznego dalekiego zasięgu z europejskiej części Rosji.

Wiadomości
Wybuch na rosyjskim lotnisku z bombowcami strategicznymi blisko 1000 km od linii frontu
2022.12.05 09:58

Do tej pory to Rosjanie uderzali na ukraińską infrastrukturę cywilną terroryzującymi uderzeniami rakietowymi. Ukraińcy przeprowadzili kilkukrotnie spektakularne uderzenia na cele na Krymie, w Biełgorodzie, czy nawet w głębi obwodu kurskiego. Były liczne akcje sabotażowe: dziwne pożary i eksplozje w całej Rosji. Był wreszcie godzący w rosyjską dumę i pewność siebie wybuch na Moście Krymskim. Zdecydowana większość tych ataków była na obiekty wojskowe, bądź o znaczeniu wojskowym. Ukraińskie dowództwo nie przyznawało się do nich albo potwierdzało je, puszczając „oko” i twierdząc np., że to skutki nieostrożnego obchodzenia się z ogniem czy palenia papierosów.

Tym razem jednak zaatakowane były obiekty o znaczeniu strategicznym. Kilkaset kilometrów od granic Ukrainy. I, mimo że najprawdopodobniej jedynie potencjalne uszkodzenie bombowców będzie przez jakiś czas dotkliwe, to efekty ataku będą miały duże znaczenie. Przede wszystkim dla społecznego odbioru wojny w Rosji. Dla taktyki przeprowadzania terrorystycznych ataków lotniczych na Ukrainę i dla stosowanej obecnie przez Władimira Putina koncepcji wojny w ogóle.

Upokarzający cios

Kiedy 28 maja 1987 roku o godz. 19.30 na moście Bolszoj Moskworieckij, sto metrów od Placu Czerwonego, wylądowała niewielka awionetka Cessna, zapanowała konsternacja. Potem zdziwienie zastąpił szok i niedowierzanie, które wstrząsnęły podstawami i tak chwiejącego się radzieckiego imperium. Dziewiętnastoletni Niemiec Mathias Rust przeleciał wynajętą awionetką z Finlandii do Moskwy. Mimo licznych prób przechwycenia przez radziecką obronę przeciwlotniczą, udało mu się udowodnić jak słabe są procedury decyzyjne i jakim kolosem na glinianych nogach jest supermocarstwo straszące cały świat bronią jądrową, a pozwalające, by ktoś wleciał spokojnie w ich przestrzeń powietrzną, zatoczył kręgi nad Kremlem i wylądował w jego pobliżu.

Foto
Nieznany dron zaatakował lotnisko wojskowe w Kursku
2022.12.06 08:07

Czy czymś takim dla putinowskiej Rosji będzie atak na bazę bombowców w Engelsie? Raczej nie. Bo to nie pierwszy, od początku najazdu na Ukrainę, upokarzający przypadek zaskakującej klęski Rosjan i braku zdolności do obrony ich strategicznie ważnych obiektów. Z tych najważniejszych był udany atak Ukraińców i zatopienie krążownika Moskwa, uderzenie na Most Krymski czy wyzwolenie przez Ukrainę Chersonia w miesiąc po „przyjęciu” miasta w skład Federacji Rosyjskiej. Baza lotnicza w Engelsie koło Saratowa to symbol radzieckiej, a potem rosyjskiej potęgi w lotnictwie strategicznym. W czasach zimnej wojny to stamtąd m.in. (a także z ukraińskich Priłuków) miały startować strategiczne bombowce z uzbrojeniem nuklearnym (M4, Tu-95, Tu-160). Dziś to główna baza strategicznego lotnictwa w europejskiej części Rosji. Stacjonuje w niej 121. i 184. pułki ciężkiego lotnictwa bombowego wyposażone w 16 bombowców Tu-160 (wszystkie, jakie posiada Rosja) i pewną liczbę Tu-95MS. Nawet próba uderzenia w taką bazę w warunkach zimnej wojny byłaby równoznaczna z rozpoczęciem III wojny światowej. Dziś rosyjska propaganda wije się, by jakoś wyjaśnić Rosjanom tajemnicze ataki. I czasem wpada we własne pułapki.

Ku wojnie ojczyźnianej

Nie jest jasne, czym Ukraińcy zaatakowali Engels. Oni sami do ataku się nie przyznają, choć krążą różne wersje, że użyli np. nowego typu drona o zasięgu tysiąca kilometrów. Rosjanie uważają, że Ukraina użyła starych, poradzieckich bezzałogowców Tu-141 Striż. To konstrukcja opracowana w latach 60. i 70. ubiegłego wieku, a pewna ilość Striżów wciąż znajduje się na Ukrainie. To właśnie Tu-141 najprawdopodobniej wystrzelony przez Ukraińców na rosyjskie pozycje, przeleciał dalej i w wyniku jakiejś usterki poleciał nad Mołdawią, Węgrami i spadł w Chorwacji. Wówczas przelot drona wywołał panikę i szereg oskarżeń w NATO i na Węgrzech. Przestarzały technicznie dron potrafił swobodnie przedrzeć się przez systemy obrony przeciwlotniczej. Ma zasięg ok. tysiąca kilometrów, więc faktycznie Striż mógł uderzyć i na bazę w Engelsie. Co by było jeszcze większym ciosem w wizerunek rosyjskiej obrony przeciwlotniczej.

Wiadomości
Chorwacja: sowiecki bezzałogowiec rozbił się w Zagrzebiu
2022.03.11 13:29

Rosja ma problem z dronami. Nie jest w stanie obronić ogromnego terytorium, ani nawet kluczowych obiektów na głębokości setek kilometrów od granicy z Ukrainą. Rosjanie będą zapewne naprędce próbować wzmocnić ochronę swoich baz. Trudno ocenić, czy im się to uda – znaczna ilość systemów przeciwlotniczych (w tym najbardziej skuteczne w zwalczaniu dronów i zachwalane przez Rosjan jako „zabójcy dronów” systemy Pancyr) jest na froncie i służy do ochrony wojsk. Mogą próbować doraźnie zmienić taktykę uderzeń lotniczych na Ukrainę i np. przesunąć bombowce strategiczne do innych baz, ale to wpłynie na możliwości atakowania Ukrainy.

Kremlowska propaganda od pewnego czasu podkreśla, że Rosja prowadzi wojnę z całym Zachodem. Z NATO, a nie tylko z Ukrainą. Prowadzone są próby wskrzeszenia wśród Rosjan ducha „wielkiej wojny ojczyźnianej”. Do tej pory próby zaszczepienia nastrojów patriotycznych przynosiły raczej mizerne efekty. O czym świadczy choćby masowa ucieczka Rosjan przed mobilizacją. Według brytyjskiego wywiadu podejmowane przez lokalne władze rosyjskie próby budowania umocnień i organizacji obrony terytorialnej w obwodzie biełgorodzkim przygranicznym z Ukrainą, mają właśnie taki cel. Chodzi o podgrzanie nastrojów patriotycznych i strachu przed ukraińską inwazją.

Analiza
Antychryst Zełenski. Strach przed Hagą. Co mówią w rosyjskiej telewizji
2022.12.05 17:23

Ataki na rosyjskie bazy lotnicze w głębi Rosji zapewne tego typu strach podgrzewają. Równocześnie pokazują Rosjanom porażającą wręcz słabość ich machiny wojennej. W końcu wojna miała być tylko specjalną operacją i trwać kilka dni. A skończyło się na czymś niewyobrażalnym: atakach na owianą tajemnicą bazę lotnictwa strategicznego.

Skoro Kreml twierdzi, że walczy z całym NATO na Ukrainie, to czym są w takim razie ataki na rosyjskie bazy lotnicze i jak Putin powinien na nie odpowiedzieć? Pewnie jakaś część Rosjan upewni się, że trzeba bronić ojczyzny, bo znalazła się w niebezpieczeństwie. Dla większości jasne będzie, że po raz kolejny władza zaczęła konflikt, który bardzo szybko zawitał do rosyjskich domów. A słabe państwo rosyjskie znów bezradnie rozkłada ręce, patrząc, jak niezidentyfikowane drony trzebią i tak wątłą flotę przestarzałych bombowców.

Michał Kacewicz/ belsat.eu

Inne teksty autora w dziele Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności