Rosyjskie media cytowały alarmistyczne głosy z Polski na temat zbliżającej się III wojny światowej. Białoruska propaganda przy pomocy byłego sędziego Tomasza Szmydta promowała wyznawcę teorii spiskowych.
Materiały o „nieodpowiedzialnej” polityce Polski, która może doprowadzić do jej katastrofy, w mijającym tygodniu opublikowało szereg dużych rosyjskich mediów. Ulubiony tabloid Władimira Putina Komsomolskaja Prawda, prawosławna TV Cargrad, tabloidy „Argumienty i fakty” oraz Moskowskij Komsomolec, portal Gazieta.ru i inne zamieściły omówienie artykułu Eugeniusza Zienkiewicza „O nachodzącej III wojnie światowej z portalu” [ortografia zgodna z oryginałem – przyp. belsat.eu]. Został on opublikonawy na portalu Myśl Polska, wydawanym przez Instytut im. R. Dmowskiego. Materiały tego niszowego medium regularnie pojawiają się na łamach rosyjskiej prasy w umownej rubryce „W Polsce się mówi…”.
Ten niszowy portal wyrasta w Rosji na główne medium pokazujące „rozsądne” opinie płynące z Polski. Artykuły dotyczące polskiej polityki wobec Ukrainy i Rosji są tłumaczone niemal z automatu i potem masowo rozprowadzane wśród rosyjskiej publiczności. Ta mogła poznać alarmistyczne tezy publicysty Myśli Polskiej o tym, że eskalacja konfliktu, wywołana działaniami Polski pod dyktando USA, może się dla niej skończyć tragicznie.
– Możemy się spodziewać, że konflikt ukraiński rozszerzy się na Polskę. W tym przypadku jego koniec będzie dla nas tragiczny. Obawiam się, że gra Polski w amerykańskiej drużynie, może w przyszłości doprowadzić do likwidacji państwa polskiego – cytują rosyjskie media Zinkiewicza.
Rosjanie dowiadują się także od polskiego publicysty, że w wyniku „naiwnego trzymania się naszych atlantyckich wybawicieli” sama Polska zaczęła uważać się za supermocarstwo.
Polska „pod butem” USA ma odczuwać fałszywą „pełną bezkarność” w prowokowaniu Rosji, czego wyrazem są „marzenia” prezydenta Andrzeja Dudy o jej podziale, czy polskie poparcie dla zapowiedzi Emmanuela Macrona dla wysłania francuskich wojsk na Ukrainę.
Jednak rosyjscy propagandyści czytają wnikliwie nie tylko Myśl Polską. Komsomolskaja Prawda i Cargrad cytują niedawny artykuł publicysty Do Rzeczy Łukasza Warzechy pt. “Komu na rękę eskalacja”.
– Polska przestraszyła się nie na żarty: Jeśli Rosja w nas trafi chociaż jedną rakietą, to będzie koniec. USA mogą poświęcić Polskę, aby kontynuować konflikt z Rosją – dowiadują się z nagłówków rosyjscy czytelnicy.
Powołując się na polski tygodnik rosyjskie portale twierdzą, że „Eskalacja konfliktu na Ukrainie odbywa się przede wszystkim w interesie Stanów Zjednoczonych i Francji, podczas gdy Polska jest stale popychana w stronę wojny z Rosją”.
– Okazuje się, że nikt z polskiego kierownictwa o tym nie myśli. I tu, jak gorzko stwierdzono w artykule, nie ma ani logiki, ani zrozumienia sytuacji. Przecież z jednej strony cała retoryka polskich polityków opiera się na przekonaniu, że Rosja nie tylko może, ale i zamierza zaatakować ich kraj. Z drugiej strony całkowicie ignorują konsekwencje, nawet nie ataku na pełną skalę, ale pojedynczego rosyjskiego uderzenia. Co będzie w takim wypadku? – pisze Komsomolskaja Prawda, streszczając artykuł polskiego publicysty.
Straszenie wojną ludzi Zachodu to stały element rosyjskiej propagandy. Oczywiście casus belli ma być fakt, że kraje zachodnie pomagają Ukrainie, a wojna mogłaby się skończyć, jeżeliby te nie „pompowały jej bronią”. W wypowiedziach rosyjskich urzędników i propagandystów Zachód dostarczający broń Ukrainie jest już „legalnym celem” dla Rosji. A fakt, że jeszcze nie zaatakowała, wynika tylko z jej „anielskiej cierpliwości”. Obrazu tego nie mąci fakt, że Rosja też szeroko korzysta z pomocy swoich sojuszników i każdego dnia na głowy Ukraińców spadają pociski z Korei Północnej oraz irańskie drony. I jakoś nie widać, by którykolwiek lider Zachodu twierdził, że te kraje mogłyby się stać obiektem bezpośredniego ataku za wspieranie agresywnej wojny toczącej się w Europie.
Zbiegły z polski sędzia Tomasz Szmydt zadebiutował w nowej roli „dziennikarza i publicysty” pracującego dla państwowej białoruskiej agencji informacyjnej BiełTA. Do jego zadań należy prowadzenie pogłębionych wywiadów z zaproszonymi gośćmi. Na pierwszego rozmówcę wybrał sobie wyznawcę wszelkich spiskowych teorii Mateusza Jarosiewicza, który przyrównuje szczepionki do ludobójstwa i walczy ze stawianiem masztów 5G.
„Aktywista” został zareklamowany jako autor „Listu do prezydenta Alaksandra Łukaszenki z obozu koncentracyjnego Polin”. Autor listu nieprzypadkowo użył określenia „Polin”, czyli nazwy Polski w jidysz. To używane przez antysemitów słowo sugeruje, że nasz kraj znajduje się w „izraelskiej niewoli”. Czasem używają oni też zbitki Ukropolin, by podkreślić podporządkowanie polskich polityków interesom Ukrainy.
W rozmowie ze Szmydtem oskarżył „przestępczy rząd polski i rządy innych tzw. wolnych krajów europejskich” o zorganizowanie eksperymentu medycznego polegającego na podawaniu szczepionek na koronawirusa.
O poglądach i poetyce rozmówcy zbiegłego sędziego może świadczyć fragment listu do szefa białoruskich władz.
– Mamy do czynienia z masową eksterminacją Polaków. Dosłownie jak w obozach, jak kiedyś to było na terenach polsko-niemieckich. Tylko ludzie kompletnie nie zauważają, że w Polsce nadal trwają czystki. Polacy są ludźmi czwartej kategorii, a teren naszego kraju ewidentnie ma trafić w cudze ręce. Już w tej chwili ludzie dostają powołania do wojska. Na ćwiczenia na razie, ale przecież żaden kraj nam nie zagraża. Natomiast my widzimy, że chcą się pozbyć nas, młodych mężczyzn z Polski. Więc sytuacja jest na tyle alarmująca, że podjąłem ryzyko wypowiedzi również poza granicami Polski – cytuje Mateusza Jarosiewicza BiełTA.
Swoją drogą postrzeganie Łukaszenki jako herolda walki z powszechnym szczepieniem przez Jarosiewicza świadczy, że niezbyt on rozumie, że w przypadku szefa białoruskich władz słowa bardzo często rozmijają się z rzeczywistością. Biełsat jakiś czas temu ujawnił podsłuchane rozmowy białoruskich lekarzy i urzędników, którzy organizowali “dla pierwszego” specjalną partię zachodnich szczepionek na koronawirusa. Tymczasem Łukaszenka, który bagatelizował pandemię, publicznie zapewniał, że nigdy się nie szczepił.
Wybór takiego rozmówcy przez Szmydta jest absolutnie nieprzypadkowy. Promowanie wszelkiej maści ekstremistów i zwolenników teorii spiskowych jest jednym z celów rosyjskiej polityki w świecie zachodnim. A wywiad z antyszczepionkowcem pokazuje, że tą samą drogą podąża też Białoruś.
Strategię tę opisał rosyjski postmodernistyczny propagandysta-filozof Aleksandr Dugin, zanim jeszcze u sterów władzy pojawił się Władimir Putin. Jego książka „Podstawy geopolityki” z 1997 r. promowała stworzenie imperium eurazjatyckiego „od Dublina po Władywostok”. Warunkiem do tego miało być osłabienie wpływów USA w Europie poprzez sianie „nieporządku geopolitycznego”
– Szczególnie ważne jest […] zachęcanie do wszelkiego rodzaju separatyzmu i konfliktów etnicznych, społecznych i rasowych, aktywne wspieranie wszystkich ruchów dysydenckich – grup ekstremistycznych, rasistowskich i sekciarskich, destabilizując w ten sposób wewnętrzne procesy polityczne w USA – pisał.
Strategia ta została, jak widać, zaakceptowana na Kremlu i rozszerzona na wszystkie kraje Zachodu. Rosja Putina, inaczej niż ZSRR, jest kompletnie niewybredna w doborze swoich ideologicznych sojuszników, którzy nawet mogą nie zdawać sobie sprawy, że działają w jej interesie. Tymczasem w czasach sowieckich Kreml wspierał mu bliskie ideologicznie ugrupowania lewicowe. Niekiedy też, szczególnie w krajach postkolonialnych, promował ugrupowania nacjonalistyczne, które jednak określał mianem „postępowych”. Traktował je jako sojuszników walce z „krajami burżuazyjnymi”.
Teraz dla celów zasiania nieładu w krajach Zachodu kremlowska propaganda jest gotowa wspierać wszystkie ekstremalne grupy, dbając o to, by prędzej czy później zaczęły dołączać do swojego ideologicznego pakietu wątki, które pasują Kremlowi.
Mateusz Jarosiewicz jest więc tu idealnym przykładem takiego misz-maszu. Oprócz walki ze szczepionkami, zwalczania sieci komórkowych 5G, rozsiewa fejki o Ukrainie, walczy z imperializmem USA, pisze listy otwarte do Łukaszenki i Putina.
Jakub Biernat/ belsat.eu